Więź

75 7 1
                                    

Pov Damon
Jak to tylko możliwe szybko wybiegłem z domu i wsiadłem do auta. Kierowałem się w stronę baru w którym zapewne była. Co jej przyszło do głowy jeszcze dzień temu chciała się zemścić na rodzeństwie a teraz się poddaje? Ona nie może tego zrobić chociaż ze względu na Mosesa, Klausa czy mnie... nie mogę jej stracić. Moje zamyślenia przerwał dzwonek telefonu -Jest z tobą Isabella?-usłyszałem w słuchawce głos Klausa -Właśnie po nią jadę-powiedziałem -Musisz ją znaleźć jak najszybciej-powiedział zdenerwowany -A myślisz że nie wiem?!-uniosłem głos -Mieliście ją pilnować-zaśmiałem się na jego słowa -Pamiętaj że to nie ja ją zostawiłem.

Szybko wbiegłem do lasu -Isabella!-krzyknąłem -Isabella-kolejny raz -Cholera!-powiedziałem sam do siebie -Na pewno tutaj będzie?-usłyszałem głos Stefana -Skąd wiesz?-spytałem -Napisała mi wiadomość więc zabrałem ze sobą Mosesa i jestem-podszedł do mnie razem z chłopakiem -Musimy się rozdzielić ja pójdę w prawo a wy na lewo-rozkazałem i tak też zrobiliśmy.
-Isabella!-krzyknąłem kolejny raz, kiedy do moich uszu dotarł dźwięk łamanych patyków -Isabella!-poszedłem w tamtą stronę i zobaczyłem leżąc na ziemi dziewczynę -Isabella...-podszedłem do dziewczyny i wziąłem ją na ręce ona powili otwarła oczy -Jesteś niemożliwa-uśmiechnąłem się krzywo -Nie możesz tak robić-dziewczyna lekko się uśmiechnęła i zamknęła oczy.

Położyłem ją na tylnich siedzeniach auta i czekałem na Stefana i Mosesa.
Po kilku minutach zjawili się i chłopak szybko podbiegł do swojej siostry -Wyjmujcie ją stąd-powiedział zdenerwowany -Szybko!-rozkazał więc tak też zrobiliśmy i położyliśmy ją na ziemi -Ona wypiła truciznę musi ją zwymiotować-powiedział i wsadził dziewczynie do buzi jakieś zielska -I co teraz?-spytałem ale w tym samym czasie dziewczyna się ocuciła powoli podniosła się do pozycji siedzącej i zwymiotowała całą truciznę, powoli wstała i spojrzała na mnie -Damon...-nie dokończyła ponieważ zemdlała prosto do moich objęć.

Dziewczyna była w stanie śpiączki już przez dwa tygodnie, w międzyczasie wrócił Klaus razem z Elijah.
Moses razem z Elijah pojechali ukryć ciało Priscilli aby Dorothy i Elias nie mieli możliwości go znaleźć.
-Muszę znaleźć sposób na to aby nikt z naszego rodzeństwa nie pochłaniał mocy Isabelli-powiedział Moses kiedy wszedł do domu a za nim Elijah -Dorothy zapewne dowiedziała się że Isabella już wie dlatego musimy szybko działać, zapewne na naszą korzyść działa fakt że musi być przerażona faktem że Isabella zabiła Elizabeth-usiadł na kanapę -Należy pozbyć się wszystkiego co pomogłoby Dorothy w planie-powiedział -Co masz na myśli?-spytał Klaus -Musimy pozbyć się ciała naszej matki-zmierzył nas wszystkich wzrokiem -A najgorsze jest to że czuje że ona szykuje coś jeszcze gorszego, a wiedzieć coś o tym musiał Will ponieważ go zabiła- wziął księgę która leżała na stronie i udał się w kierunku wyjść -Idę się zająć matką a wy pilnujecie Isabelli-powiedział -Stefan i Elijah idźcie z Mosesem a ja zostanę z Damonem-powiedział Klaus a mężczyźni tak zrobili.

Rok 1530
Podałam mężczyźnie eliksir a ten go wypił -Za niedługo powinieneś sobie przypomnieć wszystko-powiedziałam na co mężczyzna na mnie spojrzał -Nie wiem jak ci dziękować-uśmiechnął się w moim kierunku -Ale boli...-złapał się za głowę -To znaczy że działa... nie opieraj się temu-powiedziałam spokojnie -Ja wiem...-mężczyzna wstał na równe nogi -Ja pamiętam! Muszę ci coś przekazać-podszedł w moim kierunku -To wiadomość od...-nie dokończył ponieważ zaczął pluć krwią -Co się dzieje?-złapałam mężczyznę zanim runął na ziemie i położyłam go delikatnie na sofie -Th...-nie dokończył ponieważ zmarł -Co się stało...

Terraźniejszość
-Coś się wydarzyło między tobą a Isabellą?-spytał Klaus popijając burbon -Co się miało wydarzyć?-zmarszczyłem brwi -Nie każ rozmawiać mi z tobą jak z dzieciakiem-zadrwił -Czy doszło między wami do zbliżenia teraz rozumiesz?-mruknął -A czemu cię to interesuje?-wypiłem duszkiem trunek który miałem w ręce -Owszem interesuje ponieważ Isabella jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w moim życiu-blondyn zdenerwował się -Gdyby tak było nie zostawiłbyś jej samej na tak długi czas... to ja przy niej byłem nie ty-wstałem ze swojego miejsca z zamiarem odejścia -Właśnie widzę jak się nią zająłeś, przy mnie nigdy nie miała takich myśli-podszedł do mnie -Nie miała ponieważ nie zmagała się z takimi problemami jakie ma teraz! A ciebie przy niej nie było... lepiej było się uganiać za jakąś wampirzycą-spojrzałem na niego z pogardą -Zawsze przy niej byłem... odbierałem od niej zawsze, jej jedno słowo i odrazu bym był przy niej, a ty się nie poczuwaj to ja i ona mamy więź, a z tobą tylko weszła do łóżka nic więcej-zaśmiałem się na jego słowa -To dlaczego w takim razie to do mnie pierwszego zadzwoniła a tobie tylko wysłała wiadomość?-posłałem w jego stronę ostatnie spojrzenie i udałem się na górę.

Pov Isabelli
Otworzyłam powoli oczy lecz nagłe światło szybko mnie oślepiło, i znowu je zamknęłam. Po krótkiej chwili ponownie jej otworzyłam i już słońce mnie nie raziło, spojrzałam na zegarek który wskazywał godzinę 9. Wstałam z łóżka i udałam się do toalety, umyłam się pomalowałam i ubrałam. Wyszłam z toalety i usiadłam na parapecie wyglądając przez okno ,,Jesteś słaba" pomyślałam i z mojego oka poleciała pojedyncza łza którą szybko otarłam.
Wyszłam z pokoju i udałam się do kuchni. Zdziwiło mnie że nikogo nie ma w domu o tej porze. Otworzyłam lodówkę i wyjęłam z niej mleko które nalałam do miski i wsypałam płatki, razem z moim śniadaniem udałam się do salonu gdzie usiadłam na kanapę.

-Isabella-usłyszałam dobrze znany mi głos jednak się nie odwróciłam -Isabella-Damon podszedł do mnie i na mnie spojrzał -Dlaczego nie dałaś znaku że już się obudziłaś?-spytał -Isabella-kolejny głos tym razem był to Klaus, czyli wrócił chciałam się uśmiechnąć ale nie potrafiłam -Co ty sobie wyobrażałaś robiąc coś takiego-powiedział lekko zdenerwowany ja jednak nic nie odpowiedziałam i udałam się w kierunku schodów -Żyje także się cieszcie-powiedziałam za nim poszłam na górę.

-Dlaczego mi to zrobiłaś?!-do pokoju weszła zapłakana Hope -Wiesz jak bardzo się bałam że stracę i ciebie?!-krzyknęła przez łzy -Obiecałaś że zawsze będziesz, że mnie nie zostawisz!-wstałam z łóżka i podeszłam do Hope -Straciłam już mamę nie chcę stracić i ciebie rozumiesz?!-dziewczyna mocno mnie objęła a ja odwzajemniałam ten gest -Przepraszam, zawiodłam cię-mocniej ją objęłam -Mogłaś mi powiedzieć coś bym wymyśliła-brunetka odsunęła się i spojrzała mi w oczy -Coś się zmieniło-powiedziała -To nie jesteś ty-dodała -Jestem po prostu zmęczona tym wszystkim-powiedziałam -Przyniosę ci herbaty a ty odpocznij-uśmiechnęłam się do dziewczyny która zniknęła za drzwiami, lecz nie dane mi było zostać samej ponieważ rozległo się pukanie do drzwi -Proszę-powiedziałam a do pokoju wszedł Klaus -Popełniłem błąd zostawiając cię samą nigdy sobie tego nie wybaczę-podszedł bliżej mnie -To nie twoja wina-spuściłam głowę w dół -Oczywiście że moja, miałem cię chronić i być przy tobie a co zrobiłem wyjechałem...-złapał mnie za podbródek tak że patrzyłam mu w oczy -Co się dzieje Isabella?-spytał -Mam dość... czuję się źle, mam mętlik w głowie-pojedyncza łza spłynęła po moim policzku lecz Klaus szybko ją wytarł -Wyjedźmy do Nowego Orleanu na kilka dni tam odpoczniesz zregenerujesz siły-uśmiechnął się delikatnie -Muszę się zająć sprawą Dorothy...-powiedziałam -Moses się tym zajmie a ty możesz odpocząć-pocałował mnie w czoło -To jak?-spytał -Zgoda.

Kiedy Klaus wyszedł z pokoju ja zaczęłam się pakować aby jeszcze dzisiaj stąd wyjechać może tego akurat brakowało, może po prostu potrzebuje się zresetować -Czyli jednak wyjeżdżasz?-usłyszałam głos Damona, opierał się o ścianę -Tak na kilka dni-powiedziałam -Jesteś pewna że chcesz wyjechać?-dopytał -Potrzebuję chodź na kilka dni nie myśleć o tym wszystkim-uśmiechnęłam się delikatnie -Ja ci pomogę o tym nie myśleć-zaskoczyły mnie jego słowa -Ale...-nie dokończyłam ponieważ mi przerwał -Ja to nie Klaus,tylko dlaczego nie było go wcześniej?-wstałam i spojrzałam na niego -O czym ty mówisz?-zmarszczyłam brwi -Gdyby mu zależało zostałby i być może do niczego by nie doszło-powiedział zły -To ja mu kazałam stąd wyjechać-skrzyżowałam ręce na piersi -A nie miałaś nadzieji że jednak zostanie z tobą?-spytał -Gdybym chciała żeby został to bym mu powiedziała-zmarszczyłam brwi -W ogóle po co jest ta cała rozmowa?-spytałam -Po żebyś przejrzała na oczy!-krzyknął -Widzę jak na niego patrzysz i nie rozumiem dlaczego się tak oszukujesz-mężczyzna podszedł do drzwi i złapał za klamkę -O czym ty mówisz?-zrobiłam krok w przód -Może i łączy was jakaś tam więź ale on nie czuje tego co ty...

Darkness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz