Damon i Edmund poszli do baru, a ja zostałam sama szukając zaklęcia -Isabella-spojrzałam w stronę głosu i dostrzegłam Hope -Coraz lepiej idzie ci projekcja-uśmiechnęłam się -Przynajmniej dzięki temu mogę cię zobaczyć-podeszłam do projekcji Hope -Obiecałaś że mnie nie zostawisz-powiedziała przez zaciśnięte zęby -Obiecała ci to stara Isabella której już nie ma-powiedziałam surowo i oddaliłam się od dziewczyny -Czyli to znaczy że już mnie nie kochasz? Że to wszystko co mówiłaś o tym że jestem dla ciebie jak córka jest nieprawdą ?-spojrzałam na dziewczynę która ledwo powstrzymywała płacz -Dalej uważam cię za córkę, dalej cię kocham i dalej oddałabym za ciebie życie... ale zmieniłam się mimo że czarna magia mnie nie pochłonęła to czuję jak chce przejąć kontrolę. Nie mogę pozwolić na to żeby wam stała się krzywda jak będę blisko-chciałam przytulić dziewczynę ale było to niemożliwe -Straciłam mamę ale dzięki tobie dalej miałam oparcie, czułam od ciebie bezgraniczną miłość jaką mi dawałaś to jak o mnie dbałaś. Dzięki tobie strata mamy nie była aż tak bolesna mimo że tak strasznie to bolało. Potrzebuję cię rozumiesz... i tata też- ostatnie słowa powiedziała bardzo cicho -Hope już pora na ciebie.
Zaklęciem zerwałam połączenie z Hope i kilka łez spłynęło mi po policzku, tak bardzo chciałam ją przytulić. W pewnym momencie bardzo rozbolała mnie głowa więc szybko położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy.
-Jeszcze raz bardzo ci dziękuje za ten wisiorek Klaus...-podeszłam i objęłam mężczyznę -Zasługujesz na wszystko co najlepsze.
-Elijah nie możesz być taki spięty są święta-założyłam ostatnią ozdobę na choinkę i podeszłam do mężczyzny -Święta kojarzą mi się z rodziną czyli tak naprawdę nie ma czego świętować-spojrzał na mnie i wziął jedną bombkę do ręki-Przecież my jesteśmy rodziną-powiedziałam.
-Moses musisz być uważniejszy-spojrzałam na pięciolatka który był cały zapłakany -Przepraszam nie zauważyłem tego korzenia i się potknąłem...-spojrzałam na ranę -Jutro się zagoi-uśmiechnęłam się ciepło -Kocham cię-chłopczyk przytulił się do mnie -A ja kocham ciebie.
-Hayley jest w ciąży...-spojrzałam na Klausa -Jak to?-spytałam-Tak to, nie wiesz jak to działa-spojrzałam na dziewczynę która siedziała przestraszona na kanapie -Ale sobie wybrałaś kandydata-usiadłam obok niej -Pomogę wam.
-Śliczna jest-Hayley dała mi dziecko na ręce -I taka duża już ,oj Hope ja już się chyba zakochałam-uśmiechnęłam się w stronę dziewczynki.
-Hayley wiem że się o nią martwisz ale to już duża dziewczynka-spojrzałam na kobietę która kłóciła się ze swoją córką -A to tylko była jedna impreza, wróciła cała i zdrowa-Hayley usiadła naprzeciwko mnie -Hope idź do swojego pokoju-dziewczyna uśmiechnęła się do mnie i poszła na górę -Ona potrzebuje ojca-powiedziała szeptem -On wróci obiecuje ci to.
-Nie! Hayley!-łzy same napłynęły mi do oczu kiedy zobaczyłam martwe ciało kobiety -Nie...-spojrzałam na Klausa a potem stojącego obok niego Elijah, rzuciłam
się na niego -Ona ci ufała! Po co tu wróciłeś!Pov Edmunda
-Nienawidziłeś wampirów a teraz niedość że jesteś jednym z nas to jeszcze pijesz ze mną burbon-spojrzałem na mężczyznę -Jeśli chce się przeżyć w tym świecie trzeba się nauczyć dopasować-wypiłem duszkiem zawartość szklanki -Co łączy ciebie i Isabelle?-nalałem sobie trunku i znowu wypiłem całą zawartość-Przyjaźń nic więcej-powiedział lekko zdenerwowany-Z jej perspektywy na pewno a z twojej?-zauważyłem że lekko się spiął -Ja po prostu chcę ją chronić.-Przed czym?
-Przed nią samą... jest zagubiona zmieniła się kiedy Elias powiedział jej o tym że Dorothy chce ją zabić, od tego momentu nie jest sobą-mężczyzna wypił zawartość swojej szklanki-I uważasz że uda ci się ją ochronić?
-Wierzę że tak. Muszę pomóc jej znaleźć spokój-poklepałem Damona po ramieniu-Dobrze że to ty jej pomagasz teraz a nie Klaus.
-Dlaczego?-uśmiechnąłem się lekko-Zdaję sobie sprawę że oni mają jakąś tam więź, ale to wcale nie oznacza że jest to zdrowe-zrobiłem lekką pauzę -Nawet matki o tym wiedzą że muszą dać swoim dzieciom wolność inaczej może się to źle skończyć-wstałem z krzesła i spojrzałem na mężczyznę -Oni nie dali sobie wolności dlatego teraz nie potrafią bez siebie egzystować... wcześniej czy później jedno z nich zrobi coś strasznego przez brak tej drugiej osoby-Damon również wstał-Ich relacja jest toksyczna a jednocześnie piękna. Żyje już tyle lat na tym świecie i jeszcze nigdy nie poznałem kogoś z tak mocną relacją... Niklaus może robić potworne rzeczy, a Isabella i tak mu wybaczy i wróci i na odwrót-klasnąłem w dłonie i uśmiechnąłem się lekko -Wracajmy już do naszej księżniczki-powiedziałem i udałem się w stronę wyjścia.
Damon otworzył pokój i weszliśmy razem do środka -Piękna damo gdzie jesteś?-spytałem ale nikt mi nie odpowiedziałam -Isabella?-znowu zawołałem -Może śpi, pójdę sprawdzić-powiedział Damon i udał się do ich sypialni -Cholera! Isabella!-usłyszałem jego krzyk i szybko pobiegłem w tamto miejsce -Co się...-Damon trzymał na rękach nieprzytomną dziewczynę z nosa ciekła jej czarna ciecz -Połóż ją na łóżko-zdjąłem kurtkę i podszedłem bliżej dziewczyny całe szczęście oddychała -Podaj mi torbę jest na sofie-mężczyzna szybko podał mi rzecz, a ja wyjąłem z niej jedną fiolkę-Ocknij się-przyłożyłem jej fiolkę pod nos i dziewczyna po kilku sekundach otworzyła oczy -Mówiłem że to jest niebezpieczne...-przytuliłem dziewczynę -Ja... nie wiem co się stało... j-ja-spojrzała na Demona -Muszę do toalety-pobiegła w tamtą stronę i zamknęła się.
Pov Isabelli
-Isabella-usłyszałam głos Damona -Otwórz-tym razem odezwał się Edmund i tak też zrobiłam -Ja... chyba nie jestem już pod wpływem czarnej magii...
CZYTASZ
Darkness
Vampiros,,Każdy w końcu kiedyś umrze, to tylko kwestia czasu" ,,Każdy ma swoją ciemną stronę a to kiedy i jak ją uwolnimy zależy tylko od nas"