34.

128 15 1
                                    

      Charles nie był szczęśliwy.
     
     
      Leżał na łóżku, wpatrując się w sufit od kilku godzin. Nie wiedział, która godzina, ani nawet jaki jest dzień tygodnia. Nie widział, ile czasu spędził w łóżku.

      Godziny? Dni? Miesiące?
     
      W pokoju można było wyczuć nieprzyjemny zapach. Chłopiec nie odsłaniał rolet, ani nie otwierał okien od dłuższego czasu. Nie wiedział, kiedy ostatnim razem miał coś w ustach. Nie miał siły nawet umyć zębów. Telefon leżał na parapecie, rozładowany od dobrych dwóch tygodni.
     
     
      — Charles? - usłyszał krzyk z dołu.
     
      Linda.
     
     Starsza siostra odwiedzała go około raz w miesiącu. Była cudowną kobietą. Zawsze przyjeżdżała z pysznym ciastem albo innym daniem, które chłopak uwielbiał.
    
     — Cześć, młody. - przywitała się.
    
     Kobieta miała własne klucze do jego domu. Czasem robiła niezapowiedziane wizyty. Gdy chłopak wracał ze szkoły, siostra czekała na niego z obiadem, którego rzecz jasna się nie spodziewał.
    
     — Matko jedyna, ale tu śmierdzi. Mógłbyś się umyć. - zaśmiała się, ale gdy zobaczyła że chłopak leży w bezruchu, zamarła.
    
     — Charles, wszystko w porządku? - zapytała z troską.
    
     Jej młodszy brat miał lekko przymknięte oczy, które wpatrywały się w przestrzeń. Uchylone usta wyglądały, jakby wypowiadały ostanie słowa, choć wargi się nie poruszyły.
    
     Kobieta natychmiast podbiegła do łóżka, potrząsając bezwładnym ciałem chłopaka. Z jej oczu polały się łzy. Mnóstwo łez.
    
     Zatrważającą ciszę przerwał krzyk, który należał bardziej do małej, przerażonej dziewczynki, niż dorosłej kobiety.
    
    
     Chłopak nie oddychał.





***
Mam nadzieję, że jesteście szczęśliwi.

Dajcie znać w komentarzu co myślicie o tym rozdziale.

nonamegirl_02

Trying to be brave Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz