Rozdział 5

329 16 2
                                    

"The earth has music for those who listen"
- William Shakespeare

Weekend

Pierwszy tydzień nauki minął bardzo szybko. Chociaż większość uczniów była jeszcze myślami na wakacjach, to nauczyciele nie mieli dla nich litości.

- Oni postratali zmysły - marudził codziennie Syriusz.

Oczywiście nie było mu w głowie odrabianie zadań. Zamiast tego pracował nad nowym dowcipem.

Jako, że była sobota, uczniowie postanowili odespać ostatnie dni. Z tego powodu rano Wielka Sala świeciła pustakami. Przy stole gryfonów siedziała jedynie Lily. Dziewczyna jedną ręką piła herbatę, a drugą pisała list.

Lily często pisała do swojego brata, dzięki temu mieli ze sobą dobry kontakt. Na początku Daniel miał małe problemy z sowami, ale z czasem się przyzwyczaił.

Dziewczyna była tak pochłonięta pisaniem, że nie zauważyła Remusa.

- Hej Lily - przywitał się, siadając przy stole.

Evans podskoczyła przestraszona i prawie wylała przy tym herbatę.

- Cześć Remus, jakie plany na dziś?

- Chciałbym skończyć referat na transmutacje i napisać wypracowanie o amortencji - odpowiedział, smarując chleb dżemem.

- Też muszę to zrobić - westchnęła.

- Może razem szybciej skończymy - zaproponował.

- Dobry pomysł, możemy iść do biblioteki po śniadaniu, po drodze muszę jeszcze pójść do sowiarni wysłać list - powiedziała Lily.

Remus pokiwał głową. Kiedy dziewczyna skończyła list, on zdążył zjeść śniadanie. Wstali od stołu i skierowali się w stronę wieży, aby wziąć potrzebne rzeczy.

- A jak się czujesz? - zapytał niepewnie Remus, gdy szli w stronę biblioteki.

Lily była jego przyjaciółką i naprawdę się o nią martwił. Jednak nie wiedział za bardzo jak może jej pomóc.

- W sumie to jest różnie, gdy jestem zajęta to nie myślę o tym, ale najgorzej jest w nocy, gdy nie mogę spać. Zawsze wtedy myślę o Daisy, mimo że nie widziałyśmy się przez większość roku, to była dla mnie bardzo ważna. Gdy jest poczta to nadal mam nadzieję, że dostanę od niej list... - wytłumaczyła.

Remus nie wiedział co odpowiedzieć. Lily rzadko mówiła o swoich uczuciach, więc cieszył się, że się przed nim otworzyła.

- Pamiętaj, że zawsze możesz przyjść do mnie lub wygadać się dziewczynom. Wiem, że nikt nie zastąpi ci siostry, ale czasem trzeba zaakceptować pewne rzeczy - powiedział w końcu.

- Wiem, że masz rację, ale to trudne - westchnęła.

Remus objął dziewczynę ramieniem, by dodać jej otuchy.

W końcu doszli do biblioteki, więc zabrali się za zadnia.

Błonia

Tego samego dnia po południu na błoniach pod drzewem leżeli Huncwoci. Remus czytał jakąś książkę, Peter zajadał się słodyczami, a James i Syriusz rozmawiali o dziewczynach. Był to zwyczajny widok.

W tym czasie z zamku wychodziły Dorcas, Lily i Marlena. Dorcas opowiadała dziewczyną, co spotka je w tym tygodniu. Większość uczniów znała obsesję Meadows dotyczącą wróżbiarstwa. Potrafiła godzinami czytać horoskopy, a kiedy prosiło się ją o radę, musiała najpierw sprawdzić, co mówią gwiazdy. Lily i Marlena już się do tego przyzwyczaiły. Tak naprawdę to każda z nich miała inne zainteresowania.

Marlena grała w Quidditcha, jej marzeniem było stworzenie pierwszej damskiej drużyny. Dziewczyna była ogromną feministką, pragnęła równouprawnień. Po szkole planowała pracować w ministerstwie, aby móc zmienić czarodziejski świat.

Lily natomiast uwielbiała literaturę. Miłość do książek wyniosła z domu. Odkąd pamięta, książki były obecne w jej życiu. Siostra zawsze jej powtarzała, że książki są kluczem do lepszego świata. Dzięki czytaniu była inteligentna i potrafiła wypowiedzieć się na wiele tematów. Z jej wynikami w nauce mogła podjąć się wielu zawodów. Bez problemu mogłaby być nauczycielem albo objąć ważną rolę w ministerstwie. Lily zdecydowała się jednak na zawód uzdrowiciela. Pomaganie innym dawało jej najwięcej satysfakcji.

- Hej dziewczyny! Dołączcie do nas! - zawołał Syriusz.

Gryfonki wymieniły spojrzenia, ale poszły w stronę Huncwotów.

- Czego Black? - zapytała Dorcas, krzyżując ręce.

- Może trochę grzeczniej Meadowes - odparł, uśmiechając się figlarnie.

Marlena i Lily spojrzały na siebie. Od tamtego roku czuły, że między tą dwójką coś jest.

- Macie jakiś pomysł na grę? - zapytał James.

- Tylko nie Quidditch - mruknął Peter, który nigdy nie radził sobie na miotle.

Zaczęły padać propozycje, ale zawsze komuś coś nie pasowało.

- Zbijak? - zaproponowała zrezygnowana Lily

- Co? - zapytali wszyscy na raz, patrząc się na dziewczynę.

Lily wytłumaczyła im na czym to polega.

- Super! - krzyknął Syriusz, wstając.

Reszta również zgodziła się, by w to zagrać. Lily wyczarowała więc piłkę oraz wyznaczyła pole gry.

- Kto zbija pierwszy?  - zapytała, trzymając piłkę.

Jako pierwsi zgłosili się Syriusz i James. Rozpoczęła się gra. Okazało się, że najgorszy jest Peter, który prawie od razu został skuty. Ku zdziwieniu  innych, to Lily szło najlepiej. Zręcznie unikała piłek. Nikt nie spodziewał się, że dziewczyna, która spędza większość czasu przy książkach i nie lubi Quidditcha, okaże się dobra w takiej grze.

Po pewnym czasie do ich gry dołączyli inni uczniowie. Mugolacy tłumaczyli osobom czystej krwi na czym polega gra. Dzięki temu było dużo więcej zabawy. Rzadko spotykało się, żeby uczniowie różnych domów, w różnym wieku spędzało razem czas. Gdy profesorowie McGonagll, Sprout i Flitwick wyszli na błonia, doznali nie małego zdziwienia. Gdy jednak zrozumieli, co się dzieje ucieszyli się, że ich uczniowie potrafią współpracować.

Plan

Isabell przyglądając się tym zabawą, była wkurzona. Jak oni mogą robić coś takiego?! Gdy zauważyła, że wśród tych osób są czarodzieje pełnej krwi, poczuła jeszcze większą złość.

Za nią  pojawił się Michael, objął ja od tył i pocałował w szyję.

- Zbierz potrzebnych i spotkajmy się w starej sali do eliksirów - poleciła.

Chłopak powiał głową i poszedł wykonać zadanie. Isabell poprawiała swoją szatę i poszła w stronę sali.

Stara sala do eliksirów znajdowała się w lochach na końcu korytarza. Nikt tutaj nie zaglądał, więc było to idealne miejsce na ich spotkania. Po 20 minutach wszyscy potrzebni byli już w środku.  Było ich około 15.

Isabell rzuciła na wszelki wypadek zaklęcie ciszy i zabrała głos.

- Jak wiecie mamy zadanie do wykonania. Jeśli osiągniemy nasz cel, czeka nas wszystkich nagroda. Mam nadzieję, że nie muszę wam przypominać, o co chodzi oraz o dyskrecji. Wszystko musi być idealnie zaplanowane, każdy mały błąd może doprowadzić do katastrofy! Będę w kontakcie z bratem, on będzie nas informował o wszystkim - mówiła, patrząc groźnie po twarzach zgromadzonych.

Nadal nie była pewna czy wszyscy dadzą sobie radę. Miała jednak swój cel. Już wkrótce wszystko się zmieni. A Isabell nie mogła się doczekać tych zmian.

Hej wszystkim!
Mam nadzieję, że nowy rozdział się wam podoba 😅 napiszcie co sądzicie, będę wdzięczna za rady <3
Mam nadzieję, że u was wszystko w porządku
Miłego dnia 🥰

29.10.2020

𝖅𝖆 𝕸𝖚𝖗𝖆𝖒𝖎 𝕳𝖔𝖌𝖜𝖆𝖗𝖙𝖚 | 𝕰𝖗𝖆 𝕳𝖚𝖓𝖈𝖜𝖔𝖙ó𝖜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz