Do reszty zgłupiałaś?
Wmurowało mnie i nie wiedziałam, co zrobić. Jak może tutaj po prostu tak stać, jak gdyby nigdy nic? Dostrzegając, że nastolatek idzie w moim kierunku, instynktownie uciekłam do łazienki na piętrze. Wszystko, by uniknąć niepotrzebnej konfrontacji z byłym. Stanęłam przed umywalką i lustrem, było mi niedobrze, a nieznośny ból głowy jeszcze bardziej dawał się we znaki. Myślałam, że on już nie przyjaźni się z bliźniakami. Jak mogłam być taka głupia. Chciało mi się wymiotować.
„Jesteś beznadziejna"
Słowa wracały jak boomerang, czułam, że muszę to zrobić, wyjęłam z szafki pudełko z żyletkami. Podwinęłam rękaw bluzy i w mknieniu oka powstały trzy nowe rany, krew kapała na umywalkę. Chciało mi się płakać. Dlaczego muszę tak emocjonalnie do tego podchodzić? Z przerażeniem dostrzegłam, że do pomieszczenia ktoś wszedł. Po chwili podniosłam głowę i w lustrze zobaczyłam odbijającą się sylwetkę Suny.
- Wyjdź stąd, nie widzisz, że jest zajęte? - rzuciłam, a głos lekko mi zadrżał.
- Chciałem porozmawiać. - wlepił wzrok w podłogę. - Co ty robisz? Krew ci leci. - nieznacznie zmarszczył brwi, spoglądając na moją rękę.
- Nie twoja sprawa. - powiedziałam ściągając rękaw, tak aby nie było nic widać. Moje serce zaczęło bić szybciej na myśl o tym, że mógłby się o tym dowiedzieć. To ostanie czego było mi trzeba.
- Teraz już moja. - zaczął podchodzić w moją stronę i z każdym jego krokiem moje przerażenie rosło. Bałam się go.
Podszedł blisko. Za blisko. Położyłam dłoń na jego klatce piersiowej, dając tym samym do zrozumienia, aby się nie przybliżał.
- Pokaż mi to. - mocniej ujął moją rękę, co spowodowało ból, a ja nie miałam siły się wyrwać. Kilka kropel krwi z moich ran, skapnęło na jego dłoń.
Wszystko się wydało, czułam że zaraz wybuchnę.
- Sama to zrobiłaś? Krzywdzisz siebie? Do reszty zgłupiałaś? - Rintarou przyglądał mi się wściekle i to był ten wzrok, którego tak szaleńczo nie nawidziłam. - Matko Święta - dostrzegłam, że jego dłonie się trzęsą, a uścisk zelżał.
- Nie mów o tym nikomu, dobrze?
- Pod jednym warunkiem. - spojrzał na mnie swoim przymkniętym jak zwykle spojrzeniem. - Wyjdziesz ze mną na spacer, teraz.
- Jak pójdę, to na pewno nic nikomu nie powiesz?
- Nie powiem. Obiecuję. - przyrzekł, a ja nie wiedziałam czy w ogóle mogę mu w jakikolwiek sposób zaufać. . - Daj to, opatrzę ci. - zaproponował.
- Nie, ja sama to zrobię. - stwierdziłam.
- Nie dasz rady jedną ręką. - skomentował.
- Mam wprawę, więc..- urwałam.
Kurwa, co ja odwalam. Robie z siebie kretynkę, jak mogłam być taka głupia i nie zamknąć drzwi na klucz. Nie musiałabym się przed nim tłumaczyć i nie musiałabym z nim nigdzie iść.
W końcu zgodziłam się żeby mi pomógł, kazałam mu zaczekać w korytarzu, a sama poszłam do Atsumu.
- Dlaczego go tu zaprosiłeś? - zapytałam zdenerwowana.
- Kogo? - zdziwił się.
- Sune.
- To przecież nasz przyjaciel, jest tutaj praktycznie codziennie, chyba że my jesteśmy u niego. - na te słowa zesztywniałam.
CZYTASZ
𝑮𝒊𝒗𝒆 𝒎𝒆 𝒂 𝒄𝒉𝒂𝒏𝒄𝒆 || 𝑺𝒖𝒏𝒂 𝑹𝒊𝒏𝒕𝒂𝒓𝒐𝒖 𝒙 𝒐𝒄
Fanfiction⚠️ 𝐓𝐖: 𝐬𝐞𝐥𝐟-𝐡𝐚𝐫𝐦 Mimo moich nalegań, nastolatek nie chciał wyjść i szczerze, Rintarou był tak zdenerwowany, że zaczęłam się go bać. Znowu. Przez myśl mi przeszło, żeby ubłagać ojca o moją przeprowadzkę do dziadków lub chociaż zmianę szkoły...