Powrót do normalności po tych wszystkich wydarzeniach wydawał się być wręcz zbawienny. Na początku myślałam, że będzie mi ciężko tak po porostu wrócić do codziennej rutyny, do przebywania z tak dużą ilością ludzi, jednak w momencie gdy przekroczyłam próg liceum żałowałam, że nie zrobiłam tego wcześniej. Wszystkie moje obawy po prostu wyparowały, tak jakby nic się nie stało. Naprawdę żałowałam, że tak długo z tym zwlekałam.
Wszystko było jak dawniej, przez co nie mogłam się przestać uśmiechać, jednak nie mogłam też się oprzeć wrażeniu, że jestem w centrum uwagi praktycznie każdego ucznia w tej szkole. Czułam na sobie ich spojrzenia, słyszałam strzępki rozmów, w których co chwile pojawiało się moje imię. Nie byłam w stanie zrozumieć o co chodzi, normalnie zapytałabym któregoś z Cullenów, w końcu powinni być na bieżąco, jeżeli chodzi o szkolne sprawy ale dzisiaj akurat starałam się ich unikać.
Przyszłam do szkoły prosto z mojego mieszkania, którego właściwie nie można było nazwać mieszkaniem, musiałam w końcu wziąć się za remont, gdyż wcześniej w ogóle nie miałam do tego głowy. Teraz jednak starałam się między lekcjami nie spotkać nikogo z rodziny wampirów. W gruncie rzeczy lubiłam ich towarzystwo, ale wiedziałam, że chcą mnie pilnować, obserwować czy nad sobą panuje. Na początku doceniałam ich troskę, uczucie, że ktoś się o mnie martwi było czymś czego bardzo dawno nie czułam. Teraz jednak nic mnie tak nie irytowało jak ich zachowanie, ilekroć próbowałam ich przekonać, że wszystko już jest w porządku, tyle razy próbowali mi wmówić, że nie jest, że powinnam jeszcze zaczekać. Miałam po prostu dosyć traktowania mnie jakbym była dzieckiem specjalnej troski.
W końcu jednak musiałam ich spotkać, przecież stołówka była miejscem spotkania się praktycznie wszystkich uczniów tej szkoły w jednym pomieszczeniu. Nie byłam z tego powodu zbytnio zadowolona, ale nie pojawienie się na stołówce wzbudziło by ich podejrzenia i jestem bardziej niż pewna, że zaczęliby mnie szukać, a tego wolałam uniknąć. Weszłam więc na stołówkę pewnym krokiem, zabrałam przypadkowe jedzenie, które okazało się być zupą i ruszyłam do stolika, przy którym siedziała Bella wraz ze swoim chłopakiem.
- Cześć – rzuciłam w ich stronę siadając obok Belli.
- Hej – odpowiedziała dziewczyna, delikatnie mnie przytulając. Jak zwykle zapomniała uprzedzić o swoim zamiarze, ale tym razem nie zrobiło to na mnie praktycznie żadnego wrażenia.
Widziałam, że Edward ma zamiar coś powiedzieć i po jego minie wywnioskowałam, że nie ma to raczej nic wspólnego z odpowiedzią na moje przywitanie.
- Błagam cię milcz – powiedziałam patrząc zmęczonym wzrokiem na wampira.
- Chciałem tylko...
- Wiem co chciałeś i nie mam na to ochoty, więc bądź tak miły i nie wypowiadaj tego na głos.
Skierowałam wzrok na miskę wypełnioną zupą i stwierdziłam, że właściwie, dlaczego by nie spróbować. Wglądała średnio zachęcająco, zresztą jak każde ludzkie jedzenie, dlatego po prostu wzięłam łyżkę i zaczęłam jeść. Była ciepła i płynna, poza tym była po prostu obrzydliwa w smaku, chyba gorsza niż wszystko co do tej pory jadłam jako wampir.
- Smakuje ci to? – zapytałam dziewczyny wskazując łyżką na jej miskę.
- Tak, a co?
- Jak dla mnie jest ohydna – mruknęłam pod nosem, wracając wzrokiem do swojej miski.
- Każde jedzenie jest ohydne, Crystal – stwierdził Edward patrząc na mnie rozbawionym wzrokiem.
- Wiem, ale to jest zdecydowanie bardziej – powiedziałam wkładając łyżkę do miski – masz spróbuj.
Przesunęłam miskę w stronę Edwarda, a ten spojrzał na mnie zaskoczony, ewidentnie odwykł od mojego stylu bycia. Bella parsknęła śmiechem patrząc to na mnie to na niego.
- Chyba podziękuje – przesunął z niesmakiem naczynie z powrotem w moją stronę.
- Nie to nie – wzruszyłam ramionami po czym znudzona podparłam ręką głowę i wsłuchałam się w rozmowy innych uczniów.
Lubiłam to robić, pozwalało mi to być bliżej życia szkoły. Jakoś specjalnie nie interesowały mnie te wszystkie plotki, jednak wolałam wiedzieć czym w danym momencie żyje szkoła. Tym razem z szumu rozmów, który był głośniejszy niż zwykle, co chwile wyłapywałam swoje imię. Nie podobało mi się, że moja osoba jest w centrum uwagi, szczególnie, że nie wiedziałam o co chodzi.
- Co jest? – zapytałam swoich towarzyszy – Wyjaśnicie mi, dlaczego cały czas słyszę swoje imię.
- Powiedzmy, że to mała szkoła i nic nie przechodzi niezauważone – mruknęła Bella, cały czas konsumując, niejadalną według mnie zupę.
- To znaczy?
- To znaczy, że aż roi się od plotek i teorii, dlaczego zniknęłaś – wyjaśnił Edward.
- Przecież nieobecności nie są niczym dziwnym – powiedziałam ciągle nie rozumiejąc o co chodzi.
Nie byłam przecież pierwszą chorą osobą w tej szkole i chociaż moja choroba była tylko i wyłącznie na papierze, to praktycznie co chwile kogoś nie było z podobnych powodów. Dlaczego więc moja nieobecność wywołała takie poruszenie wśród uczniów?
- Ktoś widział jak wybiegasz ze szkoły, a potem się nie pojawiłaś, więc powstało kilka teorii i plotek – stwierdził znudzony – ta szkoła żyje plotkami.
- To prawda – przyznała Bella.
Nienawidziłam plotek, zmyślone historie na czyjś temat nie były ciekawe, były po prostu irytujące, dlatego zdenerwowałam się na myśl, że cała szkoła opowiada sobie jakieś bzdury na mój temat. Z jednej strony nie chciałam tego słuchać, z drugiej jednak ciekawiło mnie co mogli wymyśleć ludzie, którzy nawet nie zamienili ze mną żadnego słowa.
Pierwszą teorią jaką udało mi się wyłapać jest, że jestem na coś poważnie chora, drugą że to ktoś z mojej rodziny jest chory. Były też pojedyncze głosy, że ktoś mi umarł, a mnie nie było tak długo bo nie mogłam się pozbierać. Tym osobom mogłabym przyznać jakiś order, za bycie najbliżej prawdy.
- Całkiem to zabawne, byłby z tego niezły konkurs – zaśmiałam się – nagrody byłyby w dwóch kategoriach, jedna dla najbardziej kreatywnej osoby i druga dla tej najbliżej prawdy.
- Nie słuchaj tego, nie warto – powiedziała Bella, ale mnie to zbyt bawiło by teraz przestać, szczególnie, że historie były coraz lepsze.
Wiedziałam, że jeżeli chcę usłyszeć najlepszą historię muszę posłuchać rozmowy przy stoliku, przy którym siedziała Jessica, w końcu ta dziewczyna była królową plotek. Odwróciłam wzrok w stronę ich stolika i zauważyłam, że Jessica opowiada coś żywo gestykulując, dlatego skupiłam się na ich rozmowie.
- Mówię wam, że to prawda – oburzyła się dziewczyna – Rachel słyszała ich rozmowę.
- Rachel mówi dużo rzeczy – stwierdziła Angela, ewidentnie nie była zainteresowana nowymi rewelacjami.
Nie znałam Rachel, więc zwątpiłam, że mówią o mnie. Może to nawet i lepiej, pewnie nie spodobały by mi się jej teorie.
- Tym razem mówi prawdę, sama widziałam, jak wychodzili razem.
- No i o czym niby rozmawiali?
- Rachel powiedziała, że chodzi o jej siostrę – dopiero teraz zaczęłam słuchać z zainteresowaniem, wyprostowałam się na krześle i zmrużyłam oczy, czym wzbudziłam podejrzenia Edwarda. Zauważyłam, że sam zaczął się przysłuchiwać – podobno nie żyje.
- Może coś jej się pomyliło.
- Na początku też tak pomyślałam, ale teraz uważam, że to by się kleiło w całość. Patrzcie dowiaduje się o śmierci siostry, więc znika. Tylko, że wydaje mi się, że za długo jej nie było.
Miałam wielką nadzieję, że nie mówią o mnie, jednak była ona raczej złudna. Oddychałam głęboko, żeby nie dać się ponieść emocjom, ale wątpiłam, że mi się uda.
- Nawet jeśli faktycznie umarła jej siostra, to przeżywała żałobę.
Uważasz, że dwa tygodnie to długo?
- Jest dziwna – stwierdziła wzruszając ramionami – nie zdziwiłabym się gdyby okazało się że miała z tym coś wspólnego. Biedna Amber.
W tym momencie się we mnie zagotowało, jak jeszcze mogłam przeboleć, że o mnie mówią. Mogłam znieść to, że ktoś słyszał moją rozmowę z Edwardem, ale to, że śmiała wspomnieć o Amber po prostu wzbudziło we mnie chęć mordu. Nie miała pojęcia o czym mówi, ale to wcale nie powstrzymywało jej przed opowiadaniem tego wszystkim dookoła.
- Crystal, uspokój się – powiedział Edward, czytając moje myśli.
- Tym razem posunęła się za daleko.
- Crystal stój! – krzyknął za mną jednak ja byłam już w połowie drogi do ich stolika.
Nie miałam żadnego planu, nie wiedziałam co zrobię, jednak wiedziałam, że tym razem jej nie odpuszczę. Na nieszczęście dla Jessici, jedyne wolne krzesło było koło niej, więc usiadłam na nim z impetem, wywołując tym samym zdziwienie wszystkich osób siedzących przy stoliku. Widziałam kątem oka jak Edward z Bellą przyglądają się z wyraźną obawą moim poczynaniom, podobnie jak reszta rodziny Cullenów siedząca po drugiej stronie pomieszczenia.
- Cześć – przywitałam się siląc się na jak najszerszy uśmiech.
Angela przywitała się z uśmiechem, natomiast reszta zrobiła to bardzo niepewnie. Poniekąd wyglądali na lekko przestraszonych, satysfakcjonowało mnie to chociaż pewnie nie powinno.
- Chciałabyś się ze mną czymś podzielić? A może o coś zapytać? – zwróciłam się do Jessici, a ta tylko szybko pokręciła przecząco głową.
W jej ruchach było coś nerwowego, tak jakby się mnie obawiała, mimo że nie wiedziała, że słyszałam to co mówiła.
- Nie, raczej nie – rzuciła kierując wzrok na swoją miskę, w której była ta sama zupa, którą jadła Bella, a którą ja uważałam za ohydną.
Ze zdziwieniem odkryłam, że jej jest jeszcze gorąca i do tego praktycznie pełna. Zapewne dziewczyna zatracona w opowiadaniu o mojej siostrze, nie zaczęła nawet jeść.
- Dobra ta zupa? – zapytałam się najmilej jak potrafiłam.
- Tak... – mruknęła podejrzliwie, patrząc to na mnie to na miskę.
Wszyscy przyglądali się tej scenie z zainteresowaniem, zauważyłam nawet, że rozmowy na stołówce trochę przycichły. Usłyszałam tylko, jak Edward prosi bym tego nie robiła, ale niestety było już za późno.
- No to smacznego – rzuciłam ostrym tonem i wstając przechyliłam miskę tak, że gorąca zupa wylała się prosto na nią.
Dziewczyna odskoczyła od stołu krzycząc i wyzywając mnie od najgorszych, ja jednak pewnym krokiem, nie oglądając się za siebie ruszyłam w stronę wyjścia. Wiedziałam, że doskonale zdawała sobie sprawę, dlaczego to zrobiłam. Wszyscy byli zaskoczeni tym co zrobiłam, nawet ja sama nie pomyślałabym, że będę do tego zdolna, jednak ta dziewczyna budziła we mnie to co najgorsze. Zapewne nie powinnam była tego robić i Cullenowie na pewno mi tego nie odpuszczą, jednak nie żałowałam. Następnym razem dwa razy zastanowi się zanim wypowie moje imię na głos.
CZYTASZ
Golden crystal | twilight
FanfictionCrystal Stone nigdy nie wierzyła w drugą szanse. Życie brutalnie nauczyło ją, że ludzie się nie zmieniają. Lecz gdy w momencie w którym pragnęła śmierci dostała nieśmiertelność i spotkała pewną niestandardową rodzinę, potraktowała to jak dar od losu...