Stała nad brodzikiem dla gołębi i przyglądała się tafli wody, w której widziała, co właśnie dzieje się w Hogwarcie. Serce bolało ją za każdym razem, gdy widziała ludzi, których zna bardzo dobrze, a są aktualnie opatrywani przez panią Pomfrey oraz jej pomocników. Obraz zbliżył się na rodzinę Weasley'ów. Wszyscy byli zapłakani. Znowu zmiana i... już wiedziała, dlaczego są w takim stanie. Jedną z ofiar był Fred. Pamela otworzyła usta, a jej dolna warga drgała. Nie wiedziała, jak się zachować. Ponownie obraz przeskoczył. Tym razem mogła przyjrzeć się Remusowi oraz Nimfadorze trzymających się za ręce, ale martwych. Zacisnęła mocno żuchwę, starając się zatrzymać płacz oraz krzyk rozpaczy. Nie może dać żadnych znaków, iż ci ludzie dalej ją ruszają.Pokłoniła się Voldemortowi. Musi pokazać mu, że więcej nie odejdzie, że zdrada nie wchodzi w grę.
- Pamelo...
Blondyna pachnęła nad wodą, aby obraz zniknął. Odwróciła się do matki z wyrazem twarzy nie pozwalającym odkryć emocje. Jej wzrok był zimny i nieprzyjemny. Po wakacjach, spędzonych w Malfoy Manor, nauczyła się paru rzeczy, w tym nie ulegać matce. Nie okazywać słabości.
- Czarny Pan pragnie, abyś zasiadła z nami do obiadu, zanim ponownie wyruszymy na...
- Przyjdę, jednak oznajmij, iż mogę się spóźnić - odpowiada córka matce. - Muszę się przygotować.
Dorothy tylko skinęła głową. Nie miała zamiaru przeszkadzać swojej pierworodnej, z której w końcu była dumna.
Pamela udała się do swojej komnaty. Przyszykowano jej czarną szatę, na której widniał wzór węża. Spoglądając na strój, wyciągnęła zakryty kamień. Czasami już zapominała, że nosi go na szyi. Zaraz minie rok, od kiedy Dumbledore podarował jej amulet strzegący jej mocy. Czuła, że ogranicza ją, powstrzymując moc, która może wymsknąć się jej z pod kontroli. Zacisnęła pięść na kamieniu, wzięła głęboki wdech.
Dziewczyna przebrała się na życzenie Voldemorta. Włosy spięła wysoko, usta pomalowała na czarno - chyba Narcyza przyniosła jej tę pomadkę. Zerknęła na siebie w lustro. Wyglądała jak śmierć dokonująca najważniejszych wyborów. Wybory życia.
Podczas obiadu siedziała w ciszy. Nie zamierzała z nikim wchodzić w konwersację, a nawet nikt nie próbował z nią, prócz jej rodzicielki.
- Najedz się porządnie - mówiła, lecz Puchonka kompletnie ją olewała.
W końcu sam Tom Riddle wstał, trzymając za dłoń Anielę, która w swoich ramionach miała małą dziewczynkę. Pamelę przeszły ciarki, gdy przyglądała się dziecku.
- Moi drodzy - zaczął. - Czekamy na najważniejszą decyzję. Decyzję, która przeważy na kolejnych naszych działaniach, a na losach tych marnych czarodziejów, którzy nadal stawiają się. Mamy trochę czasu, dlatego odpocznijcie i nabierzcie sił.
W ten sposób wszyscy Śmierciożercy, do tego Pamela, rozeszli się do swoich pokoi. Wyszła na balkon, aby uspokoić swoje myśli. Wyciągnęła rękę przed siebie, zamknęła oczy. Po chwili udało jej się wywołać płomień pochodzący od jej palców. Sama nie wie, ile tak stała. Czuła się podobnie kojąco, jak ostatniej nocy na wieży, gdy Harry porozumiewał się z duchem córki Roweny.
Nagle poczuła kogoś obecność. Odwróciła się raptownie i dostrzegła lekko przestraszoną Anielę.
- Przepraszam, powinnam zapukać - rzekła młoda kobieta. - Macie się teleportować za chwilę.
Pamela bez słowa minęła ją i chwyciła wielką, czarną chustę. Zarzuciła ją na głowę i dopiero wtedy skrzyżowała swoje spojrzenie z Anieli.
- Czy on... on chciałby dla nas takiego życia? - spytała panna Nott.
CZYTASZ
wartość // theodor nott (draco malfoy)
FanfictionSzósty rok Pameli w Hogwarcie miał być z założenia tym lepszym od pozostałych. Puchonka pragnęła chociaż trochę poczuć się wolna. W tym mieli pomóc jej przyjaciele oraz pewien uczeń w jej wieku z domu węża.