7. Kiedy cię wypuścili?

2.2K 98 5
                                    

Weszłam do stołówki i podeszłam do stolika przy którym siedzieli Scott i Allison.

- Co robicie? - zapytałam i usiadłam naprzeciwko nich.

- Rozmawiamy - powiedziała Allison z uśmiechem spoglądając na mnie. Za nim coś dodałam do naszego stolika dosiedli się Lydia, Jackson i osoba która ostatnio jest wobec mnie upierdliwy czyli chłopak który ma na imię Max. 

- Czemu się do nas przysiedli? - szepnął Scott patrząc na mnie, a ja jedynie wzruszyłam ramionami.

- O czym rozmawiacie? - zapytała Lydia uśmiechając się do każdego po kolei. 

- O pracy domowej - odpowiedział Scott chrząkając i splótł palce na stole. 

- Nieważne, zajmijmy się tym gdzie wybieramy się jutro. Słyszałam że dzisiaj się spotykacie - powiedziała do Allison i Scotta. - Więc tak sobie pomyślałam że możemy wybrać się w szóstkę Scott i Allison, Sky i Max no i oczywiście ja i Jackson. - Skąd niby taki pomysł żebym gdziekolwiek szła z tym chłopakiem i musiałam się wykręcić. 

- Przepraszam, nie mogę - powiedziałam wstając od stołu i poszłam na resztę lekcji unikając Lydie i tego chłopaka.

Po skończonych lekcjach wyszłam ze szkoły, lecz ktoś zagrodził mi drogę.

- Nie pójdę nigdzie z tobą, odpuść sobie, Nie szukam przyjaciół, a tym bardziej chłopaka - powiedziałam i ominęłam go idąc w stronę samochodu Dereka który o dziwo stał na parkingu szkolnym niedaleko szkoły. 

- Kiedy cię wypuścili? - zapytałam podchodząc do mężczyzny który opierał się o swój samochód. 

- Kilka dzisiaj rano, twoje idiotów wytłumaczyła że to nie ja i nie mają dowodów - rzekł wkładając dłonie do kieszeni. - Kto to był? Ten chłopak z którym rozmawiałaś?

- Taki koleś który chce mnie zaprosić na randkę, a ja go grzecznie spławiam za każdym razem. - Uśmiechnął się lekko. 

- Po co tu przyjechałeś? - zapytałam zakładając ręce na klatce piersiowej. 

- Po ciebie, odwiozę cię do domu - powiedział, a ja bez problemu się zgodziłam. Oboje wsiedliśmy do jego samochodu, zapięłam pasy i czekałam aż wyjedzie z podjazdu. 

- Zawieziesz mnie do domu? - zapytałam, pokiwał twierdząco głową, przez całą drogę nie odezwaliśmy się słowem, Derek stanął trochę niedaleko od mojego domu jakby moi rodzice byli w domu.

- Sky? - Usłyszałam, chciałam uśmiechnąć się na jego zwrot w moją stronę ale się powstrzymałam.

- Co? - zapytałam spoglądając na jego bok twarzy bo wzrok miał wbity w drodze. 

- Chciałabyś ze mną gdzieś pojechać? - zapytał, a ja się zaciekawiłam. 

- Teraz? - zapytałam, a on kiwnął głową. - Jasne, czemu nie. - Uśmiechnął się. 

- Tylko pojadę zatankować bo skończy mi się paliwo - powiedział, a ja kiwnęłam głową ze zrozumieniem. 

Podjechaliśmy na stację na której Derek poszedł zatankować. Niestety zauważyłam samochód swojego ojca, dlatego zjechałam odrobinę z fotela żeby mnie nie zauważył. Nawet nie pomyślałam aby ich podsłuchać bo tylko pilnowałam tego aby mnie nie zauważył. 

Nagle usłyszałam trzask z mojej strony, a potem spadające szkło rozprzestrzeniające się po samochodzie. Zacisnęłam zęby czując szkło na mojej skórze. Kiedy zauważyłam że odjechali, podniosłam się delikatnie z fotela aby nie powbijać sobie głębiej tego szła. 

- Nic ci nie jest? - zapytał Derek wsiadając do samochodu nie przejmując się szkłem który był na jego siedzeniu. 

- Nic mi nie jest, zagoi się - oznajmiłam mu i machnęłam dłonią, Derek wyciągnął rękę w moją stronę i złapał moją brodę przyglądając się mojej twarzy. 

- Trzeba to opatrzyć i wyjąć szkło. - Zaczął przyglądać się mojej skaleczonej twarzy, puścił moją brodę i ponownie wyszedł z samochodu. Poszedł po coś do bagażnika i wrócił z małą apteczką. 

- Zagoi się, nawet to nie boli - powiedziałam przekonując go aby dał sobie spokój. Otworzył apteczkę na kolanach i wziął potrzebne rzeczy aby opatrzeć mi mój policzek na którym był widoczny ślad po szkle. 

- Teraz może zapiec - powiedział i oblał mój policzek płynem do dezynfekcji ran,  skrzywiłam się czując szczypanie po czym zakleił mi opatrunek na policzku. - Gotowe.

- Dzięki - powiedziałam czując dyskomfort na policzku.  

Wyciągnęłam telefon z kieszeni kiedy usłyszałam dźwięk wiadomości. I jak się okazało to było zdjęcie z kręgli na którym byli oczywiście Allison i Scott, Jacson i Lydia ale też był na niej ten chłopak Max z dziewczyną ubraną strasznie skąpo.                         

Skylar                                                                      Baw się dobrze.

- Przepraszam ale chciałabym z tobą gdzieś jechać ale muszę się ogarnąć bo jestem w krwi i szkle - powiedziała do Dereka żałując że nie musi się wycofać.

- Rozumiem, odwiozę cię do domu. - Uśmiechnął się na pocieszenie i odpalił samochód ruszjąc spod stacji paliw. 

Kiedy Derek odwiózł pożegnałam się z nim krótkim uśmiechem po czym wyszłam z samochodu skrzywiona czując ból. Szczęście było po mojej stronie bo rodziców nie było w domu, dlatego bez skrępowania mogłam wejść do środka nie przejmując się że byłam okaleczona. 

Pierwsze co zrobiłam do wzięłam prysznic co było wyzwaniem bo na całym ciele przez ciepłą wodę poczułam pieczenie, jednak nie przerwałam tego i dalej brałam prysznic. To bolało. Strasznie.

   

WOLF SHADOW II DEREK HALE (POPRAWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz