𝐕𝐈

169 8 52
                                    

W poniedziałek poszłam do pracy, nie spodziewając się tam Paula. Jednak, ku mojemu zdziwieniu, był on pierwszą osobą, którą tam spotkałam. Obstawiałam, że albo zmieniły mu się plany, albo się nie schlał, albo przyszedł tylko dlatego, że ja też przyszłam. Wszystkie te opcje mogły być prawdopodobne. Udawałam, że go nie widzę, jednak cały czas czułam na sobie jego wzrok. W końcu spojrzałam w jego stronę.

– Hej, a ty co tu robisz? Nie miałeś przypadkiem innych planów? – spytałam go, uśmiechając się.

– Miałem, ale się zmieniły – odpowiedział. Czyli miałam rację, co do jego zmiany planów. – Cody'ego dzisiaj nie będzie.

– Dlaczego? – zdziwiłam się, jednocześnie będąc zawiedzioną.

– Nie wiem. Napisał mi tylko, że nie przyjdzie – wyjaśnił krótko. No tak, przecież sam Cody mi mówił, że Paul nie będzie z nim gadać.

– Fenomenalnie – sarknęłam, po czym poszłam się zająć swoją robotą.

Pół godziny później natknęłam się na Paula w toalecie. Nie wiem dlaczego, ale miałam przeczucie, że nie był trzeźwy. Od razu, gdy mnie zobaczył, uśmiechnął się głupio i zaczął się zbliżać. Na szczęście zanim zdążył cokolwiek zrobić, ja zamknęłam się w jednej z kabin. Jednak, gdy otwierałam od niej drzwi, blondyn zaszedł mi drogę. Lekko popchnął mnie do tyłu, przez co po chwili oboje byliśmy w tej kabinie. Spojrzałam na niego niepewnie, a on po prostu zaczął mnie delikatnie całować. Nie ukrywałam, że mnie to denerwowało. Od razu go odepchnęłam od siebie.

– Ej, ale co ty robisz?! – krzyknęłam, a on jakby się przestraszył.

– Sorry, ja nie... To nie miało tak wyglądać, okej? – wyjaśnił, a nagle usłyszeliśmy, jak ktoś wszedł do toalety. Paul od razu położył mi palec na ustach.

Paul, jesteś...! Świetnie. Przed chwilą tu był, a już go nie ma. – Usłyszeliśmy damski głos. Od razu stwierdziłam, że to na pewno Cathy. Po chwili dziewczyna zaczęła pukać do drzwi kabiny, w której byłam ja i Paul.

– Zajęte – odpowiedziałam.

Sophie, to ty? – spytała.

– Tak.

Widziałaś może gdzieś Paula? – Gdy zadała te pytanie, Walker od razu pokręcił głową, patrząc mi w oczy.

– Nie, nie widziałam – skłamałam. Wtedy słychać było, że Cathy sobie poszła. Paul od razu odetchnął z ulgą. – Dlaczego unikasz Cathy? – Musiałam go o to zapytać.

– Jakoś nie mam ochoty z nią rozmawiać – westchnął. – Dobra, chodźmy do twojego gabinetu, co?

– Okej, ale jak mi będziesz przeszkadzać, to...

– To co? Poskarżysz się do szefa? – przerwał mi, śmiejąc się.

– Jesteś głupi – powiedziałam, po czym poszliśmy tam, gdzie mieliśmy iść. Oczywiście Paul od pierwszej chwili zaczął działać mi na nerwy, ale to już była norma. Jednak po kilku sekundach już zaczęło mnie denerwować to, że facet nie spuszczał ze mnie wzroku. W pewnym momencie po prostu przerwałam to co robiłam i spojrzałam na niego z powagą. – Mógłbyś nie gapić się na mnie przez cały czas? Nie mogę się skupić.

– To wyjdźmy dziś wcześniej. Co ty na to? – zaproponował, puszczając mi oczko. Może i miał dobry pomysł, ale o ile z Codym bym wyszła bez mniejszego zastanowienia, to z nim akurat nie.

– Sorry, ale... – zaczęłam.

– Ale co? Szef będzie zły? – śmiał się. – Nie daj się prosić. Chodź.

Can't Forget You | Paul WalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz