„Martwiłem się"
Nadeszła sobota, mogłoby się wydawać, że to dzień, w którym wszyscy odpoczywają i śpią do późnych godzin. Próbują jak najbardziej się odprężyć po tygodniu pełnym pracy i wysiłku włożonego w każdą czynność. Tak też było i u nas, jednak nie kiedy miała przyjechać babcia Junko. Zawsze narzekała na wszystko, tu źle wytarte kurze, a to nie taką herbatę mamy w domu. Uszczypliwe docinki różnego rodzaju też były w jej stylu. Może nieświadomie, ale sprawiała innym przykrość. Jest matką mojego ojca, więc to będzie pierwszy raz od rozwodu rodziców, gdy ją zobaczę. Nigdy nie ukrywała, że nie podobała jej się kobieta, którą ojciec wybrał na swoją żonę i była w siódmym niebie, gdy się rozeszli.
W tą sobotę, inną niż pozostałe wstałam o 8 rano, by zrobić dobre wrażenie na ponurej kobiecie. Nie stroiłam się, bo po co miałabym się stroić dla własnej babki? Zakryłam korektorem wory pod oczami. Nie wyspałam się przez to, że biegałam po sklepach z Suną w poszukiwaniu prezentu. Dosyć długo szukaliśmy, a gdyby nie chłopak to szukałabym pewnie i do tej pory. Gdy zrezygnowana kierowałam się do wyjścia z kolejnego sklepu, ledwo trzymając się na nogach ze zmęczenia, ten dostrzegł zestaw filiżanek, nawet się nie zastanawiałam, tylko odrazu kupiłam żeby jak najszybciej wrócić do domu i iść spać. Tak czy inaczej wszystkim podobał się ten zestaw, więc wyszło na dobre.
Babcia miała przyjechać o 9, więc zrezygnowana chciałam pójść na dół, aby zobaczyć czy wszystko jest dobrze ogarnięte. Zdziwiłam się, gdy nie usłyszałam codziennego jazgotu, który wywoływali moi bracia.
- Jeśli jeszcze śpią to chyba nie wyrobie. - westchnęłam sama do siebie i udałam się w stronę ich pokoju.
Zapukałam i weszłam. Było tak jak się spodziewałam. Spali. Atsumu rozwalony na łóżku niemiłosiernie chrapał, a Samu gadał przez sen coś w stylu: „Nie, nie mam drobnych..to może zapłacę kartą?" Musiałam się bardzo wysilić aby nie umrzeć ze śmiechu. Na szczęście żaden z nich się nie obudził, bo miałam świetny pomysł, jak szybko ściągnąć ich z łóżek. Wzięłam talerze perkusyjne, które moi bracia trzymali w swoim pokoju od podstawówki. Zaczęłam w nie uderzać z krzykiem
- Skacz do tego bloku! Zaraz stracimy drugiego seta!!
Pierwszy obudził się Samu z przerażeniem w oczach wyrwany z głębokiego snu.
- NIE BŁAGAM! NIE CHCĘ PRZEGRAĆ! - krzyknął po chwili zbudzony Atsumu.
Przez chwilę nie ogarniali co się dzieje, jednak gdy spostrzegłam ich morderczy wzrok wiedziałam, że to czas na ucieczkę. Wybiegłam z pokoju a oni za mną, niczym torpedy cała nasza trójka wylądowała na dole, a wtedy..
- Uspokójcie się! Babcia zaraz tu będzie! - okrzyczał nas ojciec, ale nie to było najgorsze, bo w tym samym momencie przez drzwi przeszła starsza kobieta.
- Mamy przesrane. - szepnęłam do swoich braci, w czasie gdy ojciec witał się ze swoją matką.
- Chłopcy! A wy co? W piżamach o tak późnej porze? - spytała z pogardą.
- Wiesz babciu..- zaczął blondyn chcąc wybronić siebie i brata.
- No ty mi tutaj nie babciuj, tylko raz dwa obydwoje się przebrać, a za 5 minut chcę was tutaj widzieć. - odparła.
- Oh..Karo dawno cię nie widziałam. - przytuliła mnie od niechcenia. - Troszkę ci się przytyło odkąd ostatni raz cię widziałam. - dodała, a ja tylko rzuciłam błagalne spojrzenie do Osamu, dające do zrozumienia że mają się pośpieszyć.
- To może ja zrobie kawy. - stwierdził mój ojciec odsuwając krzesło babci, następnie udał się do kuchni, więc już sam na sam zostałam z kobietą.
CZYTASZ
𝑮𝒊𝒗𝒆 𝒎𝒆 𝒂 𝒄𝒉𝒂𝒏𝒄𝒆 || 𝑺𝒖𝒏𝒂 𝑹𝒊𝒏𝒕𝒂𝒓𝒐𝒖 𝒙 𝒐𝒄
Fanfiction⚠️ 𝐓𝐖: 𝐬𝐞𝐥𝐟-𝐡𝐚𝐫𝐦 Mimo moich nalegań, nastolatek nie chciał wyjść i szczerze, Rintarou był tak zdenerwowany, że zaczęłam się go bać. Znowu. Przez myśl mi przeszło, żeby ubłagać ojca o moją przeprowadzkę do dziadków lub chociaż zmianę szkoły...