Wyznanie
Osamu pov
Oboje z Atasumu dobrze wiedzieliśmy, że Karo denerwują wszelkie tematy związane z Suną, jednak my po prostu lubiliśmy czasem ją trochę powkurzać. Taka już rola starszych braci, chociaż czasami przechodziła mi przez głowę myśl, że może na dobre wyszłoby, gdyby byli razem. Ona wszystkiemu zaprzecza i odpycha się aby być jak najdalej od niego, ale może ma to jakieś drugie dno ? Postanowiłem nie mówić, przynajmniej narazie Atsumu o moich przemyśleniach, on niezbyt umie trzymać język za zębami.
Dochodziła 1 w nocy i nie mogłem zasnąć przez to, że mój brat chrapał jak stary niedźwiedź, a sen zwykle miał tak mocny, że nie dało się go obudzić. Usłyszałem dźwięk przychodzącego sms-a, więc odruchowo sięgnąłem po telefon, który leżał na szafce.
Od: Wiecznie śpiący (Suna)
- Myślisz, że Karo da mi się wyrwać gdzieś z domu ? No wiesz, tak w ramach podziękowania, chciałem ją gdzieś zaprosić.
Jasne w ramach podziękowania, to ja chyba jestem wróżką chrzestną ze shreka. Co za mózg.
Do: Wiecznie śpiący
- Myślę, że może się udać, a zresztą nie zaszkodzi spróbować.
☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎☀︎︎
Siedziałam w klasie, czekając na ostatnią lekcje. W pomieszczeniu oprócz mnie znajdowała się jedna osoba, większość wyszła żeby się przewietrzyć, odetchnąć po ciężkich tematach i wycisku jaki dają nam nauczyciele. Ja nie miałam siły, aby wyjść z klasy, bo znowu złapał mnie ból głowy, nie chciałam faszerować się żadnymi tabletkami, więc zamknęłam oczy, próbując odetchnąć. Wolałabym wrócić dzisiaj z braćmi, ale nie będę na marne czekać i przeszkadzać im w treningu, na ojca też nie mam co liczyć, bo jak zawsze pracuje do późna.
Napawałam się chwilą ciszy i spokoju, gdy usłyszałam, że ktoś siada na krzesło stojące obok mnie.
- Suna. Przestraszyłeś mnie. - westchnęłam, gdy dostrzegłam go obok. Wyglądał lepiej niż wczoraj, jednak dalej musiało go boleć, on oczywiście nie przyznałby się do tego, ale ja wiedziałam swoje. Wbijał we mnie swój wzrok, ale jego wyraz twarzy był pusty, tak jak zazwyczaj.
- Chciałabyś gdzieś dzisiaj ze mną wyjść? Chciałem jakoś podziękować za pomoc. - powiedział.
- Przepraszam, ale nie czuję się dzisiaj najlepiej. Chciałabym, ale myślę, że do końca dnia będę umierać na ból głowy. - stwierdziłam. Migrena przyszła mi z wybawieniem, jako wymówka.
- Może odprowadzę cię do domu?
- Czy on nigdy nie odpuszcza ? - pomyślałam.
- Ale przecież masz trening. - przypomniałam. - Atsumu będzie się wydzierał, jak nie przyjdziesz.
- Masz teraz ostatnią lekcje? - zapytał.
- Tak.
- Możemy się urwać. - stwierdził. - Odprowadzę cię, a potem wrócę na trening.
- Nie chcę żebyś miał przeze mnie jakieś problemy. - wyjaśniłam.
- Nie będzie żadnych problemów. - powiedział wstając. - No chodź. - ponaglił mnie.
Niechętnie wstałam i opuściliśmy klasę, zapewne po tej lekcji czułabym się jeszcze gorzej, a świeże powietrze trochę mnie ogarnie, jednak nie potrzebowałam do tego towarzystwa wysokiego brązowowłosego chłopaka, który szedł teraz obok mnie. Kosmyki jego lekko rozczochranych włosów opadały mu na czoło. Ręce trzymał w kieszeniach marynarki i leniwie przymykał oczy.
- Powinnaś porozmawiać ze swoim tatą. - zaczął. - To co sobie robisz nie jest dobre i powinnaś o tym wiedzieć.
Żadna nowość, przecież dobrze o tym wiem, jednak jest to pewne uzależnienie, którego ciężko się pozbyć. Robiąc sobie krzywdę czuję ulgę, chociażby na krótką chwile. Skupiam uwagę na bólu, który odrywa mnie od moich myśli.
- Po co ? Uzna mnie za wariatkę. - na moje słowa chłopak się zatrzymał.
- Nie uzna. - stwierdził pewnie. - Będzie chciał dla ciebie jak najlepiej, przecież to twój tata.
- Daj sobie pomóc.
- Nie potrzebuje pomocy. - wyjaśniłam. - Daje sobie radę.
- Czemu sobie to robisz ? - zapytał w końcu. - Chce ci pomóc, ale musisz być ze mną szczera.
Tego pytania bałam się najbardziej, nie chce pokazać, że jestem słaba i nasza relacja przed moją wyprowadzką, sprawiła że przestałam sobie radzić.
- W dużej mierze to przez nasz związek. - odpowiedziałam w końcu. - Były też inne rzeczy, ale to nie rozmowa na teraz.
Dochodziliśmy już do mojego domu, wiedziałam, że musiało go zaboleć moje wyznanie, ale przecież chciał znać prawdę. Może nie sądził, że to aż tak na mnie wpłynęło.
- Możesz przyjść jutro do mnie, wtedy ci opowiem wszystko. - zaproponowałam, a on się zgodził.
- Jest szansa, że kiedyś mi to wybaczysz ? - zapytał, gdy wchodziłam do domu. - Wiem, że niby mamy normalne relacje, ale czuje..- nie dałam mu dokończyć.
- Postaram się. - zamknęłam za sobą drzwi.
To była chwila, ale przemyślałam dobrze te słowa i byłam ich pewna. Chciałam skończyć z tymi kłamstwami, ale żeby wyznać to komuś z mojej rodziny? O nie, na to było zdecydowanie za wcześnie.
Poszłam do kuchni, chciałam coś zjeść, bo od rana nic nie chciało mi przejść przez gardło. Wygrzebałam coś z lodówki i usiadłam na kanapie w salonie. Ból trochę zelżał, ale i tak nie czułam się najlepiej. Po chwili usłyszałam, jak mój telefon zaczyna dzwonić, przez co się przestraszyłam. Na ekranie zobaczyłam komunikat: „Numer nieznany". Kto to moze byc ? Po chwili zawahania odebrałam telefon.
- Słucham. - odezwałam się niepewnie.
- Karo-chan! Dawno cię nie słyszałem. - odezwał się głos po drugiej stronie, lecz za żadne skarby nie byłam wstanie rozpoznać kto to.
- Uh..kto przy telefonie? - zapytałam.
- Oh..to Oikawa Tooru, już pamiętasz ? - zaśmiał się.
- Pamiętam, pamiętam. - również się zaśmiałam. - Co u ciebie ?
Pamiętam, że chodził do Aobajosai i grał z Karasuno kilka meczy, chłopacy chyba go nie lubili, a napewno z Tobio miał na pieńku, jednak ja uważałam, że jest bardzo miły i zabawny.Nawet mi się podobał, ale raczej nie miałam żadnych szans, bo kręciło się wokół niego sporo dziewczyn, a nie chciałam być nachalna.
- U mnie wszystko okej, przyjechałem do Hyogo na studia, przypomniało mi się, że teraz tu mieszkasz, więc chciałem zapytać czy nie miałabyś ochoty gdzieś wyjść ?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisałam, że rozdziały będą co drugi dzień, aleeee nie mogłam się powstrzymać XD ♡'・ᴗ・'♡ Kolejny w poniedziałek.
CZYTASZ
𝑮𝒊𝒗𝒆 𝒎𝒆 𝒂 𝒄𝒉𝒂𝒏𝒄𝒆 || 𝑺𝒖𝒏𝒂 𝑹𝒊𝒏𝒕𝒂𝒓𝒐𝒖 𝒙 𝒐𝒄
Fanfiction⚠️ 𝐓𝐖: 𝐬𝐞𝐥𝐟-𝐡𝐚𝐫𝐦 Mimo moich nalegań, nastolatek nie chciał wyjść i szczerze, Rintarou był tak zdenerwowany, że zaczęłam się go bać. Znowu. Przez myśl mi przeszło, żeby ubłagać ojca o moją przeprowadzkę do dziadków lub chociaż zmianę szkoły...