Paul trochę się wściekł, że znów będzie musiał jechać taki kawał drogi do domu. W pewnym momencie zaczęło go irytować to, że Amber mieszka tak daleko. Jakby nie mogła zamieszkać w jakimś małym mieście obok Los Angeles. Na domiar nieszczęścia, jeszcze zanim facet wyjechał z Covington, skończyła mu się benzyna. Ale jeszcze mógł dojechać do najbliższej stacji benzynowej. Jednak, gdy zatankował, przypomniało mu się, że nie ma przy sobie kasy. Pierwsze, co mu przyszło do głowy to zmanipulowanie kasjera, ale po chwili z tego zrezygnował. Musiał znaleźć jakiś inny, normalniejszy sposób.
– Kolego, słuchaj, zatankowałem samochód, ale później przypomniało mi się, że nie mam kasy – zaczął mówić do kasjera.
– A mnie to gówno obchodzi. Masz mi zapłacić – powiedział wrednie. – Jak takim wpierdalaczem paliwa jeździsz, to powinieneś mieć kasę – wywrócił oczami, patrząc przez okno na Challengera Paula.
– A może dałoby się jakoś inaczej? – Walker spytał z nadzieją w głosie.
– Jak „inaczej"? – Kasjer uniósł jedną brew.
– Może w naturze? – zaproponował, chociaż sam nie był do tego przekonany.
– Skąd wiedziałeś, że jestem gejem? – spytał zszokowany. – Dobra, w sumie ładny jesteś. Możesz mi zapłacić w naturze – uśmiechnął się. – Michael, chodź tu! – zawołał drugiego kasjera, a gdy wyjaśnił mu, że ma „nietypowego klienta", poszedł z Walkerem na zaplecze.
– Czekaj – zaczął Paul, gdy ten chciał go już pocałować. – Bo wiesz, ja nigdy tego nie robiłem z facetem.
– Zawsze musi być ten pierwszy raz – puścił mu oczko. Jednak Walker wcale tego nie chciał. Skupił swój wzrok na szyi tego kasjera, a później zerknął na jego ręce. Miał kilka bransoletek na każdej. Paul od razu wszystkie mu zerwał, po czym złapał go za ramiona i spojrzał prosto w oczy.
– Miałem pieniądze i ci zapłaciłem. Przyszliśmy tu, bo zasłabłeś, a ja chciałem ci pomóc. Zrobiło ci się lepiej, więc już sobie pójdę – powiedział, po czym sobie poszedł, jakby nic się nie stało.
Później już na spokojnie wyjechał ze stacji benzynowej i najszybciej, jak tylko mógł, wrócił do Los Angeles. Nie przestrzegał przepisów drogowych, więc dojechał na miejsce rano następnego dnia. Bez mniejszego zastanowienia podjechał pod dom Sophie, wysiadł z auta i podszedł do drzwi. Od razu zapukał, jednak dziewczyna nie otwierała. W pewnym momencie Paul po prostu pociągnął za klamkę, ale drzwi były zamknięte. Facet stwierdził, że Sophie nie było w domu. Wyjął z kieszeni telefon, po czym wybrał jej numer i zadzwonił. Miał tylko nadzieję, że dziewczyna odbierze.
Tymczasem Sophie właśnie była razem z Codym w kawiarni, gdy nagle zadzwonił jej telefon. Wyjęła go z torebki, a gdy spojrzała na wyświetlacz, od razu się uśmiechnęła. Przeprosiła Cody'ego, po czym odeszła kilka metrów dalej i postanowiła odebrać połączenie. Już zdążyła zatęsknić za Paulem, a możliwość usłyszenia jego głosu wręcz podnosiła na duchu dziewczynę, która przy Codym musiała udawać, że jest załamana przez ten tragiczny wypadek z trzydziestego listopada.
– Sophie, gdzie jesteś? Bo przyjechałem pod twój dom i cię nie ma – zaczął, a wtedy ona podała mu adres kawiarni, w której aktualnie była.
– Tylko Cody też tutaj jest – uprzedziła go.
– Dobra, jadę do was. Tylko nic mu nie mów.
– Okej – uśmiechnęła się, a on zakończył połączenie. Wtedy Sophie od razu wróciła do Cody'ego.
– Kto dzwonił? – Chłopak od razu ją spytał.
![](https://img.wattpad.com/cover/234833598-288-k503701.jpg)
CZYTASZ
Can't Forget You | Paul Walker
Fanfiction~ 'Cause all that I do is think about you ~ Po traumatycznym przeżyciu dziewczyna wyprowadza się z rodzinnego miasta. Planuje zapomnieć o przeszłości i ułożyć swoje życie na nowo gdzieś indziej. Z początku wszystko jej się układa, jednak po jakimś c...