Rozdział 47

210 14 17
                                    

"Sleep isn't just sleep anymore, ti is an escape"

We wtorek Lily i Syriusz jako pierwsi przyszli na śniadanie. Chłopak wciąż był nieprzytomny i zaspany. Rudowłosa natomiast miała bardzo dobry humor i z uśmiechem na twarzy smarowała chleb dżemem.

- Nie ufam ludziom, którzy uśmiechają się tak wcześnie rano - mruknął Syriusz, na co Lily zachichotała.

- Ktoś musi być radosny - odpowiedziała, pokazując mu język - twoje nazwisko idealnie oddaje twój poranny nastrój.

Syriusz mimo wszystko parsknął śmiechem. Lily podała mu gorącą czekoladę. Chłopak na jej widok uśmiechnął się lekko.

Do wielkiej sali weszli Freyr i Samanta. Dziewczyna cały czas gadała, przytulając się do swojego chłopaka. Lily i Syriusz wywrócili oczami na ten widok.

- A kto podoba się tobie? - zapytała Lily, starając przybrać obojętny ton głosu.

Syriusz zakrztusił się piciem. Lily przygryzła policzek, by się nie roześmiać.

- A skąd takie pytanie, Ruda? - zapytał.

- A nie mogę już wiedzieć kto ci się podoba? - odpowiedziała pytaniem.

Syriusz parsknął śmiechem i wziął następny łyk gorącej czekolady. Lily już myślała, że nie odpowie jednak Syriusz po chwili odparł:

- Na razie nie widzę osoby, z którą mógłbym być w związku.

Lily westchnęła. Jego odpowiedź nie była konkretna. Miała wrażenie, że coś ukrywa.

- A zapach czekolady w amortencji? - zapytała.

- Po prostu lubię czekoladę, jak każdy - wzruszył ramionami.

-Ja też lubię, ale nie czuję jej w amortencji - ciągnęła dziewczyna.

- Coś ty się tak uparła Ruda? - zapytał.

Lily wzruszyła ramionami i wróciła do jedzenia.

- Teraz Ty powiedz, kto podoba się tobie i dlaczego jest to James - powiedział Syriusz.

- Nie otrzymałam konkretnej odpowiedzi, więc ty też nie dostaniesz - odpowiedziała, uśmiechając się słodko.

- Ej, to jest szantaż!

- Może? - roześmiała się Lily.

Po chwili do Lily i Syriusza dołączyli inni. Zaczęli rozmawiać o nadchodzącym meczu z Krukonami. Miał to być ich ostatni mecz. A za tydzień mieli grać Puchoni przeciwko Ślizgonom. Wraz z końcem roku szkolnego kończył się sezon Quidditcha.

Do sali zaczęły wlatywać sowy i roznosić pocztę. Obok Dorcas wylądowało kilka gazet. Oprócz Proroka były to magazyny związane z celebrytami oraz wróżbiarstwa. Dziewczyna od razu zaczęła je przeglądać. James natomiast pożyczył od niej Proroka. Zaczął czytać, a jego mina nie wróżyła niczego dobrego.

- Co się dzieje? - zapytał Remus.

- Kolejny atak - westchnął James, rzucając gazetą. - tym razem zaatakowali całą wioskę i zabili prawie wszystkich.

𝖅𝖆 𝕸𝖚𝖗𝖆𝖒𝖎 𝕳𝖔𝖌𝖜𝖆𝖗𝖙𝖚 | 𝕰𝖗𝖆 𝕳𝖚𝖓𝖈𝖜𝖔𝖙ó𝖜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz