44. Nas?

611 29 0
                                    

Tego dnia strasznie się denerwowałam dzisiaj miałam stoczyć walkę o śmierć, czy bałam się? Może trochę ale nie o siebie tylko o moich przyjaciół, nie znam Edmunda Hale'a i nie wiem do czego jest zdolny.

Kiedy byłam dzieckiem nie myślałam o tym że mogę być w takiej sytuacji jak teraz mierze się z niebezpieczeństwem w której nie tylko ja mogę zostać skrzywdzona tylko też moi przyjaciele. Dziś może zmienić się część mojego dlaszego życia albo zginę albo stanę się alfą kilkunastoosobowej watahy.

- Wszystko w porządku? - Usłyszałam głos Dereka, otrząsnęłam się.

- Tak, jest okej. - Skłamałam unosząc głowę spotykając sie z jego zielonymi oczami.

- Nie okłamuj mnie, Sky. - Derek kucnął przede mną i złapał mnie za ręce.

- Derek... - Zaczęłam. - Jakbym zginęła...

- Nie mów tak. - Przerwał mi łamiącym głosem.

- Nie przerywaj mi, jakby coś się mi stało powiedz reszcie że byli najlepszym co mnie w życiu spotkało. - Przerwałam. - Kocham cię i nie zapomnij o mnie.

- Nigdy przenigdy o tobie nie zapomnę ty zmieniłaś mnie na lepsze i jesteś moją pierwszą poważną miłością, kocham cię. - Powiedział z łzami w oczach i objęłam go ramionami wtulając się w niego.

                                 ***

Nadszedł ten czas, czas mojego pojedynku byli ze mną moi przyjaciele czego nie chciałam ale się uparli byli gorsi niż małe dzieci.

- To ty. - Stwierdziłam kiedy wyczułam alfę. Przede mną stał Edmund Hale.

- We własnej osobie Edmund Hale, Skylar tak?

- Tak, ale chyba nie wiesz kogo wyzywasz na pojedynek. - Powiedziałam wrednie.

- Oczywiście że wiem, córka alfy alf i Daraha. Czyż to nie oczywiste? - Przewróciłam oczami i westchnęłam.

- Zaczynamy? Chyba już pora. - Odparłam, gdy się ściemniało.

- Zapraszam za mną, wy nie. - Powiedział do moich przyjaciół którzy byli gotowi do wejścia na jego terytorium.

- Żartujesz sobie? Wyzywasz moją narzeczoną na pojedynek o życie, a teraz nie pozwalasz nam wejść. - Odparł zdenerwowany Derek.

- Synu... - Zaczął, ale Derek mu przerwał.

- Nie nazywaj mnie tak. - Warknął na niego wkurzony.

- Niech będzie, możesz wejść, lecz tylko ty. - Powiedział jednak reszta chciała zaprotestować - Tylko ty albo nikt. - Przeniosłam na nich wzrok, niechętnie pokiwali głowami że się zgadzają. 

Poszliśmy za nim z Derekiem, gdy tak szliśmy przyglądnęłam się temu miejscu była to mała wioska. Edmund zaprowadził nas do największego budynku w którym znajdowało się pole do bitwy.

- Ciągle wyzywasz kogoś na
pojedynki? - Zapytałam rozgląsając się po miejscu.

- Zależy. - Odpowiada. - Wchodź. - Spojrzałam w dół na ziemi był rozsypany jarząb, mężczyzna wszedł do środka ja od razu za nim. Derek został za barierą bo ludzie jego ojca go zatrzymali,  patrzył na mnie współczójąco. Posłałam mu uspokajający uśmiech i wróciłam wzrokiem do jego ojca. 

- Martwy jarząb, serio? - Zapytałam, gdy jeden z jego ludzi zamknął krąg, a jarząb zaświecił na czerwono.

- Chciałem żeby było sprawiedliwie, żaden z nas nie ma mocy. - Mężczyzna zaatakował pierwszy, odparłam atak i uderzyłam go w brzuch przez co odleciał na kilka metrów ale od razu wstał, podbiegł do mnie i złapał za szyję. 

WOLF SHADOW II DEREK HALE (POPRAWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz