Wieczność

68 6 0
                                    

Wyszłam powoli z auta i spojrzałam na rezydencje Mikealsonów, nie sądziłam że tak mocno zatęsknię za Nowym Orleanem, kochałam to miasto. Podszedł do mnie Klaus i złapał za rękę. 

-Zapraszam do środka wspaniałą  damę-posłał w moim kierunku uśmiech i razem weszliśmy do środka.

W środku zastałam wszystkich Rebekę, Freye, Kola -Brakowało nam ciebie-podeszła do mnie Freya i mocno przytuliła -Mi was też strasznie brakowało-odwzajemniłam uścisk.

-Następnym razem zabieram się z wami-uśmiechnęła się Rebeka i również mnie przytuliła -Mimo wszystko tęskniłem za tobą wiedźmo-powiedział w moim kierunku Kol i się zaśmiał -Mi ciebie też wampirku-objęłam chłopaka, traktowałam Kola jak młodszego brata zawsze potrafiliśmy się dogadać i jednocześnie uwielbialiśmy sobie dogryzać -Nasza Isabella musi odpocząć-odezwał się Klaus i udał się na schody a ja za nim -Zobaczymy się na kolacji.

Kiedy zostałam sama w pokoju, wzięłam prysznic ubrałam się w dresy i położyłam się do łóżka. Te kilka miesięcy były bardzo trudne nie tylko ze względu na moje rodzeństwo ale przez to że powili czułam się bezsilna... to głupie najpotężniejsza czarownica na świecie czuje się bezsilna ironia losu.
W głowie cały czas siedziały mi słowa Damona, nie wiem czy mu się coś uroiło czy rzeczywiście może czuje coś do Klausa... znam go tyle lat a nie potrafię określić czy to jest miłość, może dlatego że dawno w swoim życiu nie zaznałam prawdziwej miłości. Przy Klausie czuje się dobrze wręcz świetnie rozumiemy się bez słów, kiedy wyjechał wtedy z Caroline było mi przykro bo miałam małą nadzieje że zostanie ale czy to jest miłość?

Moje zamyślenia przerwał Klaus który wszedł do pokoju i nalał sobie burbon i wolnym krokiem podszedł do okna. Był spokojny, patrzył na miasto i delikatnie się uśmiechał to był ten uśmiech który widzieli tylko nieliczni ten którego nie pokazywał światu. Jego niebieskie oczy lśniły przez światło latarni znajdującej się na ulicy, uwielbiałam jego oczy... może ukazywały zło jakie w nim drzemie ale ja widziałam w nich mężczyznę którego poznałam tysiąc lat temu, był tak dobry od zawsze był w stanie poświęcić się dla rodziny. Dla mnie jest idealny nie widzę w nim potwora a faceta który zmaga się z swoimi demonami a ja chcę mu w tym pomóc, chce trwać przy nim przez wieczność...

Podeszłam do mężczyzny i go pocałowałam, zdziwił go mój gest ale odwzajemnił pocałunek -Kochasz mnie?-spytałam i spojrzałam mu w oczy -Oczywiście że cię kocham-zmarszczył brwi ponieważ nie wiedział do czego zmierzam -Między nami jest tylko więź?-mężczyzna pogładził mnie po policzku -Jesteśmy razem dopełnieniem ty dopełniasz mnie a ja ciebie, nie potrafimy  bez siebie żyć-z mojego oka poleciała pojedyncza łza -Ale czy kochasz mnie w taki sposób że chciałbyś coś ze mną stworzyć?-odsunęłam się od niego -Czy to co między nami jest to ta prawdziwa miłość?-spojrzałam na niego -Dlaczego zadajesz takie pytania?-spytał -Bo ja chyba ciebie kocham...-poczułam jak coraz bardziej chce mi się płakać -Ale ty mnie nie...-spojrzałam mu w oczy -Gdybyś kochał zostałbyś ze mną... to prawda nie oczekiwałam tego od ciebie ale miałam nadzieje...-wytarłam rękawem łzy spływające po moim policzku -Wybacz że ciebie tym obarczyłam, nie było tematu...-wyszłam z pokoju trzaskając drzwiami i udałam się do Rebeki, ona była dla mnie jak siostra. Zapukałam do drzwi słysząc zaproszenie weszłam do środka -Bella co się dzieje?-dziewczyna podeszła do mnie widząc w jakim jestem stanie -To wszystko jest do dupy-przytuliłam się do dziewczyny a ona mocniej mnie objęła.

Darkness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz