37. Musisz mi pomóc

484 34 10
                                    

- Co ty robisz? - Zapytałam wchodząc do kuchni, przestraszony odwrócił się w moją stronę.

- Jezu, Sky nie strasz mnie. - Powiedział łapiąc się za klatkę piersiową, zaśmiałam się.

- Co robisz? - Powtórzyłam, opierając się rękami o blat patrząc na chłopaka.

- Postanowiłem że zrobię śniadanie. - Odparł kładąc na blacie naleśniki z owocami.

- Okej, wygląda to dobrze. - Zasiedliśmy przy stole i zaczęliśmy jeść. - Jak się czujesz? - Przerwałam ciszę, Stiles nawet na mnie nie patrząc na mnie wzruszył ramionami.

- Nie wiem, boje się reakcji Scotta. - Skrzywił się.

- Dlaczego? Jest twoim przyjacielem zrozumie cię. - Odparłam chcąc go uspokoić.

- Od zawsze powtarza żeby nie zabijać. - Powiedział opierając głowę na dłoni.

- Nie martw się, pomogę ci. Jesteśmy przyjaciółmi. - Uśmiechnęłam się.

- Dzięki Sky, jestem z siebie dumny pierwszy raz coś gotowałem i nie spaliłem. - Powiedział z lekkim śmiechem.

- To fakt wyszły ci pyszne, ale musisz pojechać chyba do domu po rzeczy bo spóźnisz się do szkoły. - Powiedziałam patrząc na zegarek, Stiles wstał żeby odnieść naczynia do zlewu.

- Faktycznie masz rację, widzimy się w szkole? - Zapytał, pokiwałam twierdząco
głową - Na razie.

- Pa. - Wyszedł z mojego domu zbierając swoję reczy.

 Stiles był dobrym człowiekiem tylko znalazł się w złym miejscu i w złym czasie. Posprzątałam po śniadaniu i skierowałam się do pokoju w którym się ogarnęłam. Gdy zbliżała się ósma wsiadłam do samochodu i pojechałam do szkoły. Dojechawszy na miejsce skierowałam się w stronę szafek przy których spotkałam Lydię wpatrzoną w jakąś książkę. Zdziwiona jej obecnością podeszłam do niej.

- A ty co tu robisz? Nie powinnaś leżeć w szpitalu? - Zapytałam przyjaciółki, spojrzała na mnie z pod byka.

- Gadasz tak samo jak Stiles, nic mi nie jest lekarz powiedział że mogę wyjść więc mnie wypisali, rana nie była poważna. - Odparła prosto Lydia.

- Okej niech ci będzie, co to za książka? - Zapytałam patrząc ukradkiem na książkę w jej dłoniach.

- Doktorowie strachu T.R. McCammona. - Przeniosłam wzrok na całą okładkę, ogarnął mnie niepokój na okładce znajdowały się potwory które mnie zatakowały i wstrzyknęły rtęć Tracy.

- Sky? Co jest? - Zapytała widząc moją minę.

- To są ci którzy wstrzyknęli rtęć Tracy i mnie zatakowali. - Odparłam unikając wzroku Lydii bo wiedziałam że patrzy na mnie karąco.

- Czemu nic nie powiedziałaś? 

- Nie było okazji i nie patrz tak na mnie, ktoś ją czytał? - Zapytałam łapiąc kontakt zrokowy z Lydią.

- Malia ale nic nie zrozumiała. - Powiedziałą Lydia wypuszczając głośno powierze z ust.

- Musimy ją przeczytać, wszyscy. - Oparłam się plecami o szafkę.

-  Kira nad tym pracuje. - Oznajmiła Lydia.

- Wiesz coś o tej książce?

- Nie wiadomo nic o autorze, a to chyba pseudonim. - Wzięłam od niej książkę i obróciłam na drugą stronę.

- ''W małym miasteczku nastolatkowie grzebani są żywcem, wychodzą przemienieni, by siać zniszczenie i terror, kierowani są przez paranaukowców, znanych jako Doktorzy                        Strachu''. - Przeczytałam i przeniosłam wzrok na Lydię. - Jak się kończy?

WOLF SHADOW II DEREK HALE (POPRAWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz