41.

131 9 1
                                    

      Jughead był paskudnym człowiekiem.
     
     
      Ignorowanie uczuć innych ludzi wychodziło mu doskonale. Robił co chciał, nie zważając na konsekwencje. A było ich wiele. Może gdyby przykuwał większą uwagę do istotnych rzeczy, byłby lepszym człowiekiem.
     
      "Lepszym człowiekiem." Co to w ogóle znaczyło? Czy istniała jakaś granica między dobrą i złą osobą? Istoty ludzkie dzieliły się na lepszych i gorszych? Istniał taki podział nałożony z góry, czy ludzie sami nadali sobie miano "lepszych" chcąc wyróżnić się od reszty? Czy nazwanie innych "gorszymi" sprawiało, że czuli się bardziej wartościowi?
     
      Jughead nie rozmyślał o podziałach. Nikt go nie przydzielił do grupy "lepszych" lub "gorszych". On po prostu wiedział, że jest paskudny. Każda próba stania się dobrym człowiekiem kończyła się fiaskiem. Dlatego Jughead przestał próbować. Pogodził się z przynależnością do grupy "gorszych", o ile taka istniała.
     
     
      Wyszedł wczesnym rankiem, gdy słońce próbowało przegonić księżyc. Rumieńce na twarzy zdradzały jego nieprzystosowanie do temperatury. Szedł alejką w parku mieszczącego się niedaleko jego domu.
     
      Przeglądając się w tafli jeziora zauważył dziewczynkę o rudych włosach. Zdziwiło go to, a może nawet zaniepokoiło. Cóż mogło robić dziecko o tak wczesnej porze? Błąkające się w nieskończonym labiryncie alejek.
     
      Młody mężczyzna ruszył w stronę dziewczynki. Na widok dziecka ubranego zdecydowanie zbyt lekko, otulił się płaszczem.
     
      — Wszystko w porządku? - zapytał po dotarciu na miejsce.
     
      Dziewczynka spojrzała na niego zapłakanymi oczami. Na bladej twarzy odznaczały się sine usta. Mężczyzna zdjął płaszcz otulając nim dziecko.
     
      — Mamusia mnie tu zostawiła. Powiedziała, że byłam niegrzeczna. - wyszeptała zachrypniętym ledwie słyszalnym głosem.
     
      Jughead nie mógł uwierzyć. Jak można być tak okrutnym, aby zostawiać na mrozie kilkuletnie dziecko? Przecież to niemoralne.
     
     
      I wtedy zrozumiał.
     
     
      Zaprowadził dziewczynkę do najbliższej przychodni, wcześniej kupując dla niej drożdżówkę i gorącą czekoladę.
      
      Osobiście przypilnował aby wykonano wszystkie potrzebne czynności i czekał na przybycie policji.
     
      — Jesteś dobrym człowiekiem. - usłyszał cichy głos dziecka.
     
      Mężczyzna uśmiechnął się. Zdał sobie sprawę z tego, że pomógł człowiekowi. Być może uratował życie dziecku. Być może dziewczynka miała rację.
     
     
      Może Jughead w głębi serca był dobrym człowiekiem.








***
"(...) wszyscy mamy w sobie tyle samo dobra co zła. Tylko od nas zależy, jaką drogą pójdziemy. Taka jest nasza natura."

J.K. Rowling "Harry Potter i Zakon Feniksa"
     

Co myślicie o dzisiejszym rozdziale?

Niedługo postaram się wrzucić jakieś świąteczne opowiadanie.

nonamegirl_02
     
     

Trying to be brave Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz