Obiecuje...

38 4 1
                                    

Pov Klausa
-Zaprowadziłem Cami do domu-zwrócił się w moim kierunku Elijah-A gdzie Isabella?-dodał-Położyłem ją do łóżka-powiedziałem oschle i napiłem się whisky -Ona nie zrobiła tego umyśle coś ją do tego zmusiło, jest niestabilna-spojrzałem na brata -Krzywdzę ją, cały czas ją krzywdzę. Chciałem się zemścić...-mężczyzna podszedł do mnie -Jeżeli zrobiłeś to tylko z zemsty, to postąpiłeś okropnie. Wykorzystałeś Cami sprawiłeś że Isabella gorzej się poczuła...-przerwał na chwile -Masz ostatnią szanse żeby to naprawić, idź do niej ona ciebie potrzebuje-powiedział zostawiając mnie samego.

Dlaczego to zrobiłem? Dlaczego pozwoliłem jej kolejny raz cierpieć? Ona nigdy nie skrzywdziła, nie odwróciła się kiedy dowiedziała się o rzeczach jakie robiłem... a ja w ramie zemsty za to że wyjechała jeszcze bardziej ją skrzywdziłem.
Usiadłem obok śpiącej Isabelli i delikatnie dotknąłem jej policzka. Była piękna, kiedy pierwszy raz ją spotkałem odrazu uderzyła mnie jej uroda. Pięknie duże błękitne oczy, które ukazywały jej piękną dusze, blond włosy do ramion, śliczny uśmiech który każdego potrafił rozweselić, delikatne piegi dodające jej uroku. Była słodka a zarazem seksowna. Ideał mój ideał... mój największy skarb.
-Klaus?-usłyszałem cichy głos dziewczyny-Śpij-powiedziałem i pogłaskałem ją po policzku -Co z Cami?-spytała z lekko zachrypniętym głosem -Wszystko dobrze, wróciła do domu-dziewczyna ułożyła się do pozycji siedzącej -Klaus podaj mi kosz... kosz-powiedziała i przyłożyła rękę do ust, szybko podałem jej daną rzecz a ta zaczęła wymiotować krwią -Spokojnie-przytrzymałem jej włosy i delikatnie głaskałem po plecach -Boli-wskazała na brzuch i znowu zwymiotowała -Hope!-krzyknąłem ponieważ nie chciałem jej zostawiać -Hope!-jeszcze raz krzyknąłem -Co... Isabella...-dziewczyna szybko podbiegła do dziewczyny-Nie wiem co robić-powiedziała zmartwiona Hope -Dzwoń po Freye.

Pov Isabelli
Po kilku minutach opadłam z sił i po prostu zamknęłam oczy, z myślą że to mi coś da...

16 lat wcześniej
-Dziękuje że ja popilnowałaś-odezwała się Hayley -Nie ma problemu, zawsze możesz na mnie liczyć-kobieta uśmiechnęła się i wzięła dziecko na ręce -Coś się dzieje?-spytała kiedy zobaczyła moją smutną minę -Ja po prostu... bardzo ci zazdroszczę-uśmiechnęłam się smutno -Dziecko to wielki dar... - pogłaskałam dziewczynkę po głowie -Ty również możesz mieć dziecko-powiedziała -Nie chcę widzieć jak umiera, w takich momentach nienawidzę być nieśmiertelną...

Terraźniejszość
-Co się dzieje?-spojrzałam na mężczyznę który płakał i trzymał mnie za rękę-Freya zrób coś-Klaus spojrzał na siostrę która była zajęta czytaniem czegoś w książce-Freya o co chodzi?-kobieta nawet na mnie nie spojrzała -Klaus nigdy nie miałam do czynienia z nieżyjącą nieśmiertelną-Jak nie żyjącą o co wam chodzi?!-wstałam z łóżka i znowu spojrzałam na Klaus lecz ten dalej trzymał kogoś za rękę, byłam to ja nie oddychałam...-Musisz coś zrobić ona nie może umrzeć!-nagle wstał i podszedł do kobiety -Masz znaleźć taką wiedźmę która sprowadzi Isabelle z powrotem!-wyszedł i trzasną drzwiami. Kobieta podeszła do mnie i złapała za rękę -Jeżeli wiesz co mam zrobić daj mi znać, nie ma takiej czarownicy która cię wskrzesi... proszę jak mnie słyszysz...-rozpłakała się-Oni nie mogą cię stracić...-podeszłam do Feyi i złapał ją za ramie -Jestem tu-powiedziałam szeptem do jej ucha, ona delikatnie się uśmiechnęła i złapała się  za ramię -Wiedziałam że tu jesteś... obiecuje że wrócisz-uśmiechnęłam się pod nosem ponieważ zdawałam sobie sprawę że nie uda im się mnie przywrócić.

Darkness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz