7.

215 25 1
                                    

      On i Chantee nie byli sobie pisani. Nie każda gwiazda pasuje do jakiejś konstelacji. Oni do siebie nie pasowali.

      David siedział wtedy przy oknie i palił papierosa. Spoglądał na słońce wschodzące nad miasteczkiem. Promienie raziły go w oczy. Czuł, że jeszcze chwila a przepali sobie płuca. Chciałby przepalić sobie płuca.
David chciał zedrzeć pięści. David chciał podpalić każdy plakat na jego brzydkiej ścianie. David chciał rozwalić gitarę, którą dostał od ojca. David chciał...

     — David? - usłyszał zatroskany głos matki. Odwrócił się w stronę drzwi i zgasił papierosa. — Znowu paliłeś? - w jej głosie wyczuł pretensje, ale oczy krzyczały ze smutku i bezsilności.

     — Przepraszam... - tylko tyle był w stanie wykrztusić. Nic nie warte "przepraszam". Pluł sobie w brodę za każdym razem, gdy matka przyłapała go na paleniu. Ona się martwiła. Nie chciał, żeby się martwiła.

     – Idź spać synku. - znowu ta troska. Chłopak nie wiedział jak ktoś taki jak jego matka, może przejmować się kimś takim jak on. Gwiazdą, która nie pasuje do żadnej konstelacji.

     Chantee była najjaśniejszą ze wszystkich gwiazd. Potrafiła wpasować się w każdy wzór wymalowany na ciemnym niebie. Chantee była najpiękniejszą gwiazdą, jaką kiedykolwiek widział. Gwiazdą, która spadła zabierając ze sobą kawałek serca i szczęście Davida.

     Wiedział, że niebo bez tej jednej gwiazdy wśród miliona jasnych gwiazd, nigdy nie będzie takie samo. A mimo to wpatrywał się w nie godzinami, dopóki księżyca nie zastępowało złote słońce. Wpatrywał się w niebo nawet wtedy, gdy wszystkie gwiazdy spadły. Bo widział tylko jedną gwiazdę. Gwiazdę, która pasowała do każdej konstelacji.

***

Czy masz swoją gwiazdę, bez której niebo nie jest już takie jasne?

nonamegirl_02 

Trying to be brave Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz