Prawdziwa twarz

67 6 0
                                    

-Isabella-usłyszałam głos nad sobą i dostrzegłam Marcela -Wszystko dobrze?-spytał i podał mi rękę którą przyjęłam -Zawsze mogłoby być lepiej-uśmiechnęłam się krzywo -Chodzi o Klausa?-spojrzałam na moje buty kiedy poczułam łzy w swoich oczach -Czasami i ci najlepsi mają słaby dzień-powiedziałam i spojrzałam na niego -Nie jest to do ciebie podobne, ten słaby dzień odkąd cię znam nigdy nie miałaś takiego-uśmiechnął się do mnie delikatnie -Nie wiem co się dzieje, czuję się słaba... jakby nie mam na nic siły...-rozkleiłam się -Doskonale zdaje sobie sprawę że chodzi o Klausa, dlatego jeśli chcesz możesz zamieszkać u mnie-przytuliłam się do mężczyzny -Dziękuje.

Rok 1930
-Ja ciebie zostawiłam?!-podeszłam do niego -Nawet jeżeli nie było mnie przy tobie to wcale nie oznacza że musiałeś stać się potworem!-krzyknęłam -Po co wróciłaś? Żeby prawić mi morały?-zaśmiał się kpiąco -Za kogo ty się uważasz, nie ma dla ciebie tutaj miejsca-odszedł, a ja nie wiedziałam co o tym myśleć -Musisz go zrozumieć-odezwał się Elijah -Nie odzywaj się Elijah... miałeś go pilnować! Ty również stałeś się potworem bo na to pozwalasz. Co się z wami stało?!-z moich oczu zaczęły lecieć łzy -Jeśli teraz mi powiesz że to dlatego bo was zostawiłam to obiecuje że już nigdy więcej mnie nie zobaczycie, nigdy więcej wam nie pomogę- podeszłam bliżej -Jak wyjechaliście przez cały czas was chroniłam... nawet nie wiesz jak za wami tęskniłam, myślałam że zrobię wam niespodziankę przyjeżdżając tu, a to mnie czekała niespodzianka-otarłam łzy z policzków -Mimo że dochodziły do mnie słuchy o tym co Klaus robi ,nie chciałam w to wierzyć ponieważ mój Klaus by czegoś takiego nie zrobił i jest jeszcze Elijah który go pilnuje... byłam głupia potwornie głupia...- odeszłam od mężczyzny i dałam swobodnie lecieć swoim łzą.

Terraźniejszość
U Marcela mieszkam już dwa dni nie mam kontaktu z Klausem, i można powiedzieć że czuję się lepiej. -Wracam za niedługo do Mystic Falls- powiedziałam do słuchawki -To dobrze razem z Mosesem prawdopodobnie znaleźliśmy zaklęcie dzięki któremu już nie będą czerpać z ciebie mocy-odezwał Elijah -To dobrze ale ona pewnie ma plan awaryjny-przerwałam na chwilę -Boję się że będę musiała ją zabić-głośno wypuściłam powietrze -Pamiętaj że to ona chce ciebie zabić i nie ma żadnych wyrzutów sumienia-powiedział spokojnie -Podobno mieszkasz u Marcela-powiedział nagle -Tak, pokłóciłam się z Klausem i tak jakoś wyszło-usiadłam w parku na jednej z ławek -On zrozumie ale potrzebuje czasu-domyślił się o co chodzi -Może i tak... kończę Elijah muszę coś załatwić-mężczyzna pożegnał się ze mną i rozłączyłam się.

-Witaj siostrzyczko-stanął przede mną Elias -Nie ciesz się za bardzo nadal ci nie ufam-mężczyzna usiadł obok mnie -Dorothy widziała ciało Elizabeth?-spytałam -Była zła, ponieważ to jej najbardziej ufała-powiedział -A tobie?-zmarszczył brwi -Może trochę ale nie na tyle aby mi mówić o wszystkim, a ty masz już jakiś plan?-spytał -Mam opowiem ci o nim kiedyś teraz muszę już iść.

Wieczorem udałam się do rezydencji Klausa aby wziąć swoje ubrania, ponieważ już jutro wyjeżdżam do Mystic Falls. W domu panowała cisza czyli nikogo nie było. Weszłam do pokoju i zaczęłam pakować swoje rzeczy, chciałam mieć już to z głowy i jak najszybciej stąd wyjść.

Rok 1930
-Mówiłam ci że to nie jest już ten dawny Klaus-Veronica podała mi kawę -Myślałam że to są plotki... nigdy bym go o coś takiego nie posądziła-poczułam napływające do moich oczu łzy -Nie możesz płakać przez takiego dupka rozumiesz-dziewczyna przytuliła mnie. Poznałam Veronice 5 lat temu jest ona czarownicą i moją najlepszą przyjaciółką -To nie może być prawda...-zaszlochałam -Isabella, on ma to w naturze, była to tylko kwestia czasu kiedy pokaże swoją prawdziwą twarz-przerwała na chwile jakby coś analizowała -Bo wiesz każdy ma swoją ciemną stronę a to kiedy i jak ją uwolnimy zależy tylko od nas.

Terraźniejszość
-Wyjeżdżasz?-usłyszałam głos za sobą i spojrzałam na Klaus -Tak-powiedziałam szybko i wróciłam do pakowania -Pojadę z tobą-zaczął na co ja zmarszczyłam brwi -Nie potrzebuje ciebie, jest tam Elijah-zamknęłam walizkę i ruszyłam w stronę drzwi -Czyli co teraz będziesz mnie unikać?-spytał-Nie jestem gotowa na rozmowę z tobą. Klaus kocham cię i przepraszam za moje słowa poniosło mnie tak jak i ciebie oboje nie radzimy sobie z takim uczuciem jakim jest miłość-złapałam go za policzek -Każdy z nas potrzebuje czasu dla siebie, teraz wybacz ale muszę jechać-uśmiechnęłam się smutno i udałam się w stronę drzwi -Znowu to robisz... po raz kolejny coś do mnie poczułaś i znowu uciekasz-mężczyzna zszedł po schodach -Po raz kolejny wyjedziesz, wyleczysz się z uczucia do mnie i mnie zostawisz... cały czas to się powtarza-podeszłam do mężczyzny -Tylko Klaus jest jeden mały problem... ja nigdy nie przestałam cię kochać-jedna łza spłynęła po moim policzku którą szybko otarłam i znowu udałam się ku wyjściu -I nie uciekałam po to aby to mi przeszło, a uciekałam żebyś ty nie musiał czuć się źle że tego nie odwzajemniasz.

Darkness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz