Rozdział 63

227 17 18
                                    

"We are all broken, that's how the light gets in"
- Ernest Hemingway

Kiedy tylko James i Lily wyszli z Wielkiej Sali i zniknęli innym z oczu, zaczęli chichotać. Miny uczniów i nauczycieli były bezcenne.

- Chodź, biegniemy do pokoju wspólnego, zanim oni nas złapią - powiedział James, wciąż szeroko się uśmiechając.

- Moment - odparła Lily i zdjęła swoje szpilki. - Okej, biegniemy.

Trzymając się za ręce, biegli pustymi korytarzami, a ich śmiech słychać było w całym zamku. Lily i James tryskali radością. Jeszcze nigdy się tak nie czuli.

- Noc Duchów - wydyszał James, gdy zatrzymali się przed portretem.

- No, no, kogo ja tu widzę razem - powiedziała Gruba Dama, uśmiechając się pod nosem. - Oczom własnym nie wierzę. Po tylu latach...

Lily i James po prostu się uśmiechali. Bolały ich już od tego policzki, ale nie potrafili przestać. Gruba Dama w końcu ich wpuściła do środka.

W środku James znowu przyciągnął Lily do pocałunku. W końcu mógł to zrobić. Dziewczyna przytuliła się do niego. Słyszała, jak bije mu serce.

- Moglibyśmy tak stać całe wieki - wymruczał James we włosy Lily.

- Zdecydowanie - odparła cicho dziewczyna.

- Czuję jednak, że zaraz dopadnie nas dzikie stado hipogryfów zwane też naszymi przyjaciółmi - powiedział Potter, na co Lily parsknęła śmiechem. - Chociaż moglibyśmy się też gdzieś zaszyć i spędzić razem tę noc.

- Nie tak prędko - zachichotała Lily. - Ale masz rację, że zaraz zostaniemy stratowani, więc może lepiej pójdźmy do dormitorium.

- W takim razie słodkich snów, Liluś - powiedział James, całując ją w czoło.

- Tobie też - odparła.

Lily puściła jego dłoń i powoli ruszyła schodami do dormitorium. James odprowadzał ją wzrokiem, wciąż nie wierząc w to wszystko, co się stało.

Kiedy Lily zniknęła, James ruszył do dormitorium. Zdecydowanie nie chciał w tym momencie wpaść na dziewczyny.

Lily weszła do dormitorium, wciąż tryskając radością. Uśmiech nie schodził jej z twarzy. Była pełna energii i zupełnie nie miała ochoty iść spać. Wciąż czuła smak ust Jamesa na swoich wargach. Dotknęła ich delikatnie, jakby bała się, że to wszystko jest nieprawdziwe. A jednak to prawda. Ona i James się pocałowali. Ogłosili to też całej szkole. Lily była pewna, że wszyscy będą o tym mówić. Wcześniej się tego bała, ale przecież jest z Jamesem, więc co złego może się stać?

Lily opadła na łóżko. Przyłożyła dłonie do policzków. Wiedziała, że zaraz wpadną tu dziewczyny. Jej myśli wciąż krążyły wokół wydarzeń na wieży. To wszystko wydawało się nierealne i takie magiczne.

- Lily Evans! - usłyszała głos, zaraz po tym jak drzwi się otworzyły.

Do dormitorium wpadły Dorcas, Marlena, Alice i Amelia. Dwie pierwsze dziewczyny rzuciły się na łóżko, na którym leżała Lily i przygniotły ją w uścisku. Alice i Amelia dołączyły do nich tak, że Lily ledwo mogła złapać oddech.

- Masz powiedzieć dosłownie WSZYSTKO - zażądała Dorcas, podnosząc się z łóżka.

Lily zachichotała. Jeszcze nigdy nie czuła się lepiej.

- Opowiem wam wszystko, ale może najpierw się przebierzemy? - zaproponowała Lily. - Trochę mi to zajmie, więc wolałabym ubrać coś wygodnego.

𝖅𝖆 𝕸𝖚𝖗𝖆𝖒𝖎 𝕳𝖔𝖌𝖜𝖆𝖗𝖙𝖚 | 𝕰𝖗𝖆 𝕳𝖚𝖓𝖈𝖜𝖔𝖙ó𝖜Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz