𝐗𝐗𝐕𝐈

78 9 32
                                    

Sophie zaniepokojona czekała na Paula w aucie. Bała się o niego. Policja nigdy nie wróżyła nic dobrego. Po chwili dziewczyna przypomniała sobie, że Victoria jest w mieście. To przez nią policjanci mogli kazać wszystkim uciekać. Chociaż to stwierdzenie kłóciłoby się z tym, co Shane mówiła do brązowookiej. Sophie już sama nie wiedziała, co myśleć, przez co z nerwów zaczęła rozglądać się po aucie. Szukała sobie jakiegoś zajęcia, ale niestety na darmo. Nie miała czym zająć głowy. Po chwili po prostu wysiadła z auta i oparła się o nie, wzrokiem szukając Paula. Jednak zamiast jego, zobaczyła Victorię, która błyskawicznie znalazła się obok niej.

– Szok, co nie? – spytała ją niebieskooka. – Słuchaj, jest ze mną źle. Chyba będę musiała stąd wyjechać i to bardzo daleko. Najlepiej na jakieś bezludzie.

– Dlaczego? – spytała, nie mając pojęcia, o co chodzi.

– Chodź, wyjaśnię ci – powiedziała, łapiąc ją za rękę.

– Ale... Zaraz Paul tu przyjdzie. Będzie się o mnie martwił... – zaczęła, tym samym odmawiając Victorii.

– Chodź ze mną. – Shane spojrzała Sophie prosto w oczy.

– Okej – zgodziła się i poszła z niebieskooką. – Czego chcesz? – spytała, gdy były w aucie Victorii.

– Nie wiem, co się ze mną dzieje, a jesteś jedną z nielicznych zaufanych osób, którym mogę wszystko powiedzieć – zaczęła, jednak Jones dalej nic nie rozumiała. – Ta policja i ten cały cyrk to moja wina. Nie mogłam się powstrzymać i zabiłam kilka osób. Znowu nie jestem sobą. To przez tą... – Tu nagle urwała.

– Przez co? Co się stało? Masz jakąś traumę? Problemy psychiczne? – Sophie zaczęła wypytywać.

– Jestem w ciąży – wyjaśniła. – Ale obiecaj, że nikomu nie powiesz.

– Nie powiem. Ale jak mam ci pomóc?

– W sumie to sama nie wiem, ale mam wrażenie, że ta ciąża mnie wykończy psychicznie i fizycznie – westchnęła załamana. – Ciągle czuję głód i żądzę zabijania. Nawet nie wiem, jak to powstrzymać.

– A ta twoja koleżanka lekarka nie pomoże? – W tym momencie Sophie przypomniała sobie o Olivii.

– Ej, właśnie – uśmiechnęła się. – Ona coś na pewno wymyśli. Dzięki. Nie wpadłabym na to.

– Nie ma za co. – Brązowooka również posłała jej uśmiech. – To mogę już iść?

– Jasne – zgodziła się, a Sophie od razu wyszła z auta.

Po chwili Victora rownież wysiadła i w mgnieniu oka znalazła się obok Jones. Złapała ją od tyłu, po czym wbiła zęby w jej szyję. Sophie zaczęła krzyczeć i wyrywać się dziewczynie, jednak ta kazała jej przestać, a później, gdy skończyła pić jej krew, wymazała jej to zdarzenie z pamięci, mówiąc, że zaatakowało ją dzikie zwierzę. Wtedy puściła brązowooką, która od razu zaczęła biec w stronę Skyline'a. Gdy zobaczyła Paula, od razu go przytuliła i nie chciała puścić. Była przerażona tym, co ją spotkało.

– Sophie, co ci się stało? – spytał ją Walker, zauważając ranę na jej szyi.

– Jakieś zwierzę... Napadło mnie... Miało takie wielkie kły... – mówiła przerażona, próbując złapać oddech.

– Cholera, chyba wiem, co to było. Dlaczego nie zostałaś w aucie, tak jak ci kazałem? – spytał, marszcząc brwi.

– Nie przychodziłeś długo – wyjaśniła pokrótce. – Wiesz, martwiłam się o ciebie i musiałam czymś się zająć, bo bym chyba umarła.

Can't Forget You | Paul WalkerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz