Ojciec

65 4 0
                                    

Pov Elijah
Wcześnie rano przyszedłem do rezydencji Salvatarów aby zajrzeć do Isabelli. Wszedłem do jej pokoju z nadzieją że zastanę ją uśmiechniętą jednak tak się nie stało. Leżała a jej twarz wyrażała spokój jakby było jej dobrze tak jak jest -Możemy porozmawiać?-z zamyśleń wyrwał mnie głos Eleny -Oczywiście- powiedziałem i razem z dziewczyną zszedłem na dół. Elena usiadła na sofie a ja stanąłem przy kominku -Kiedy poznałam Mosesa wyglądał mi znajomo-zaczęła -Jakbym już gdzieś go widziała i dopiero wczoraj to zrozumiałam-spojrzałem na nią -Jednym z mężczyzn był Elias-nagle obok nas pojawił się Moses -Skąd wiesz?-spytałem -Użyłem zaklęcia, ale dalej nie mam pomysłu kim był drugi mężczyzna-zwrócił się do dziewczyny -Twój ojciec nazywa się Gabriel prawda?- spytała -Tak-odpowiedział -Tak zwrócił się do niego Elias.

-Przecież ojciec nie żyje-Moses zmarszczył brwi -To nie ma sensu...-powiedział sam do siebie-Może to jest właśnie zgubiony kawałek układanki-powiedziałem a chłopak spojrzał na mnie -To się ze sobą nie łączy śmierć Willa, Dorothy i teraz ojciec-do salonu weszła Hope -To zapytajmy się go o co w tym wszystkim chodzi-powiedziała -Nawet nie wiemy gdzie jest a wątpię żeby dało się go zlokalizować-powiedział -A Elias z nim przecież da się skontaktować-Moses delikatnie się uśmiechnął i wypowiedział jakieś zaklęcie -Powinien się zjawić za jakiś czas-powiedział i poszedł do kuchni -Gdzie tata?-Hope spojrzała na mnie -Gdzieś się na pewno kręci, nie martw się o niego zjawi się-przytuliłem dziewczynę a ta odwzajemniła mój uścisk -Straciłam już mamę, nie chcę też stracić i Isabelli-mocniej mnie objęła -Zrobię wszystko aby przywrócić ją do życia-pocałowałem dziewczynę w czubek głowy -Tęsknie za nią.

Rok 1930
-Nie musisz ich zabijać... wystarczy że trochę się napijesz-weszłam do pokoju Klausa gdzie leżały dwie dziewczyny -Wtedy nie byłoby zabawy-uśmiechnął się do mnie -Widzisz zabawę w zabijaniu ludzi?-zmarszczyłam brwi-Przecież nic ich już w życiu nie czeka, daje im ulgę-podszedł do mnie -Klaus ty nie jesteś taki-złapał go za policzki -Przepraszam że cię zostawiłam ale musiałam was chronić. Proszę niech wróci mój Klaus-poczułam napływające łzy do moich oczu -Jeśli włączysz z powrotem człowieczeństwo wszystko ci wybaczę tylko wróć do mnie-patrzyłam mu w oczu ale one nie wyrażały żadnych emocji -Wybaczysz i wyjedziesz-wyminął mnie i wyszedł z pomieszczenia.

Terraźniejszość
Kolejny raz wybrałem numer do Klausa lecz ten nie odebrał. Zdenerwowałem się i wyszedłem z domu. Miałem złe przeczucia, nie odzywał się przez cały dzień. Udałem się do naszej rezydencji i tam w jego gabinecie znalazłem go, nie zauważył mnie ponieważ patrzył w okno -Niklaus dlaczego nie dawałeś znaku życia-podszedłem do brata-Obudziła się?-spytał nie patrząc na mnie. Był nieobecny nigdy go takiego nie widziałem -Nie-powiedziałem -To po co przychodzisz skoro się nie obudziła?-spytał-Hope się o ciebie martwi-w końcu na mnie spojrzał ale jego spojrzenie było pełne bólu-Nie martw się o mnie a to co zrobię jak ona się nie obudzi-warknął i podszedł do biurka -Naprawdę uważasz że tylko dla ciebie jest to trudne? Że tylko ty to przeżywasz?-podszedłem do niego -Hope strasznie cierpi ponieważ nie chce stracić Isabelli podobnie jak matki, Moses może stracić siostrę, a ja widzę jak moja najdroższa przyjaciółka leży bez życia, nie tylko ty to przeżywasz. Jeśli tak bardzo jej ci brakuje to postaraj się coś znaleźć aby ją obudzić-spojrzał na mnie z gniewem w oczach -Wyjdź stąd-powiedział przez zaciśnięte zęby -Zastanów się nad sobą bracie-wyszedł z jego gabinetu i w tym momencie zadzwoniła Hope odebrałem -Coś się stało?-spytałem -Bije jej serce-powiedziała ucieszona, a ja szybko udałem się do nich.

Darkness Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz