31. Nie podlizuj się

817 44 0
                                    

Siedzieliśmy z Derekiem, Peterem i Breaden w lofcie kobieta miała za zadanie odnaleźć Kate.

- To włoski stół - powiedział Peter kiedy Breaden położyła swoje nogi na stoliku.

- Te buty też - oznajmiła Peter'owi, a mój lewy kącik ust uniósł się w górę.

- Będziemy rozmawiać o wystroju wnętrz czy o liczbach? - jeśli chodzi o kasę Breaden jest konkretna, Peter napisał liczbę na kartce i przysunął ją bliżej dziewczyny, lecz ona ją skreśliła i napisała większą.

- Masz odnaleźć Kate, a nie zabić
prezydenta - przewróciłam oczami i westchnęłam.

- Calveras mnie już do tego wynajeli chcecie abym odnalazła ją dla was tyle będzie was kosztowało sprzeciwienie się
Calverasom - Peter złapał kartkę i ponownie napisał liczbę kiedy Breaden ją zobaczyła odsunęła ją, a Peter wstał, Derek wziął kartkę do ręki i ją podarł.

- Zapłacimy - powiedział Derek na co Peter popatrzył na niego zdziwiony - tylko po prostu znajdź Kate - Kiedy Breaden wyszła Peter zamknął zdenerwowany drzwi.

- Oszalałeś? - zapytał Peter patrząc na spokojnego Dereka.

- Nie mamy wyboru, szukaliśmy jej i
nic - powiedział bez wyrazu.

- Jeśli się nie dowiemy kto powiedział Kate o skarbcu nie odzyskamy tych obligacji, Jak myślisz co wtedy zrobię? Znajdę
pracę? - powiedział podchodząc do Dereka który stał tyłem do Petera i opierał się o
stół. - Moje CV jest trochę przestarzałe, okradziono nas - dotknął ramienia Dereka na co ten złapał za jego rękę i się zmienił.

- Co się stało z twoimi oczami? - zapytał zdziwiony Peter.

- Nie wiem ale zapłacę żeby się
dowiedzieć - powiedział Derek z zaciśniętymi zębami. Musiałam iść do szkoły ale zachowanie Dereka było niepokojące i zaczęłam sie martwić jednak szkoła mnie goni i po krótkim pożegnaniu się z Derekiem pojechałam do szkoły. 

Po nudnych lekcjach miałam iść na trening chłopaków, jednak Mellisa do mnie zadzwoniła i kazała przyjechać do szpitala, więc jak powiedziała tak zrobiłam. Dotarłwszy do szpitala mama Scotta zaprowadziła mnie do pomieszczenia w którym leżał czarny worek z ciałem w środku, szeryf również znajdował się w środku.

- Możesz otworzyć? - Mellisa odsunęła worek w środku znajdował się nastolatek z nielicznymi ranami.

- Teraz wiem, dlaczego nie rozmawia nawet z psychologiem - powiedziała Mellisa, na co zmarszczyłam brwi bo kompletnie nie wiedziałam o co chodzi.

- Przez jakiś czas będzie w szoku - powiedział Stilinski.

- To cała jego rodzina? - przede mną znajdowały się kilka worków z ciałami, co do cholery?

- Matka, ojciec, starszy brat, Sean był najmłodszy i jako jedyny uciekł, pytanie brzmi przed czym? - powiedział Szeryf.

- Raczej przed kim, tych ran nie zrobiły pazury i kły, to głębokie cięcia, ostre i tępe
urazy - powiedziałam, a szeryf popatrzył na mnie zaskoczony.

- To samo powiedział koroner to jakiś rodziaj siekiry tylko trzeba się upewnić - powiedział szeryf, a ja kiwnęłam głową.

- Mam mieszać w to chłopaków? - zapytałam, na co ta dwójka spojrzała na mnie.

- Na razie nie, jeśli to zwyczajne zabójstwo to ich w to nie mieszajmy - powiedział, a ja bardziej przyjrzałam się ciałom.

Po wizycie w szpitalu wróciłam do domu, przypomniałam sobie o jednej ksiażce która może mi się przydać, chodzi mi o jedną konkretną książkę jest ona o nietypowych stworzeniach nigdy jej nie otworzyłam ale może teraz nadszedł ten czas.

WOLF SHADOW II DEREK HALE (POPRAWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz