15. Czarna róża

768 43 11
                                    

Nadszedł w końcu bardzo oczekiwany dzień. Wigilia. W domu Wildhoodów już od rana panowało zamieszanie. Sydney oraz Summer pragnęły jak najszybciej rozpakować prezenty. Elliot udawał opanowanego, lecz gdzieś pod choinką leżał prezent od Astorii Greengrass. Jedynie Pamela spokojnie piła swoją kawę i słuchała opowiadania wujka Grahama o chochlikach kornwalijskich.

— Zaatakowały cały nasz obóz, wiec to była ideala okazja na schwytanie paru z nich — mężczyzna w miedzy czasie pochłaniał jajecznicę z boczkiem. — Dzięki ich płaczu, chcemy uzyskać wywar zwalczający wypadanie włosów u starszych czarownic i czarowników.

— Trudne zadanie, skoro nie płaczą, a się ciagle śmieją — spostrzegła Pamela.

— Śmieją się aż do płaczu.

— Słuszna uwaga. Sprytne posunięcie.

— Dziękuje moja droga — Graham aż się wyprostował na krześle. — Czas na prezenty!

Bliźniaczki pierwsze wystrzeliły do salonu. Elliot szedł powoli, ale widać, że mu także się spieszyło. Pamela spokojnie usiadła na fotelu. Summer podała jej wszystkie prezenty. Pierwszy był od Sierry. Nowy szkicownik. Michael przysłał kuferek słodyczy mugoli. Helena uwielbiała błyskotki i zawsze uważała, że Pamela powinna nosić więcej biżuterii, więc kupiła dziewczynie kolczyki w kształcie gwiazdek. Podekscytowana patrzyła na prezent od Teodora. Otworzyła go ostrożnie i ujrzała tam karteczkę z wierszem oraz przypinkę w kształcie małego niuchacza. Skąd wiedział, że lubi te stworzenie? Ona natomiast wysłała mu jego portret i książkę o fantastycznych stworzeniach Newta Scamandera. Dobrali się, co nawet po prezentach widać. Jednak Puchonka miała jeszcze jedno pudełko do rozpakowania. Odwiązała zieloną wstążkę i uniosła wieczko. Zatkało ją. Czarna osuszona róża.

— Oh, piękna — zauważyła jej matka. — Od kogo jest?

Pamela podniosła karteczkę.

Możesz czuć się zaakceptowana. D.M

— Em, od Pansy Parkinson oraz Daphne Greengrass — skłamała.

— Bardzo urocze z ich strony — skomentowała Dorothy. — Przemiłe dziewczęta.

Pamela była w delikatnym szoku przez uprzejmość Draco Malfoya.

Wieczerza odbywała się u Brownów. Wszyscy w ciszy zjedli posiłek. Młodsi uczestnicy bankietu mieli zorganizowany swój kąt oraz możliwość wypicia gorącej czekolady. Dla starszych już wszystko zaplanował Logan. Całe pierwsze piętro było na ich użytek, czyli ogromna przestrzeń z ogromnym balkonem. Przyniosł pare trunków, którymi delektowali się po kolei.

— Jak spędzasz Sylwestra? — zadał te pytanie Nott Pameli.

— Oh, jadę do Sierry — dziewczyna dokończyła pić swojego drinka zrobionego przez Zabiniego. — Ty pewnie ze swoimi będziesz się bawił, prawda?

Chłopak przytaknął.

— Szkoda, że razem nie spędzimy tej nocy — Pamela odwróciła wzrok, a Teo dopiero teraz zrozumiał, jak to zabrzmiało. — Ja, ee... no wiesz.

Pamela zaśmiała się. Dla niej było urocze, jak się zawstydzał.

— Spokojnie. Zabawnie wyszło.

Obok nich na balkonie pojawił się upity Logan.

— Papużki nierozłączki — oparł się o barierkę. — Nott, Daphne prosi, żebyś pomógł jej wygrać kłótnie z Blaisem. Nie mam pojęcia o co chodzi, ale kłócą się niemiłosiernie.

Teodor przeprosił swoją dziewczynę i wrócił do środka. Wildhood miała okazje, aby wypytać Browna o Helenę.

— Lubię twoją przyjaciółkę.

wartość // theodor nott (draco malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz