To było głupie.
Uciekali z domu. Bez pieniędzy. Bez rodziców. Bez planów.
Tylko oni, samochód Scotta i droga bez końca.
— Zatrzymaj się! - krzyknął Vincent.
Chłopak wysiadł z auta i prawie pobiegł w stronę sklepu przy stacji. Koledzy spojrzeli na siebie, jakby uważali Vincenta za idiotę.
Cóż, mieli rację.
— Oby miał ważny powód, bo przysięgam na nerkę babci, że go uderzę. - powiedział niezadowolony James.
Scott zaśmiał się cicho. Wiedział, że przyjaciel był zdolny do wszystkiego.
Słońce dopiero wschodziło. Mimo wczesnej godziny było ciepło. Chłopcy postanowili przejść się kawałek. Scott zatankował wóz i płacąc zgarnął wesołego Vincenta. Idąc w stronę samochodu uderzył go lekko w tył głowy.
James uśmiechnął się na ten widok.
— Dłużej się nie dało? - zapytał.
— Mogłoby się dłużej zejść, gdybym nie przerwał im randki. - chłopak wskazał na kolegę obok a następnie na sklep.
— A jeśli to była miłość mojego życia? - oburzył się Vincent.
— Miłość Twojego życia stoi przed Tobą, przyjacielu. - Scott wskazał na siebie i uśmiechnął się szeroko.
James pomyślał, że to właśnie takich przyjaciół szukał przez całe życie. A teraz śmiali się razem, jakby wcale nie zostawili rodziców kilkadziesiąt kilometrów stąd. Zastanawiał się, co zrobi jego mama gdy zobaczy puste łóżko.
Cholera, nawet nie zostawił żadnej kartki.
— Nie myśl o niej. - zwrócił się do niego Scott.
On zawsze wiedział.
Przyjaźnili się od zawsze i Scott od zawsze wiedział, kiedy James kłamie, i kiedy tęskni. Wiedział o nim wszystko.
— Nie myślę. - westchnął cicho James.
Wzrok przyjaciela aż krzyczał: "Wiem, że kłamiesz. Zawsze wiem. " I James poczuł wyrzuty sumienia.
***
Cześć kochani!
Co myślicie o dzisiejszym opowiadaniu? Dajcie znać w komentarzach.nonamegirl_02
CZYTASZ
Trying to be brave
Ficção Adolescente"Trying to be brave" to zbiór krótkich opowiadań mojego autorstwa o różnej tematyce. Każdy rozdział to nowa historia, przygoda, która niesie ze sobą zarówno radość jak smutek. Pełne emocji opowieści, które być może wydarzyły się naprawdę. Codzienne...