30. W rodzinnych domach

438 26 9
                                    

Minął tydzień od pogrzebu i wyjazdu ze szkoły. Nikt nie wsiadał do pociągu z uśmiechem. Byli pogrążeni w żałobie. Następnego dnia po śmierci Dumbledore'a Pamela nie odezwała się do Ślizgonów, Teodora również olała. Wszyscy wiedzieli, że dyrektor spadł z Wieży Astronomicznej.

Od siedmiu dni Puchonka schodziła na dół jedynie na posiłki. Rodzice nie zawracali jej głowy, sami byli zajęci. Elliot oraz bliźniaczki również odczuwali smutek i ból po tragicznym wydarzeniu. Dziewczynki były wtedy na dziedzińcu i widziały go. Martwego.

Blondynka patrzy przez okno, obserwując przechadzającą się matkę po ogrodzie. Nie zdawała sobie sprawy, że ściska w dłoni kamyk od Albusa. Prawda, Granatowa Przystań działała. Pilnowała jej siły. Od rozpalenia pochodni nie wywołała innych anomalii, choć nagromadziły się w niej najróżniejsze emocje.

— Pamelo? — Sydney stała w wejściu, a tuż za nią wychylała się Summer. — Możemy z tobą posiedzieć?

Ona zgodziła się. W trójkę usiadły razem na łóżku. Przez kwadrans siedziały w ciszy, bo każda bała się odezwać. Słowa były najmocniejszą bronią. Jednak młode Krukonki naprawdę były inteligentne.

— Czy teraz będzie inaczej? — odezwała się pierwsza Summer. — Mama i tata chcą nas wysłać do babci do Szkocji.

Pamela przewidziała to. Niewinne i młode. Bez dodatkowych mocy. Jakby bardziej je kochali. Nie wiedziała, co zrobią z Elliotem, czy pozwolą mu zostać.

— Wiele rzeczy ulegnie zmianie, ale w końcu będzie jak zawsze, a nawet lepiej — odparła Pamela głaszcząc obie siostry po głowie.

— Ty zostajesz, prawda? — Sydney miała łzy w oczach.

— Powiedzieli, że jesteś na tyle dorosła, że musisz podjąć mądre decyzje — dodała druga bliźniaczka.

Mądre decyzje. To oznacza ich brak. Decyzje, które podjęła jej matka, a ona ma je zaakceptować.

— Opowiedz nam o Teodorze! — Summer wolała porozmawiać o miłych rzeczach.

Choć akurat temat Ślizgona w tej chwili był drażliwy.

— Um, dobrze — blondynka nie wiedziała, jak uciec od tego. — Jest bardzo opiekuńczy i troszczy się o mnie. Wiem, że mogę liczyć na jego wsparcie...

Czy raczej mogła? Trudno stwierdzić.

Ktoś ponownie zapukał do drzwi. We trzy spojrzały w stronę wejścia. Elliot powoli otworzył drzwi. Zdziwiony spojrzał na siostry.

— Co wy tu wszystkie robicie?

Pamela została uratowana od wścibskich pytań dziewczynek.

— Przyszłyśmy pogadać — odparła Sydney. — Chcesz się przyłączyć?

— Raczej, nie, zwłaszcza, że skrzaty wołają na kolację.

Siedzenie przy stole wyglądało tak samo od przyjazdu. Dorothy oraz Pamela zajmowały miejsce na przeciwko siebie obok Perseusza. Elliot siedział obok starszej siostry, a bliźniaczki koło matki. Posiłki były podawane, oczywiście, przez skrzaty. Pamela nie była głodna, ale wypadało ruszyć cokolwiek. Zerknęła na puste miejsca. Gdzie podziewał się wujek Graham? Uświadomiła sobie, że od dawna nie dostała żadnego listu od niego. Miała nadzieję, iż wszystko jest w porządku i podróżuje po Azji, o której mówił w święta.

Jak zwykle, gdy talerze były zabierane, Perseusz Wildhood dostawał Proroka Codziennego. Rano nie było opcji, aby mężczyzna ruszył gazetę. Od szóstej zawsze był na nogach i gonił do Ministerstwa. Kiedy Pamela miała już odejść od stołu, obok niej zjawiła się skrzatka.

wartość // theodor nott (draco malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz