Obiecuje

71 5 0
                                    

Rok 1930
Klaus wyszedł a mnie zostawił z ciałem przyjaciółki. Jak mogłam jej nie ochronić, czułam się winna bo byłam... mogłam jej w to nie mieszać -Jeśli uciekniesz to jej śmierć poszła na marne-usłyszałam głos Elijah -Co to da jak zostanę... on jest potworem- otarłam łzy i wstałam -On jest zagubiony-podszedł do mnie i przytulił -Zostań, wiem że to trudne ale tylko ty potrafisz go zmienić-spojrzałam na mężczyznę -Nie wiedzę w jego oczach swojego Klausa...-odsunęłam się od bruneta -Nie widzisz bo się zmienił, jeśli będziesz przy nim zmienisz go-spojrzałam na ciało dziewczyny -Ona kazała mi uciekać-wskazałam na Veronice -To czemu nie uciekasz?-nie wiedziałam co odpowiedzieć, miałam mętlik w głowie -Nie chcesz od niego uciekać, bo ci na nim zależy, wiem że to co zrobił Veronice było złe, ale on jest zagubiony pomóż mu się odnaleźć-spojrzałam na mężczyznę -Pomożesz mi z walizkami?

Terraźniejszość
Siedziałam w salonie kiedy rozległo się pukanie do drzwi otwarłam je i ujrzałam Davine -Cieszę się że jesteś wejdź- zaprosiłam dziewczynę do środka. Zajęła miejsce na sofie a ja naprzeciwko -Posłuchaj chciałabym abyś pomogła odnaleźć mi znajomą sama bym to zrobiła ale niestety przez Dorothy mam ograniczoną moc i nadal jestem słaba po tym co chciałam zrobić...-nie lubiłam prosić kogoś o przysługi zawsze byłam samowystarczalna -Oczywiście że ci pomogę ty co dokładnie mam zrobić-uśmiechnęła się do mnie -Musisz ją zlokalizować ja próbowałam ale jest to silne zaklęcie... jakbym miała pełną moc to poradziłabym sobie ale teraz...-dziewczyna gestem dłoni uciszyła mnie i rzuciła zaklęcie lokalizujące na mapie która znajdowała się na stole -Jest w mieście, w opuszczonej fabryce-wyciągnęłam telefon i napisałam do Damona w celu aby przyjechał po mnie -Czuj się jak u siebie, na górze jest Hope więc możesz do niej pójść a ja muszę uciekać-wstałam ze swojego miejsca i skierowałam się w stronę drzwi -Nie będziesz potrzebować pomocy?-spytała -Nie będzie ze mną Damon a ciebie nie chcę jeszcze bardziej narażać.

-I to niby tutaj?-mężczyzna podszedł do mnie i stanęliśmy przed budynkiem -Tak, słyszysz coś?-spytałam -Cisza-spojrzał na mnie -Musi tutaj być-weszłam do budynku przez jedno z okien które znajdowało się najniżej -To może się zawalić-podszedł do budynku -Dlatego wzięłam do pomocy wampira, i jakby coś miało się stać wyniesiesz mnie stąd bardzo szybko-uśmiechnęłam się słodko -Najpierw to bym musiał tam wejść-wskazał palcem na środek budynku -Chyba mnie nie zostawisz-powiedziałam z smutną minką -Nie zniszczę swojej kurtki-poprawił okrycie który miał na sobie -Jak zginę to będzie twoja wina i to ty będziesz miał wyrzuty sumienia-Damon zaśmiał się -Musiałbym mieć sumienie-przewróciłam oczami na jego słowa i poszłam w głąb budynku -Czyli jednak masz sumienie?-spytałam kiedy mężczyzna stanął obok mnie -Mam mózg i wiem że jakby tobie się coś stało to w tym samym dniu już bym nie żył-spojrzałam na niego -Mądry z ciebie wampirek-poczochrałam go po włosach -Jeszcze raz a sam zburzę ten budynek-zaśmiałam się i poszliśmy dalej.

Chodziliśmy po budynku już z trzy godziny i nigdzie nie było śladu po Elenie -Stefan- wskazał na telefon -Odbierz może to coś ważnego-powiedziałam i stanęłam w miejscu -Stefan... dobra... co?... zaraz będę...-rozłączył się i spojrzał na mnie -Musimy wracać Stefan powiedział że jest jakiś problem i że to nie jest rozmowa na telefon-kiwnęłam głową na znak że rozumiem -To ty jedź ja tu jeszcze zostanę coś mi nie daje spokoju-mężczyzna zmarszczył brwi -Robi się późno nie zostawię cię tu samej-powiedział -Dam radę, zadzwonię po Elijah i on przyjedzie po mnie-mężczyzna nie wydawał się na przekonanego -Jedź- w końcu uległ i wyszedł z budynku a ja zaczęłam dalsze poszukiwania.

Po dwóch godzinach nic nie znalazłam więc poddałam się, wyjęłam telefon w celu zadzwonienia do Elijah. Kiedy go odblokowałam dostrzegłam 4 nieodebrane połączenia od Stefana, 6 od Elijah, 5 od Hope, 2 od Damona i ostatnie które miało miejsce minutę temu od Klausa. Nie myśląc dłużej zadzwoniłam do Elijah ale nie odebrał więc zadzwoniłam do Klausa po dwóch sygnałach odebrał -Coś się stało?-spytałam -Wyjdź jak najszybciej z tego budynku nie daj po sobie nic poznać...-powiedział zdenerwowany -Klaus kiedy dokładnie będziesz w mieście? Tęsknie-zaczęłam grać i kierowałam się w stronę wyjścia powoli -Nie potrafili się do ciebie dodzwonić, Elijah czeka ukryty przed budynkiem-zaśmiałam się -Czemu tak?-usłyszałam za sobą kroki -Był to podstęp Elena przyszła do Stefana i wyjaśniła że zmuszono ją do tego aby nie dawała znaku życia, wiedzieli że prędzej czy później Damon bądź Stefan zwrócą się do ciebie-czułam w jego głosie że jest zdenerwowany -Dlaczego tak? Po co ci były te kłamstwa-kroki stawały się coraz bardziej głośniejsze -Czekam przed budynkiem-poczułam jakbym słabła -Klaus...-nie dokończyłam bo telefon wypadł mi z ręki nie myśląc długo zaczęłam biec, a ten ktoś za mną również chciałam rzucić zaklęcie ale byłam za słaba. Korytarze robiły się coraz dłuższe a ten ktoś coraz szybciej za mną biegł. Kiedy myślałam że nie dam już rady zobaczyłam wyjście a w nich Klausa lecz nie było mi dane wyjść ponieważ poczułam przeszywający ból w sercu spojrzałam a tam dostrzegłam kołek -Isabella...-Klaus biegł w moim kierunku a za nim Elijah, wtedy zrozumiałam że nie mogli wejść przez barierę dopiero w momencie kiedy ktoś przeszył mnie kołkiem ona zniknęła.

Opadłam na ziemię, lecz cały czas widziałam co się dzieje... tak wygląda śmierć? Klaus podbiegł do mnie i uklęknął przede mną, przytulił mnie... on płakał Elijah również ukląkł i też płakał. Zamknęłam oczy, chciałam spać.

-Isabella-uśmiechnęłam się do blondyna -Niklaus....

-Nie jesteś potworem-powiedziałam do Klausa który właśnie się pożywił -Zabiłem człowieka... ja nie chciałem-zaszlochał -Musisz tylko nad sobą popracować.

-Obiecaj że nigdy mnie nie zostawisz, będziemy ze sobą na zawsze i na wieczność-przytuliłam się do mężczyzny -Obiecuje Klaus.

Darkness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz