Zostawiłaś mnie

72 7 0
                                    

Wczesnym rankiem wyszłam z rezydencji aby choć na chwilę nacieszyć się ciszą. Weszłam do pobliskiej kawiarni i zamówiłam kawę wraz z ciastkiem, usiadłam przy jednym ze stolików -Miło cię w końcu widzieć-spojrzałam w stronę głosu i dostrzegłam Marcela -A co tęskniłeś?-spytałam i przytuliłam się do mężczyzny -Bardzo tęskniłem za swoją ulubioną wiedźmą-również mnie objął -Powiedz wiesz już coś więcej?-spytał i usiadł do stolika, zajęłam miejsce naprzeciwko niego -Jedyne co to wiem że prawdopodobnie to Dorothy ma w tym swój udział-powiedziałam smutno -Ta maleńka Dorothy?-szerzej otworzył oczy -Tak... też w to nie wierzyłam ale jak widać władza może zmienić i świętego-zaśmiałam się nerwowo i upiłam łyk kawy -Dasz jej radę... jesteś silna bardzo silna, i nie wierzę że nie znajdziesz sposobu na to aby ją unieszkodliwić-uśmiechnął się do mnie ciepło -W tej chwili nie mam pomysłu i nawet nie wiem dlaczego... może chodzi o to że nigdy nie podejrzewałabym o to mojej Dorothy-spojrzałam przez okno i dostrzegłam idącego w kierunku kawiarni Klausa -Marcel wybacz ale muszę już uciekać-wstawałam z miejsca i skierowałam się w stronę tylnich drzwi z kawiarni -Tam jest wyjście-powiedział Marcel -Ale ja wolę tamto-uśmiechnęłam się do mężczyzny i wyszłam z kawiarni.

Nie chciałam rozmawiać z Klausem po ostatniej rozmowie czuję się zraniona i jest mi głupio że go o to zapytałam, nie powinnam w ogóle się na ten temat odzywać. Z drugiej strony miałam ważniejsze zmartwienia niż to czy Klaus mnie kocha, dlaczego o tym cały czas myślę... miłość tylko osłabia.

Udałam się na cmentarz aby tam pomyśleć i mając nadzieje że przodkowie mi w jakiś sposób pomogą.
-Davina?-spytałam kiedy dostrzegłam brunetkę przy grobowcu -Isabella-dziewczyna odrazu się do mnie przytuliła -Dlaczego chciałaś to zrobić?-spytała smutno, byłam zdziwiona skąd o tym wie ale potem przypomniałam sobie że ma przecież kontakt z światem zmarłych -Miałam mętlik w głowie, ale powoli wracają mi siły-uśmiechnęłam się do dziewczyny -Jeśli mogłabym ci w jakikolwiek sposób pomóc to wiesz gdzie mnie szukać-uśmiechnęłam się na słowa dziewczyny -Oczywiście.

Kiedy zaczęło się ściemniać wróciłam do domu, kierowałam się w stronę pokoju lecz ktoś złapał mnie za rękę. Znam ten dotyk doskonale -Dlaczego mnie wczoraj o to zapytałaś?-odwróciłam się w stronę Klausa -Ponieważ miałam słaby dzień, zapomnij o tym-chciałam odejść lecz wzmocnił uścisk -Nie możesz obdarzać miłością takiego potwora jak ja... kiedyś już to przerabialiśmy-zmarszczyłam brwi na jego słowa -Oboje jesteśmy potworami-poczułam jak do moich oczu znowu napływają łzy -Ja cię szczerze kocham... chciałam sama wyprzeć z siebie to uczucie ale nie potrafię rozumiesz-spuściłam z niego wzrok -Dlaczego musisz być taka uparta-powiedział zdenerwowany -Jestem uparta bo cię kocham?-zmarszczyłam brwi -Jesteś uparta bo przez tyle lat wierzysz że coś między nami będzie-odsunął się a ja analizowałam jego słowa, mam mi za złe moje uczucia? -To dlaczego cały czas kiedy potrzebujesz wsparcia dzwonisz do mnie! Do cholery Klaus jesteś strasznym egoistą!-powiedziałam zdenerwowana -Ja jestem egoistą?! A kto chciał popełnić samobójstwo żeby zwrócić tym na siebie moją uwagę!-poczułam napływające do moich oczu łzy, on naprawdę myśli że chciałam to zrobić tylko dlatego aby do mnie wrócił -I wiesz co w sumie nie dziwię dlaczego twoje rodzeństwo chce się ciebie pozbyć, pokazujesz jaka to jesteś dobra a tak naprawdę jesteś zła- zatkało mnie
-Jesteś dupkiem Niklaus! Pieprzonym, zadufanym w sobie dupkiem!-krzyknęłam w jego kierunku -A ja jesteś cholerną idiotką która pałam do ciebie jakimiś uczuciami! Żałuje że się poznaliśmy, lepiej by było jakbyś wtedy zginął!-szybkim krokiem wyszłam z rezydencji i trzasnęłam drzwiami. Z moich oczu zaczęły lecieć łzy, Klaus był moim najbliższym przyjacielem znałam go już od tylu lat i nigdy nie sądziłam że możemy obydwoje możemy siebie tak zranić. Żałuje że tutaj przyjechałam, że napisałam tą pieprzoną wiadomość, żałuje że powiedziałam mu o swoich uczuciach, żałuje że go poznałam... nagle poczułam silny ból głowy upadłam na kolana łapiąc się przy tym za głowę, nagle pojawiło się pewne wspomnienie

Rok 1930
-Ta sukienka pasuje ci do oczu-powiedziała w moją stronę dziewczyna -Nie wiem... masz może co innego Veronico nie chcę się za bardzo rzucać w oczy-powiedziałam w stronę brązowowłosej -Isabella spójrz w lustro jeszcze raz, wyglądasz oszałamiająco. Nie powinnaś na balu wyglądać jak szara myszka-uśmiechnęła się w moją stronę. Przejrzałam się w lustrze jeszcze raz to prawda ta suknia była prześliczna turkusowa, długa z opadniętymi ramiączkami -Zgoda...

O 20 udałam się na przyjęcie, w rezydencji było mnóstwo gości ale ja chciałam choć na moment zobaczyć tego dla którego przyszłam, ubrałam maskę i zaczęłam poszukiwania mojego obiektu... nie musiałam długi szukać przy jednym ze stolików siedział on, ubrany w garnitur dopasowany do jego sylwetki nic się nie zmienił... te same blond włosy, niebieskie oczy jednak jego spojrzenie było inne... puste.
Podeszłam do baru w celu zamówienia drinka i kiedy chciałam się obrócić aby znów na niego spojrzeć go tam nie było -Witam piękną panią-usłyszałam głos po swojej prawej stronie i spojrzałam w jego kierunku. Zatkało mnie, Klaus... on stał obok mnie -Witam-ukłoniłam się delikatnie -Musi być pani nowa w mieście ponieważ nie spotkałem jeszcze tutaj kobiety o tak pięknych oczach-moje serce mocniej zabiło i zaczęłam cała drżeć -Tak... jestem tu przejazdem-powiedziałam szybko -Niklaus zapraszam na poczęstunek-powiedział jeden z wampirów -Przepraszam panią na chwilę-uśmiechnął się do mnie szarmancko i odszedł ,,Poczęstunek?" pomyślałam i nie myśląc długo udałam się za nimi. Udali się na zewnątrz a ja ukryłam się za jednym z drzew. Mężczyźni podeszli do dwóch kobiet -Smacznego- powiedział nieznany mi wampir a Klaus wbił się kłami w szyje jednej z dziewczyn. Złapałam się ręką za usta aby nie pisnąć a z oczu zaczęły lecieć mi łzy -To niemożliwe-powiedziałam sama do siebie, to nie mógł być mój Klaus... chciałam stąd uciec lecz ktoś złapał mnie za rękę -Nie ładnie tak podglądać- Elijah on również się zmienił... zaprowadził mnie ku Klausowi -Musisz być bardziej ostrożny bracie-powiedziała a Nik na mnie spojrzał puszczając tym samym bezwładne ciało kobiety, wzdrygałam się na ten widok -Przecież powiedziałem pani że wrócę-podszedł bliżej mnie -Widzę że musi być pani niecierpliwa, ale to nie pora na panią... zapomni pani teraz o wszystkim co tutaj zaszło- użył perswazji, tylko po to aby mieć ze mnie posiłek na potem. Mężczyźni zaczęli odchodzić -To nie może być prawda- skarciła siebie w myślach że to powiedziałam na głos -Słucham?- spojrzał na mnie Klaus -Powiedz że to mi się śni... że nie stałeś się taki-mężczyzna zmarszczył brwi, a Elijah spojrzał już wiedział kim jestem -Isabella...-powiedział, na te słowa Klaus zmienił swój wyraz na twarzy na zdziwiony lecz szybko znowu zagościła u niego obojętność -Dlaczego?- zdjęłam maskę i podeszłam do Klausa -Co się z tobą stało?-złapałam go za policzek -Zostawiłaś mnie...

Darkness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz