Rozdział 107

108 8 9
                                    

"Love is composed of a single soul inhabiting two bodies."


— Cześć dziewczyny!

Lily z uśmiechem weszła do sali, w której leżały Dorcas i Melody. Dziewczyny spędziły w Mungu prawie 3 tygodnie, ale uzdrowicielom udało się wyleczyć wszystkie obrażenia.

— Mam coś dla was — powiedziała Lily i uniosła dwie kartki.

— Masz wypis?! — zawołała Dorcas, a na jej twarzy pojawił się szeroki uśmiech.

— Dokładnie tak — uśmiechnęła się w odpowiedzi i podałam dziewczynom wypisy. — Jeśli poczekacie pół godziny, to możemy pójść gdzieś do kawiarni, a potem odprowadzę was do mieszkania. Co wy na to?

— Te pół godziny to nic w porównaniu do tych trzech tygodni, a na kawę jestem bardzo chętna — odparła Melody.

— W takim razie widzimy się za pół godziny — oznajmiła Lily i poszła do kolejnych pacjentów.

Lily mimo obaw bardzo dobrze sobie radziła. Chociaż w głowie wciąż miała Julię i poczucie bezradności, które wtedy czuła, to starała się o tym nie myśleć. Nie miała zresztą a to czasu. Było zbyt wielu pacjentów, którym trzeba było pomóc.

Oprócz ofiar wojny, było mnóstwo osób zarażonych groszopryszczką. Wybuchła jakaś epidemia tej choroby. W szpitalu nie było połowy personelu, więc uzdrowiciele musieli pracować po kilka zmian.

Lily była w szpitalu już 24h i z ulgą zdjęła swój fartuch. Potrzebowała odpoczynku. Szybka kawa z dziewczynami, odprowadzi je do mieszkania, a potem wróci do domu.

— Jesteście gotowe? — zapytała Lily.

Dziewczyny wstały z krzeseł w poczekalni i w trójkę wyszły na mroźne powietrze.

— Zapomniałam, że jest zima — mruknęła Dorcas i wtuliła się w Melody.

Dziewczyny weszły do kawiarni, gdzie zamówiły kawę i ciasto.

— Opowiadaj, co się działo przez ten czas, musimy wszystko nadrobić — poprosiła Melody.

Tak więc Lily opowiedziała im o pogrzebie Julii, o akacji, na której był James i Syriusz oraz o wszystkim innym co działo się przez ten czas.

— A jak się trzyma Freya? — zapytała smutno Melody, kciukiem gładząc kubek.

— Jakoś daje radę — westchnęła Lily. — Gdyby nie Ricky, to nie wiem, co by się z nią stało. Ale ostatnio i ją dopadła choroba, więc nie wiem, jak się teraz czuje.

— Paskudna tą epidemia — mruknęła Dorcas. — Kto jest jeszcze chory?

— Peter i Freyr — odparła Lily. — Z tego co wiem, to mocno ich rozłożyło.

— Pamiętam, że moja ciocia kiedyś na to chorowała — wzdrygnęła się Melody. — Dwa miesiące spędziła w łóżku.

— Mam nadzieję, że ta epidemia szybko minie — westchnęła Lily i wzięła łyk kawy. — Długo tak nie pociągnę.

— Za niedługo twoje cienie pod oczami będą ciemniejsze niż moje włosy — zaśmiała się Dorcas. — Muszę pogadać z Jamesem, żeby lepiej o ciebie dbał.

— Och błagam, nie nasyłaj go na mnie! Już się za dużo od niego nasłuchałam.

— I bardzo dobrze — zachichotała Melody. — Musi o ciebie dbać. W końcu już za niedługo będziecie małżeństwem.

Lily zarumieniła się, słysząc ostatnie zdanie, ale na jej twarzy pojawił się uśmiech.

— A skoro o tym już mowa, zaczęliście już coś planować? — zapytała Dorcas, ale Lily zaprzeczyła.

𝖅𝖆 𝕸𝖚𝖗𝖆𝖒𝖎 𝕳𝖔𝖌𝖜𝖆𝖗𝖙𝖚 | 𝕰𝖗𝖆 𝕳𝖚𝖓𝖈𝖜𝖔𝖙ó𝖜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz