28.

136 15 4
                                    

Tamtego wieczoru słychać było kłótnie.

To była ponura jesień. Na niebie było widać obłoki. Wydawały się zbyt ciężkie, aby tańczyć wesoło po niebie. Dlatego wisiały na ciemnym tle przyozdobionym wstęgą gwiazd.


Clyde zakrył głowę poduszką. Nie mógł dłużej słuchać tych sprzeczek. Rodzice tylko obwiniali się nawzajem o śmierć jego starszego brata. Codziennie, od kilku miesięcy słyszał, gdy krzyczeli i płakali. Ale bardziej, niż tych wszystkich kłótni, bał się czegoś innego.


Milczenia.

Słysząc kroki, zakrył się bardziej kołdrą. Zrobiło się duszno, ale wolał duchotę i niewyraźne dźwięki od powietrza, w którym wisiały okropne słowa.


- Clyde, wstań z tego łóżka, do cholery. Nie możesz oczekiwać od każdego, że będzie Ci szczerze współczuł i akceptował Twoje humorki. - odezwała się kobieta dosyć szorstkim tonem.


- Mamo - na dźwięk swojego zmarnowanego głosu, nastolatek wzdrygnął się. - Wiem, że Ci ciężko, ale ja też...


- Co Ty możesz wiedzieć? - przerwała matka. Chłopak spojrzał na nią z niedowierzaniem. - Straciłam syna! Nie wiesz z jakim bólem muszę na Ciebie patrzeć wiedząc, że O n... że nie żyje. Mój kochany synek...


Kobieta rozpłakała się. Szlochała niemal tak głośno, jak t a m t e j nocy. Prawie upadła na podłogę, zaciskając pięści. Chłopak chciał do niej podejść, powiedzieć coś... Ale nogi jakby zostały przykute ciężkimi łańcuchami do łóżka, a głos ugrzązł gdzieś głęboko w środku.


Chłopak przestraszył się. Patrzył na szlochającą matkę. Z kuchni rozległ się dźwięk tłuczonego szkła. Ale nie to go przerażało. To było coś o wiele gorszego.

Bo Clyde zaczął milczeć.




***
Jakie opowiadania podobają Wam się najbardziej? Co chcielibyście przeczytać?

Co sądzicie o dzisiejszym rozdziale?

nonamegirl_02

Trying to be brave Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz