Isabella czuła się niepotrzebna.
Czasem siadała przy oknie i wpatrywała się w widok za szybą. Jej rodzice pracowali w jednym z najwyższych wieżowców w mieście.
Ojciec pracował w jakiejś fundacji. Robił mnóstwo rzeczy, za które ludzie byli mu wdzięczni. Wkładał w swoją pracę cały czas i serce.
Matka pełniła ważną funkcję dyrektora w firmie. Całe dnie a czasem i noce spędzała w biurze.
Isabella nie wiedziała czym dokładnie zajmowali się jej rodzice. Wiedziała natomiast, że to co robili było ważne. Ludzie ich potrzebowali, a oni potrzebowali ludzi.
Pewnego dnia Isabella nie miała ochoty patrzeć na wysokie budynki. Drogie samochody pędzące po nowojorskich ulicach, zlewały się ze sobą. Wszystko było szare, mdłe. Wycięte drzewa w pobliskim parku zostały zastąpione nowymi budynkami. Mężczyzna z kolorowym kapeluszem zaczął nosić szare okrycie głowy.
Wszystko wydawało się dziewczynie banalne. Mało wyraziste. Przeciętne. Nijakie.
Ludzie nie potrzebowali już mężczyzny z kolorowym kapeluszem, który zarażał uśmiechem. Nikt nie chciał oglądać starszej pani karmiącej gołębie. Ludzie nie słuchali śpiewu ptaków ani śmiechu małego dziecka bawiącego się na karuzeli.
I nikt nie potrzebował Isabeli.***
Co myślicie o dzisiejszym rozdziale?Pamiętajcie kochani, że jesteście cholernie ważni. Potrzebuję Was.
Trzymajcie się ciepło ❤️
nonamegirl_02
CZYTASZ
Trying to be brave
Teen Fiction"Trying to be brave" to zbiór krótkich opowiadań mojego autorstwa o różnej tematyce. Każdy rozdział to nowa historia, przygoda, która niesie ze sobą zarówno radość jak smutek. Pełne emocji opowieści, które być może wydarzyły się naprawdę. Codzienne...