9

1.5K 90 85
                                    

Czas z braćmi

W niedziele popołudniu pojechałam z ojcem odwieźć Suge na lotnisko. Było mi smutno, bo nie wiedziałam kiedy następnym razem jeszcze zobaczę chłopaka. Z nim zawsze jest łatwiej, dając dobre rady zawsze podnosi mnie na duchu. I za to właśnie go uwielbiam. Przytuliłam chłopaka na ostatnie pożegnanie i starałam się nie popłakać, on jeszcze tu był, a ja już tęskniłam.

- Zrób tak jak ustalaliśmy i wszystko będzie dobrze. - powiedział mi do ucha.

Jeszcze raz mocno go przytuliłam, a po chwili zniknął mi z oczu. Gdybym tylko mogła w tamtej chwili siedziałabym już z nim w tym samolocie. Byłoby łatwiej. Gdy jechałam z rodzicem z powrotem do domu, ten zadał mi dziwne pytanie.

- To twój chłopak? - zapytał z nadzieją w głosie.

- Tato, to Suga. Jest moim najlepszym przyjacielem i nigdy nie doszłoby do niczego między nami. - zaśmiałam się.

- A Suna? - zadał kolejne dociekające pytanie.

- Tato! - wrzasnęłam. - Po pierwsze to mój były chłopak, a po drugie czemu bawisz się w swatkę?

- Oj tam, tak tylko pytałem. - poklepał mnie po plecach. - No dojechaliśmy, zmykaj do domu córcia, bo zimno coś dzisiaj. - powiedział i wyłączył silnik.

Weszłam do domu i jak zwykle zastałam moich braci grających w salonie. Tsumu zmusił bliźniaka do grania i biedny schorowany Osamu leżał w poł na kanapie, tak, że jego głowa opierała się o podłogę, a nogi były na sofie i ledwo otwierał oczy.

- Ty byś się położył, a nie się przemęczasz. - westchnęłam.

- Jeszcze jedna runda! - krzyknął Atsumu coraz bardziej wkurzony wizją przegranej.

- Idziesz jutro do szkoły ? - zapytałam szarowłosego, który zaczął podnosić się z ziemi.

- Oczywiście, nie mogę opuszczać treningów, wyniki muszą się zgadzać. - ziewnął. - Idę się położyć.- przeciągnął się i ruszył w stronę schodów.

Atsumu wziął telefon do ręki i zdezorientowany wydobył z siebie okrzyk beduina. Nazywałam tak jego jego charakterystyczne „AGH", gdy stało się coś czego nie planował i nie oznaczało to nic dobrego.

- Co się stało? - zaciekawiłam się

- Trener mi napisał, że absolwenci i 3-cioklasiści z Shiratorizawy będą tutaj przestojem i chcą zagrać z nami jutro mecz sparingowy. - jeszcze raz z niedowierzaniem przeczytał wiadomość.

- I ten zesrany, psychol środkowy. - pacnął się w głowę.

Przez chwilę analizowałam w głowie, która to szkoła, co to za drużyna i jaki środkowy. Przypomniało mi się, że Karasuno grało z nimi mecz o dostanie się do Turnieju Wiosennego. Potem ogarnęłam, że ten środkowy to pewnie Tendou, nawet spoko z niego gość, miałam okazje pogadać z nim mnie przed meczem. I ta jego piosenka. No, ale najgorszy był ich kapitan Ushijima i jego urywająca ręce zagrywka. Wzdrygnęłam się.

- TYLKO NIE USHIJIMA!- krzyknęliśmy zgodnie oboje w tym samym momencie, a potem się zaśmialiśmy.

- Co się tak wydzieracie? - zapytał zdezorientowany ojciec.

- Muszę napisać do Suny, napewno się ucieszy.- zaśmiał się sarkastycznie.

Po chwili od wysłania wiadomości, zadzwonił telefon Tsumu i zaczęła się ich rozmowa, a raczej wrzaski, więc zmyłam się do swojego pokoju. Wzięłam laptop z biurka i włączyłam mój ulubiony serial, czyli „skins". Oglądałam go już kilka razy, ale mimo to lubiłam do niego wracać. Stwierdziłam, że napiłabym się herbaty, ale tak bardzo bardzo nie chciało mi się wychodzić spod ciepłego koca.

𝑮𝒊𝒗𝒆 𝒎𝒆 𝒂 𝒄𝒉𝒂𝒏𝒄𝒆 || 𝑺𝒖𝒏𝒂 𝑹𝒊𝒏𝒕𝒂𝒓𝒐𝒖 𝒙 𝒐𝒄Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz