Dobranoc braciszku

101 7 0
                                    

-To teraz mów co się dzieje?-powiedziałam w stronę chłopaka kiedy usiedliśmy na sofie -Sam do końca nie wiem-spuścił głowę w dół -Moses doskonale wiesz że możesz mi ufać i że dla ciebie mogłabym zrobić wszystko-kucnęłam przed chłopakiem -Proszę powiedz co się dzieje-chłopak spojrzał w moje oczy -Obudziłem się nagle jakby ktoś obudził mnie ze snu ale tak nagle, lecz nikogo nie było... nie wiedziałem gdzie mam iść, a czułem że do naszego rodzeństwa nie powinienem-wziął głęboki oddech -A nie wiedziałem gdzie ty jesteś... udałem się więc do Willa on miał się skontaktować z tobą, i mówił że zrobił to i że przyjedziesz za kilka dni-usiadłam obok chłopaka -Nie dzwonił do mnie-powiedziałam -Jednej nocy ktoś zapukał do drzwi Will był pewny że to ty lecz kiedy poszedłem w stronę drzwi wejściowych aby cię powitać ten leżał nie przytomny-zaczął nerwowo bawić się palcami -Nie widziałem kto to zrobił... tylko ta osoba powiedziała żebym się nie martwił, że on przeżyje i żebym uciekał i nie dał się tobie złapać-złapałam go za rękę -Wiesz chociaż czy to była kobieta czy mężczyzna?-spytałam -Nie wiem miałem w tamtym momencie w głowie istny chaos-powiedział -Dlaczego nie chcesz widzieć się z Dorothy ?-chłopak spojrzał na mnie -Po ostatniej sytuacji nie chcę widzieć nikogo z naszego rodzeństwa za wyjątkiem ciebie-Moses przytulił mnie a ja odwzajemniłam pocałunek -Elizabeth i Elias są w piwnicy zamknięci muszą zostać ukarani za to co zrobili-spojrzałam na niego -Zasługują na karę.

Oddałam swojemu bratu pokój w którym mieszkałam u Salvatorów chwilę z nim porozmawiałam i dałam mu odpocząć. Udałam się do sypialni Damona mężczyzna leżał w łóżku a ja położyłam się obok niego -Czym sobie zasłużyłem na taki zaszczyt?-zaśmiał się -Nie mam gdzie spać-odwróciłam się w jego stronę -Powinnaś zapytać czy można tego wymaga kultura osobista-uniósł jedną brew -A ty jakbyś był dżentelmenem to odstąpiłbyś mi pokój-mężczyzna odgarnął z mojego policzka niesforny kosmyk włosów -Na całe szczęście nie jestem i mogę ci odstąpić jedynie połowę łóżka -przysunął się bliżej mnie i pocałował, odwzajemniłam pocałunek, a z mojego oka poleciała pojedyncza łza -Przepraszam-otarłam pośpiesznie łzę -Pamiętaj że łzy są oznaką siły-pogładził mnie po policzku -A ja nie zna równie silnej osoby co ty-przytuliłam się do mężczyzny a ten mnie objął -Czasami nie jesteś taki zły.

-Znalazłam Mosesa-powiedziałam do telefonu -Powiedział ci coś nowego?-zapytał Klaus -Tylko tyle że zjawiła się tam jakaś osoba, a resztę już wiedziałam. Tylko zastanawia mnie jedno-wzięłam do ręki butelkę z wodą -Co takiego?-spytał -Dlaczego nie chce widzieć się z Dorothy, wcześniej byli nie rozłączni-upiłam łyk wody -Może jest to dla niego zbyt duży szok i chce się oswoić-usłyszałam głos Elijah, pojechał do Klausa aby pomóc mu i Caroline -Coś mi tu nie gra i wydaje mi się że to moje rodzeństwo jest na to odpowiedzią-usiadłam na sofie -Porozmawiaj z każdym z osobna, Elizabeth nie chce dużo mówić przy twoim bracie, a Elias to...-powiedział Klaus -Elias... muszę już kończyć a wy sprawdźcie ten adres który wam podałam.
Wstałam z kanapy i udałam się do piwnicy. Rozdzieliłam rodzeństwo i dałam do innych pomieszczeń.
-Trzymaj-podałam dziewczynie butelkę wody -Rozdzielenie mnie i Eliasa nic ci nie da-powiedziała -Myślisz że jakbym dała mu propozycje że dostałby nieśmiertelność całkowitą ale w zamian musiał dać mi twoją głowę, myślisz żeby się zawahał?-spojrzałam prosto w jej oczy -Nie chcesz stąd wyjść?- spytałam -Nic ci nie powiem-powiedziała przez zaciśnięte zęby -Śmieszne to jest że jesteśmy siostrami a różnimy się wszystkim i charakterem i wyglądem i postępowaniem-otwarłam klatkę i weszłam do środka -Jesteś moją starszą siostrą powinnaś mnie strzec a nie chcieć zabić... wy zawsze byliście tymi lepszymi mimo że robiliście straszne rzeczy, potworne, a ja? Starałam się jak mogę być dobrym człowiekiem... i za to spotkała mnie kara którą przyszykowała dla mnie własna rodzina-podeszłam bliżej dziewczyny -Ojciec nie byłby dumny, mimo że zawsze wierzył że kiedyś przyjdzie czas i zrozumiecie swoje błędy. Myślisz dlaczego tyle lat wytrzymywałam to ciągłe poniżanie?-z twarzy Elizabeth znikła pogarda-Bo cały czas miałam nadzieje że będę miała rodzeństwo o którym zawsze tak marzyłam, że zrozumiecie że to co robicie jest złe-poczułam napływające do moich oczu łzy -Cholera odpuściłam wam to że chcieliście mnie zabić! Trwałam przy was pomagałam, chroniłam, a co w zamian dostaje?-zauważyłam jak po policzku dziewczyny spływa samotna łza -Nic... nic nie dostałam w zamian-wyszłam z klatki i zamknęłam ją -I nawet teraz wiem że każdy na moim miejscu by was zabił albo urządził piekło, ale ja głupia ja cały czas się łudzę i nie potrafię sprawić rodzinie krzywdy- odwróciłam się plecami i odeszłam kilka kroków -Elias... on może mieć coś z tym wspólnego-odwróciłam się do niej -Nic mi nie mówi od momentu śmierci mamy... albo dowiaduje się na końcu albo od ciebie-otarła łzy spływające po jej policzkach -Nie mówię tego z obawy o swoje życie, a dlatego że nie zasługujesz na to wszystko, jesteśmy źli zasługujemy na śmierć-zdziwiły mnie słowa dziewczyny -Ciebie bym nie zabiła, bo wiem że byłaś i jesteś dla niego tylko marionetką-odeszłam od dziewczyny i udałam się do Eliasa.

-Masz dwie możliwości-powiedziałam w stronę mężczyzny -Albo gadasz co zaplanowałeś, albo obiecuje że już nie będę taka miła-Elias podszedł do krat -A gdzie trzecia opcja gdzie po prostu umrzesz?-zadrwił, ja delikatnie się uśmiechnęłam i wbiłam mu swoją rękę w brzuch on zawył -Czyli druga opcja, zacznijmy zabawę-uśmiechnęłam się a mężczyzna zaczął krzyczeć -Jestem przy sercu, wiesz że jeden ruch i koniec-spojrzałam na niego -Nie chcesz dalej mówić?-napluł mi w twarz krwią która wydobywała się z jego buzi -Świetnie akurat mi się nudzi, dobranoc braciszku-uśmiechnęłam się słodko i wyrwałam mu serce a ten runął na ziemię -Do zobaczenia za kilka godzin.

1530
-Niech pan wybaczy ale musiał mnie pan z kimś pomylić-uśmiechnęłam się -Nie... nikogo nie pamiętam tylko cały czas mam pani twarz przed oczami już od 4 lat-podszedł bliżej -Pewnego dnia straciłem pamięć, nie pamiętając przy tym niczego jednak cały czas śniła mi się pani-zmarszczyłam brwi -Lecz ja pana nie znam-poprawiłam koszyk pełen warzyw i ziół w ręce -Przez 4 lata szukałem pani, podróżowałem... to musi coś znaczyć, proszę niech mi pani pomoże

Darkness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz