38. Nie możemy czekać

430 27 1
                                    

- Co sie stało? - Zapytałam swojej siostry podając jej ciepłą herbatą.

- Przepraszam nie posłuchałam cię, Theo nie jest taki jaki mi się wydawał oszukał mnie, chciał mnie wykorzystać, wpółpracuje z potwornymi doktorami, dałam się zmanipulować. - Zakończyła swoją wypowiedź i spuściła głowę. Rozumiałam ją.

- Tak szczerze to nie wiem co mam ci powiedzieć, czego ode mnie oczekujesz? - Zapytałam, podniosła głowę i spojrzała na mnie skruszona.

- Chciałam cię przeprosić postąpiłam bezmyślnie i głupio, zrozumiałam to. Mam problem z kontrolowaniem się prawie kogoś zaatakowałam.

- W porządku wybaczam ale nie rób tak więcej, jesteś moją bętą i musisz się mnie trzymać póki nie zaczniesz się kontrolować.

- Dziękuje za naszyjnik. - Uśmiechnęłam się lekko. Naszyjnik który jej dałam był to naszyjnik z małym triskelionem który miałam od zawsze i ona wiedziała jaki jest on dla mnie ważny.

- Nie ma za co. 

- Myślisz... - Zaczęła niepewnie. - Że Liam mi wybaczy?

- Nie wiem, najlepiej będzie jak z nim pogadasz ale to jutro teraz idź
spać. - Powiedziałam do niej i sama poszłam do pokoju. Wzięłam do ręki telefon żeby zobaczyć która godzina ale zamiast tego zobaczyłam coś innego sms od Scotta.

Scott
Mamy nową chimerę, to Hayden Romero.

No ja pierdole.

                                ***

Następnego dnia dnia nie poszłam do szkoły tylko odwiozłam tam Lily bo musiałam gdzieś pilnie pojechać, gdy dojechałam na miejsce stanęłam na podjeździe i zgasiłam samochód po czym wyszłam z niego i zapukałam do odpowiednich drzwi.

- No ciebie to się nie spodziewałam. - Odezwała się blondwłosa.

- Cześć, mamo. - Sarknęłam, weszłam do środka po tym jak się odsunęłam. W salonie siedzeli Megan, Harry, Will i Deucalion. - Czemu zawsze trafiam na jakieś spotkania rodzinne.

- No witamy, czym zawdzięczamy tą wizytę? - Zapytała Megan przewróciłam oczami z lekkim uśmiechem.

- Niczym ważnym. - Wzruszyłam ramionami.

- Co w Beacon Hills? - Zapytał Deucalion, a ja się skrzywiłam. - Ciężki temat, rozumiem.

- Jak sobie radzisz? - Zapytałam Evelyn z którą miałam neutralny kontakt, nie wybaczyłam jej wszystkiego ale się staram ona również stara się poprawić, wzruszyła ramionami.

- Nawet lepiej niż kiedyś, a ty?

- Bez zmian, a właśnie mam do ciebie sprawę. - Powiedziałam w stronę Evelyn.

- Do mnie? - Zdziwiła się, pokiwałam głową. - To chodź do kuchni. - Przeszliśmy do wskazanego pomieszczenia. - Co to za sprawa?

- Chciałabym żebyś spotkała się Lily. - Zaczęłam i oparłam się o ścianę, gdy ona usiadła przy stole.

- Nie wiem czy to jest dobry pomysł. - Pokręciła głową i lekko się skrzywiła.

- Co było to było, widzę że się zmieniłaś i nie popełnij tego samego błędu co ze
mną. - Powiedziałam próbując ją przekonać.

- W porządku, spróbuje. - Odetchnęłam bo myślałam że będę ją dłużej przekonywać.

- No i dobrze, a teraz jak jest między tobą, a Deucalionem? - Zapytałam wzdychając, a ona z uśmiechem spuściła głowę. Czyli coś jest na rzeczy.

WOLF SHADOW II DEREK HALE (POPRAWA)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz