40. Hej, Allison

428 25 0
                                    

Po tym jak dostałam wiadomość zmierzyłam pod kościół, gdy się tam znalazałam zastałam tam trzech mężczyzn, Mężczyzna który miał brązowe włosy stał przed łysymi mężczyznami z rękami w kieszeni. 

- Czego ode mnie chcecie? - Zapytałam stając przed brunetem.

- Chciałbym żebyś nam pomogła. - Oznajmił, Zdziwiłam się.

- Pomogła? - Zapytałam niedowierzając w to że prosi mnie o pomoc.

- Tak, chcemy żebyś pomogła nam znaleźć Jake'a Jackoba. - Założyłam ręce na klatce piersiowej i uniosłam jedną brew.

- Dlaczego chcesz go znaleźć?

- Chce z nim pogadać, jest moim
synem. - Ponownie spojrzałam na niego zaskoczona.

- Twoim synem? Powiedział że nie ma rodziców, że zginęli przez łowców. - Rzekłam wymachując rękami.

- Jestem łowcą, dlatego odszedł nienawidzi mnie za to że wykorzystałem go do zabicia innego wilkołaka. - Odparł, prychnęłam i on się dziwi dlaczego jego syn odszedł? Sama zrobiłabym to samo.

- Wcale mu się nie dziwię ale okej pomogę go znaleźć. - Sama musiałam z nim poważnie porozmawiać.

- Dziękuje. - Powiedział, a ja kiwnęłam głową.

                                 ***

Następnego dnia od razu ruszyłam do Araya opowiedzieć jej o wczorajszym spotkaniu.

- Ciekawie. - Skomentowała, gdy skończyłam opowiadać tą ciekawą opowieść.

- Prawda, szukam gościa który zdradził mnie i powiedział mój sekret
oszustowi. - Oznajmiłam, kobieta spojrzała na mnie zaciekawiona. - Josh zdradził Theo owemu oszustowi że zabiłam wendigo i jak Scott się o tym dowiedział znienawidził mnie nawet nie próbując wysłuchać co mam do powiedzienia.

- To prawdziwy alfa który nie do końca rozumie afekt samoobrony. - Rzekła, westchnęłam.

- Możliwe. - Wzruszyłam ramionami.

- Mamy akcję, chcesz nam pomóc? - Zapytała, zmarszczyłam brwi.

- Mam pomóc łowcom w akcji? - Zastanowiłam się. - Okej zrobię to.

- Przygotuj się na wieczór. - Powiedziała, a ja wyszłam z pomieszczenia.

Wieczorem założyłam czarne dżinsy, białą koszulkę i skórzaną kurtkę, a na stopy czarne buty i wyszłam z mojego tymczasowego mieszkania, podeszłam do samochodu przy którym stali łowcy z Araya na czele.

- Jestem. - Ogłosiłam, Araya wyciągnęła w moją stronę słuchawkę i pistolet, spojrzałam na nią i uniosłam brew.

- Jakiś problem? - Zapytała z zaciśniętymi ustami pokręciłam przecząco głową i wzięłam od niej rzeczy. 

Słuchawkę włożyłam do ucha, a pistolet zaczepiłam o pasek od spodni i zakryłam go koszulką. Calveras chciał zawrzeć rozejm z jednym stadem w Meksyku, a dlatego że tu jestem jadę tam ja ponieważ jestem wilkołakiem i może łatwiej będzie się dogadać, a broń jest po to jakby ktoś chciał nam przeszkodzić.

Po około dwudziestu minutach dotarliśmy na miejsce z za szyby widziałam już starszą kobietę za którą stało jej stado. Sama wysiadłam z samochodu i podeszłam do kobiety, wzrok jej stada tak samo jak jej przeniósł się na mnie.

- Jesteś Skaylar? - Zapytała, kiwnęłam głową.

- Tak. - Odpowiedziałam krótko.

- Dlaczego pomagasz łowcą? - Zapytał, stąpałam z nogę na nogę.

WOLF SHADOW II DEREK HALE (POPRAWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz