"There is no magic like yours"
Lily i Freya miały okropnie wyczerpujący dyżur. Na początku zaczął się normalnie. Przyjęły kilkoro nowych pacjentów oraz zajmowały się tymi, którzy już od dłuższego czasu przebywali w Mungu.
Jednak w połowie dyżuru do szpitala trafiło ponad trzydzieści osób. Śmierciożercy zaatakowali sklep prowadzony przez mugolaka. Właścicielowi nie udało się przeżyć, tak jak kilku innym osobom. A większość rannych znajdowała się teraz na intensywnej terapii.
— Dopiszcie tutaj jakie eliksiry i maści się kończą — poprosił je Matthew, podając dziewczynom listę.
Freya jako pierwsza chwyciła pióro i dopisała kilka nazw.
— Ach, prawie bym zapomniał! Mamy za piętnaście minut spotkanie — powiedział.
— Jakie znowu spotkanie? — zapytała wyczerpana Lily.
— Mają ogłosić nowego dyrektora — westchnął chłopak.
— Nie mam dobrych przeczuć — westchnęła Freya, pocierając skronie.
Piętnaście minut później tłum uzdrowicieli tłoczył się w sali. Wszędzie słychać było szepty. Ludzie zastanawiali się, kto będzie nowym dyrektorem.
W końcu na podest wyszedł sam Minister Magii, Harold Minchum. Był to niski i krępy mężczyzna ubrany w brązowy garnitur. Na jego widok wszyscy ucichli.
— Dzień dobry — zaczął swoją mowę. — Wszyscy wiemy, jak ważny w naszej społeczności czarodziejów jest szpital świętego Munga. Powstał już w siedemnastym wieku...
Minister zaczął opowiadać całą historię szpitala. Wszyscy ze znudzeniem słuchali jego przemowy, chcąc albo wracać do swoich obowiązków albo w końcu wrócić do domu.
— ...mam zaszczyt ogłosić, że nowym dyrektorem Munga zostaje Thorfinn Rowle!
Wysoki, blady mężczyzna wyszedł na podest. Uścisnął dłoń ministra i posłał mu krzywy uśmiech.
W sali rozległy się niepewne brawa. Mężczyzna stojący obok ministra nie wyglądał zbyt przekonująco.
Rowle wygłosił krótką mowę o tym, jak cieszy się z nowego stanowiska oraz jak bardzo nie może się doczekać ich współpracy. Jednak wszystko to brzmiało bardzo sztucznie.
Gdy skończył rozmawiać, wszyscy zaczęli opuszczać salę. W środku zostali tylko dziennikarze z różnych gazet.
— Tobie też on kogoś przypomina? — zapytała Lily Freyę, gdy tylko wyszły ze szpitala.
Lily odkąd go zobaczyła, miała wrażenie, że już go zna. Nie potrafiła powiedzieć skąd. Nie czuła jednak do niego sympatii. Budził w niej niemiłe uczucia.
— Może chodził z nami do Hogwartu? — podsunęła Freya.
Lily wątpiła w to. Musiała widzieć go gdzieś indziej. Nie miała jednak teraz czasu, aby się nad tym zastanawiać. Była umówiona na przygotowania przed ślubem.
Freya pożegnała się z przyjaciółką i teleportowała się do domu. Lily natomiast teleportowała się do domu Potterów, gdzie wszyscy już pewnie na nią czekali.
Drzwi otworzyła je Euphemia. Kobieta uśmiechnęła się na widok dziewczyny i ją przytuliła. Już teraz traktowała ją jak swoje dziecko.
— Przepraszam, że się spóźniłam, ale mieliśmy spotkanie w Mungu — powiedziała, odwieszając płaszcz.
CZYTASZ
𝖅𝖆 𝕸𝖚𝖗𝖆𝖒𝖎 𝕳𝖔𝖌𝖜𝖆𝖗𝖙𝖚 | 𝕰𝖗𝖆 𝕳𝖚𝖓𝖈𝖜𝖔𝖙ó𝖜
Fanfiction🐾Fanfik z ery huncwotów 🐾 Nowy rok szkolny - 1976/1977, uczniowie po wakacjach wracają do Hogwartu. Co przyniesie im ten czas? Uda się im odnaleźć miłość? Czy będą potrafili odróżnić przyjaciół od wrogów? Czy będą potrafili żyć chwilą, nie przejmu...