Rozdział 61

201 15 16
                                    

"You have a place in my heart no one else ever could have"

W ciągu następnych dni pobicie Remusa było tematem numer jeden. Nauczyciele odbywali ze swoimi wychowankami rozmowę na temat tolerancji. Wszyscy zapowiedzieli, że jakiekolwiek próby agresji będą surowo karane. Syriusz i Remus otrzymali ogromne wsparcie. Remus wyszedł ze skrzydła szpitalnego dzień po pełni. Madame Pomfrey po raz kolejny pokazała, że potrafi czynić cuda i Remus wyglądał naprawdę nieźle.

Na początku Syriusz i Remus byli trochę oszołomieni nową sytuacją, ale w końcu przywykli. Teraz mogli bez skrępowania okazywać sobie uczucia publicznie.

Kolejnym gorącym tematem wciąż pozostawał bal. Uczniowie plotkowali na temat par, a niektórzy nawet zakładali się o to, kto z kim pójdzie.

Peter otrzymał zaproszenie jako jeden z pierwszych. To Julia go zaprosiła. Pewność dziewczyny trochę speszyła Petera. Chłopak nigdy nie był dobry w kontaktach z dziewczynami. Przyjął jednak zaproszenie. Lily, Dorcas i Freya wciąż nikogo nie zaprosiły. Marlena namawiała je, aby w końcu kogoś poprosiły.

- Dziewczyny, to wcale nie jest takie trudne - mówiła.

- Mówi to osoba, która ma chłopaka - zauważyła Freya.

- Och przestańcie - powiedziała, wywracając oczami. - James, Freyr i Ricky wciąż nie mają pary, zaproście ich.

- Oni mają strasznie duże ego, każdy z nich został zaproszony przez przynajmniej trzy dziewczyny, ale za każdym razem je odrzucali - parsknęła Lily.

- Może czekają, aż wy ich zaprosicie?

- Jeszcze mamy dużo czasu - westchnęła Freya.

- Lepiej martw się meczem, my sobie damy radę, jesteśmy już dużymi dziewczynkami - powiedziała Dorcas, a Marlena szturchnęła ją ramieniem.

- Liczę, że będzie mnie dopingować - powiedziała Marlena.

- A jakby inaczej - zachichotała Lily.

- W sobotę mecz, a w niedzielę Hogsmeade, czy może być lepiej? - rozmarzyła się Dorcas.

- To się nazywa weekend idealny - uśmiechnęła się Freya.

***

Tydzień minął naprawdę szybko. Nauczyciele oczywiście ich nie oszczędzali, ale mieli na co czekać. Na zaklęciach Flitwick uczył ich coraz cięższych zaklęć. McGonagall kazywała im wykonywać skomplikowane transmutacje, a do tego po każdych zajęciach musieli pisać wypracowania na ich temat. Slughorn na swoich zajęciach postanowił nauczyć uczniów warzyć eliksir wielosokowy. Nie był on częścią ich programu nauczania, ale profesor postanowił sprawdzić, jak uczniowie dadzą sobie z nim radę. Na Obronie Przed Czarną Magią przerabiali nowe tematy bardzo szybko i sprawnie. Eliot był najlepszym do tej pory nauczycielem. Przede wszystkim miał doświadczenie, bo sam był przecież aurorem. Zajęcia uzdrowicielstwa z Cath również szły bardzo dobrze. Z każdą lekcją potrafili coraz więcej.

W piątek wieczorem większość uczniów spędzała czas w Pokoju Spotkań. Uczniowie chętnie z niego korzystali. Zazwyczaj tutaj toczyły się największe dyskusje. Uczniowie chętnie też ze sobą rywalizowali. Tego dnia postanowili zrobić turniej szachów. Do finału przeszedł James i Anne, Krukona z czwartego roku. Wszyscy z uwagą przyglądali się grze. Koniec końców wygrała Anne, ale Jamesowi też dobrze poszło. Po skończonej grze do Jamesa podeszła Violet.

- Hej James - przywitała się, zakładając kosmyk włosów za ucho.

- Co tam Violet? - zapytał, uśmiechając się.

𝖅𝖆 𝕸𝖚𝖗𝖆𝖒𝖎 𝕳𝖔𝖌𝖜𝖆𝖗𝖙𝖚 | 𝕰𝖗𝖆 𝕳𝖚𝖓𝖈𝖜𝖔𝖙ó𝖜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz