𝐈𝐗

130 8 30
                                    

– Sophie, ale do kogo ja to powiedziałem? Byłem trzeźwy w ogóle? – pytał mnie, dalej będąc w szoku.

– Nie, nie byłeś trzeźwy, ale koleś ci uwierzył i miał problem, czemu nie zaprosiłeś go na nasz ślub – śmiałam się.

– Kim był ten typ?

– Nie mam pojęcia. Wiem tyle, że ma na imię Tyrese – odpowiedziałam mu, a on westchnął, odwracając na chwilę wzrok.

– Świetnie – sarknął. – On to teraz wszystkim rozgada, znając życie.

– Ale on też był pijany, to może też tego nie pamięta. Ale wiesz co? Zastanawia mnie, dlaczego ty mu akurat to powiedziałeś, jak my nawet w związku nie jesteśmy.

– Nie wiem. Może już myślę na przód – zaśmiał się. – A tak na serio to nie wiem. Byłem pijany przecież.

– Bycie pijanym to wyjaśnienie na wszystko – stwierdziłam. – W ogóle po co przyjechałeś? Jakieś sprawy dotyczące Reach Out Worldwide? – spytałam, zmieniając temat naszej rozmowy.

– W sumie to tak. – Nie zaprzeczył, co mnie bardzo zdziwiło. – Zatrudniłem kolejną księgową. Będzie ci pomagać i mam nadzieję, że się dogadacie – powiedział z uśmiechem.

– Świetnie. Przyda mi się ktoś do pomocy i może ty przestaniesz co chwilę do mnie przychodzić bez powodu – ucieszyłam się.

– Myślałem, że mnie lubisz – westchnął.

– Lubię cię, ale nienawidzę, jak ktoś mi przeszkadza w pracy – wyjaśniłam mu.

– A Cody ci nie przeszkadzał? – spytał zdziwiony. – Wiesz, widziałem, jak kiedyś wychodził z twojego gabinetu zadowolony i miałem dziwne myśli.

– Pomagał mi w rozliczeniach – powiedziałam, nie wspominając już, że obrabiał Paulowi dupę.

– Tak? No to świetnie. – To zabrzmiało, jakby nie wierzył mi w to, co mówię. – Teraz od poniedziałku będziesz miała profesjonalną pomoc.

– Wspaniale – sarknęłam. Szczerze, chyba przestałam się z tego już tak cieszyć. – Kiedy Meadow wraca do ciebie?

– Jak jej matka pozwoli. Ewentualnie, jak po prostu będzie chciała i ja będę mieć dla niej czas – odpowiedział od razu. – Co cię to w ogóle obchodzi?

– Byś się nią zajął i nie zawracał mi dupy – wywróciłam oczami. Paul przez chwilę patrzył na mnie jakby rozczarowany, po czym po prostu wyszedł, nic nie mówiąc. Chyba znów grał atencjusza, co mnie zaczęło w nim irytować.

W poniedziałek normalnie poszłam do pracy, nie mając żadnych wyrzutów sumienia, dotyczących tego, co powiedziałam Paulowi. Jednak, gdy tylko przekroczyłam próg fundacji, Cody od razu mnie zaczepił, pytając, czy wiem, co się stało z jego najstarszym bratem. Od razu odpowiedziałam mu, że nie mam pojęcia, chociaż tak naprawdę domyślałam się, o co mogło chodzić. Gdy skończyłam konwersację z Codym, poszłam do mojego gabinetu. Tam, za komputerem, siedziała ta nowa księgowa. Była to szczupła blondynka w okularach i wyglądała na bardzo młodą, młodszą ode mnie. Na oko powiedziałabym, że jest w wieku Cody'ego.

– Hej – uśmiechnęłam się do niej, siadając przy drugim komputerze.

– Cześć, jestem Jenny – powiedziała, również się uśmiechając. – Ty jesteś Sophie, tak?

– Tak. Skąd wiesz? – spytałam zdziwiona.

– Nasz szef mi mówił, że będę pracować właśnie razem z tobą – wyjaśniła.

Can't Forget You | Paul WalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz