22. Derek jesteś nienormalny...

1.1K 60 5
                                    

Następnego dnia jak wstałam to zaczęłam ćwiczyć, nudziło mi się, a rany powoli się goiły. Gdy robiłam brzuszki kotoś postanowił wejść do pokoju.

- Zwariowałaś - powiedział Derek ale ja nie przestawałam robić brzuszków - wczoraj stoczyłaś walkę z groźnymi i znierównoważonymi wilkołakami, a teraz sobie po prostu ćwiczysz.

- Nudziło mi się trzeba było mnie nie zamykać w pokoju - warknęłam, przestałam robić pompki i stanełam na równych nogach.

- Jakbym cię nie zamknął od razu pobiegłabyś do domu i chyj wie co zrobiła, jesteś nieprzewidywalna - zaśmiał się krótko, zgromiłam go wzrokiem, nagle o czymś sobie przypomniałam.

- Co z Lily? - zapytałam szybko.

- Załatwiłem to twoją siostrę zabrał jej tata i wział ją do domu - powiedział, a ja odetchnęłam z ulgą, kompletnie o niej zapomniałam.

- Chociaż tyle dobrego - mruknęłam i usiadłam na skraju łóżka.

- Idź wziąć prysznic ubrania masz obok łóżka, przywiozłem ci je - dał mi krótkiego buziaka w usta i wyszedł z pomieszczenia. Wzięłam prysznic i ubrałam się w zwykły szary T-shirt i czarne jeansy. Gdy wychodziłam z łazienki usłyszałam coś niepokojącego.

- A więc pogadajmy - powiedział Deucalion, co on tu robi. 

Wyjęłam wilczy sztylet i stanęłam przy ścianie odrobinę się wychylając, to co zobaczyłam przeraziło mnie Kali wbiła metalowy pręt w w plecy Dereka która przeszła na wylot, a Ennis trzymał Corę, zacisnęłam rękę na sztylecie i rzuciłam w kali, sztylet wbił się w jej w ramię przez co upadła, sztylet działa boleśnie na niektóre wilkołaki. Sztylet jest w mojej rodzinie więc mogę zranic kogo chcę, Deaucalion obrócił się w moją stronę, spojrzał na moją rękę na której widniało znamię, był zdziwiony. 

Kali wyciagnęła sztylet ze swojego ramienia, chciała rzucic w moją stronę ale Deucalion zakazał jej ręką, tak samo pokazał Ennisowi żeby puscił Corę która potem podbiegła do Dereka, zeszłam po schodach i stanęłam z Deucalionem twarzą w twarz.

- Znalazłeś mnie ale zostaw
ich - rzełam stanowczo, na jego twarzy dalej widniało zdziwienie ale po chwili obrócił się do dwoje alf.

- Zostawicie ich - warknął do nich, tamci zdziwieni popatrzyli na siebie ale mimo tego Kali opuściła nóż i oboje wyszli za swoim przywódcą, podbiegłam do Dereka.

- Wyciągnijcie to - powiedział słabo Derek który zaraz miał zemdleć, Cora była przerażona.

- Cora teraz wyciągniesz mu to, a ja odbiorę mu ból - powiedziałam - dasz radę, szybko - złapałam Dereka za rekę i odbierałam mu ból który był nie do zniesienia. Gdy Cora wyciągnęła rurkę Derek zemdlał ale odetchnęłam z ulgą i puściłam jego rękę.

- Pomożesz mi go przenieść? - zapytałam.

- Tak - złapałyśmy Dereka pod ramię i zaniosłyśmy go do pokoju, wyciągnęłam z pod łóżka apteczkę i zaczęłam go opatrywać, przed tym Cora wyszła z pokoju zapewniając ją że nic mu nie będzie. Po jakimś czasie skończyłam go oparywać, było ciężko ale skończyłam pocałowałam go w policzek i zeszłam na dół gdzie była Cora.

- Wszystko będzie dobrze, teraz
śpi - powiedziałam gdy Cora chodziła tam i spowrotem.

- Dziękuje - powiedziała z ulgą i usiadła na krześle.

- Nie musisz dziękować jakby Derekowi coś się stało to bym sobie nie wybaczyła.

- Dlaczego? - zapytała marszcząc brwi.

WOLF SHADOW II DEREK HALE (POPRAWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz