27. To ty

787 45 0
                                    

Obudziłam się dzisiaj bardzo wcześnie, nie mogłam spać ze względu na dręczące mnie koszmary tworzone przez moją matkę.

W kuchni zastałam Megan smarzącą naleśniki, gdy mnie zauważyła uśmiechnęła się w moją stronę.

- Co tak wcześnie wstałaś? - zapytała, przerzucając naleśnika na talerz.

- A tak jakoś nie mogę spać - oznajmiłam drapiąc się po czubku nosa.

- No dobrze, mam do ciebie prośbę - zaczęła.

- Jaką? - byłam ciekawa co to za prośba.

- Odwiozłabyś Willa do szkoły, muszę coś załatwić.

- W porządku ale nie mam
samochodu - wzruszyłam ramionami.

- Już masz, przywieźliśmy go wczoraj wieczorem.

- Dziękuję - Odpowiedziałam i zabrałam naleśnika z talerza wgryzając się w niego z czym spotkałam się ze sceptycznym wzrokiem Megan - Idę go obudzić i nie patrz się tak na mnie.

- Idź już - powiedziała, a ja jedynie przewróciłam oczami i zmierzyłam do pokoju Willa w którym chłopak smacznie sobie spał.

- Wstawaj - potrząsnęłam go, a on nic - jest za dziesięć ósma - powiedziałam głośno na co on od razu wstał i pobiegł do łazienki, pokreciłam głową i wróciłam do swojego śniadania które czekało na mnie w kuchni na spokojnie zaczęłam je jeść. Po chwili po schodach zbiegł William z plecakiem i roztrzepanymi włosami, zaczęłam się śmiać.

- Myślałam że będziesz szybciej - posłał mi morderczy wzrok gdy zrozumiał że go wkręcałam.

- Will siadaj i jedz - po śniadaniu zawiozłam Willa do szkoły.

- Idź już bo się spóźnisz - powiedziałam do niego, stanęłam na parkingu, nastolatek westchnął i wyszedł z samochodu po chwili odejechałam z miejsca postoju. Gdy wróciłam przed domem zobaczyłam Megan z Deucalionem, wysiadłam z samochodu i do nich podeszłam.

- Gdzie się podziewałeś? - zapytałam Deucaliona.

- U znajomego - odpowiedział mi - a jak już jesteś to zapraszam na trening - bez zbędnej odpowiedzi ruszyłam za Deucalionem w nieznaną mi stronę.

- Masz mnie uczyć mocy czy kondycji którą i tak mam w dobrą? - zapytałam, gdy weszliśmy do pomieszczenia które wyglądało jak siłownia.

- Mam cię uczyć mocy ale kondycję mogłabyś poprawić - prychnęłam na jego słowa.

- Daruj sobie - odpowiedziałam przewracając oczami.

- Idź się przebrać w jakieś wygodne ciuchy i zaczynamy - pokiwałam twierdząco głową i poszłam się przebrać, kiedy się przebrałam w stanik sportowy i spodnie dresowe zeszłam do siłowni gdzie czekał już na mnie Deucalion.

- Jestem już - powiadomiłam go.

- Dobrze to teraz sto popmpek - popatrzyłam na niego - no co się tak patrzysz, dalej - po chwili ciszy zaczęłam robić pompki, kiedy zrobiłam setną pompkę wstałam na równe nogi - a teraz dwadzieścia kółek wokół domu.

- Żartujesz sobie ze mnie? - zapytałam rozkładając ręce.

- Nie, jestem całkowicie poważny nie marnuj czasu, ruszaj się - powiedział na co warknęłam i wybiegłam z pomieszczenia, zaczęłam robić kółka wokół domu. Niedługo późnej skończyłam biegać i wróciłam do Deucaliona.

- Skończyłam - łapałam oddech bo trochę się zmachałam.

- W końcu ile można czekać - przewróciłam oczami - na dzisiaj koniec moc poćwiczymy sobie jutro.

WOLF SHADOW II DEREK HALE (POPRAWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz