5. Jestem alfą

2.6K 108 4
                                    


Nagle Derek Hale przycisnął Scotta do ściany po drugiej stronie pokoju, westchnęłam opierając się o biurko, Stiles w dalszym ciągu widział to wszystko przez laptopa.

- Widziałem cię na boisku - powiedział Derek zaciskając dłonie na koszulce Scotta i przycisnął go bardziej do ściany. 

- O co ci chodzi? - odpowiedział mu zdenerwowany Scott próbując się się wyrwać. 

- Zmieniłeś się, jeśli się dowiedzą to nie tylko łowcy będą nas szukać - warknął zaciskając szczękę. 

- Nikt mnie nie zauważył,
przysięgam, - Scott zmienił ton i można na przestraszony. 

- I nikt cię już nie zauważy. Jak wejdziesz w sobotę na boisko, zabije cię - powiedział i zniknął, właściwie to wyszedł przez okno ale Scott nie zdążył tego zauważyć.

- Co to było? - zapytał Stiles ale nikt nie zdążył mu odpowiedzieć, ponieważ coś go rozłączyło. 

- Kiedy miałeś zamiar mi powiedzieć co się znowu stało na boisku i co jest w sobotę? - zapytałam kompletnie nie wiedząc przez co mężczyzna się tak zdenerwował.

- Straciłem kontrolę i wybiłem Jacksonowi
bark - powiedział, a ja spojrzałam na niego zaskoczona.

- Straciłeś kontrolę, super - powiedziałam sarkastycznie. - Okej omińmy to chociaż jestem zła, co jest w sobotę?

- W sobotę jest mecz gram w pierwszym składzie. - Westchnął. - Muszę zagrać. - dodał mocno nacisnął na te słowa.

- Scott nie możesz, możesz zrobić krzywdę nie tylko sobie ale też innym. - To było niebezpieczne, a niestety Argenci nie siedzą spokojnie.

- To jest moja jedyna szansa jak będę coś czuł to od razu zejdę z boiska,
proszę. - Poprosił błagalnie, westchnęłam zrezygnowana.

- Ciężko mi to przyznać ale zgadzam się z Derekiem nie możesz grać w
sobotę, rozumiesz? To niebezpieczne możesz zabić siebie, a co gorsza innych. Nie możesz - powiedziałam twardo i to były moje ostatnie słowa zanim wyszłam z domu Scotta.

Postanowiłam przejść dłuższą drogą przez las do domu, dlatego szłam spokojnie wdychając zapach lasu. 

- Nie umiesz się skradać, co? - rzekłam do Dereka za sobą kiedy poczułam jego zapach.

- Umiem tylko masz wyostrzony
słuch - powiedział i dorównał mi kroku, pokręciłam głową wsadzając dłonie do kieszeni kurtki. 

- Co zrobisz ze Scottem? Nie posłucha nas i tak wyjdzie na boisko w sobotę - powiedziałam patrząc przed siebie.

- Masz rację, on nie odpuści dlatego trzeba go mieć na oku. - Zamilkł na chwilę ale po chwili znowu się odezwał - Pokażę ci coś, chodź. -  powiedział i ruszył przed siebie, chcąc nie chcąc poszłam za nim. 

Okazało się że Hale zaprowadził mnie na wzgórze Beacon Hills, widok w nocy był niesamowity.

- Ładnie tu, Czemu mnie tu przyprowadziłeś? - zapytałam i zerknęłam na niego.

- Chciałem z tobą porozmawiać - powiedział, a ja już się domyślałam co chce wiedzieć. 

- Możesz zapytać - powiedziałam, a on zrozumiał i westchnął.

- Kim jesteś? Znaczy wiem że jesteś wilkołakiem tylko nie wiem jakim.

- Jestem alfą - oznajmiłam patrząc mu oczy które zaświeciły na czerwono, Derek był zdziwiony ale kiwnął głową ze zrozumieniem.

- Zadajesz się z łowcami i masz ich nazwisko, czemu? - Opowiedziałam Derekowi większość tego co powiedziałam chłopakom. Nie miało sensu czegoś ukrywać skoro z Halem miałam ten sam cel.

- Przykro mi - powiedział szczerze, kiwnęłam głową.

- Dziękuję ale z czasem da się przyzwyczaić do mieszkania z łowcami - powiedziałam wzruszając ramionami.

- Pewnie było ci trudno - powiedział zerkając na mnie.

- Było bo musiałam się ukrywać ale teraz jest prościej. - Naszą rozmowę przerwał dźwięk wiadomości, wyjęłam telefon i sprawdziłam telefon pod czujnym wzrokiem Dereka.

Allison
Gdzie jesteś?

Skylar
W lesie, coś się stało?

Allison
Jest pierwsza w nocy, a ty jesteś w lesie? Rodzice zaraz będą w domu, wracaj.

Skylar
Daj mi dziesięć minut.

Allison
Okej.

- Muszę wracać. - Spojrzałam na Dereka. - Jest późno, a jak rodzice zobaczą że mnie nie ma to nie będą zadowoleni, więc na razie - powiedziałam i odwróciłam się aby wyjść z lasu. 

- Skylar? - Odwróciłam się do
niego. - Możemy wymienić się numerami telefonów?

Kiwnęłam głową nie mając nic przeciwko. Wymieniłam się z nim numerami. 

- Dzięki, idę już. - Pożegnałam się z nim i ruszyłam do domu. Hale był dość ciekawą osobą, może wiele nas łączyć ale i wiele poróżnić. Nie byłam która była otwarta na poznawanie ludzi ale z Derekiem łączyła nas wiedza o nadprzyrodzonych.

                                    ***

Kiedy dotarłam pod dom zobaczyłam samochód rodziców, więc żeby się nie narażać to postanowiłam wejść oknem. Wchodząc do pokoju prawie spadłam z okna w dół, ponieważ źle stanęłam ale na szczęście nic takiego się nie stało. Kiedy już weszłam do pokoju bez żadnych przeszkód poszłam wziąć prysznic. Po prysznicu wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku. Telefon leżący na mojej szafce nocnej zaświecił się, wzięłam urządzenie do rąk i przeczytałam jak się okazało wiadomość od Dereka.

Derek
Dobranoc.

Skylar
Dobranoc.

Uśmiechnęłam się pod nosem i ułożyłam się wygodnie w łóżku zamykając oczy.

WOLF SHADOW II DEREK HALE (POPRAWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz