33. Przyjaźń od dawnych lat

337 29 2
                                    

Pamela nie rozmawiała z Draco. Przez cztery dni z rzędu starała się go unikać. Była rozczarowana. Chciała jak najwiecej czasu spędzić z Teodorem, zanim będzie mogła tylko trzymac go już za rękę. Dużo rozmawiali, ale nie poruszali tematu małżeństw. Wszystkim było ciężko. Daphne rzadko wychodziła z pokoju. Miała złamane serce, a do tego kazali jej wziąć ślub. Wildhood i ona doskonale się rozumiały. Kiedy chłopaków zawołano na rozmowę, Pansy postanowiła wyciągnąć je obie nad staw. Nawet to miejsce należało do Malfoy'ów. Dziewczyny rozłożyły koc i bez słów leżały przez pół godziny. Potem Parkinson się znudziło.

— Popływajmy — zaproponowała. — Jest gorąco, a to zdecydowanie nam pomoże się ochłodzić.

— Nie mamy strojów — Greengrass nie była przekonana.

— Nie są potrzebne.

Czarnowłosa wstała i jednym ruchem ściągnęła sukienkę. Jej towarzyszki nie zauważyły, jak Ślizgonka wskoczyła do wody. Pansy Parkinson stała się nową osobą. Jako jedyna była zadowolona z przymusowego małżeństwa. No dobra, wiadomo, nie od początku. Jednak czas pokazał, że z Blaisem zaczęli się doceniać. Przerodziło się to w mocniejszą więź niż wcześniejsza ich relacja.

— Co robisz? — zaskoczona Daphne patrzyła na Pamelę.

Blondynka zdejmowała z siebie koszule.

— Idę do niej — obok górnej części ubioru odłożyła spódnice złożoną w kostkę. — Ten upał nie daje mi spokoju.

I tak Greengrass została sama. Dziewczyna westchnęła. Wróciła do oglądania błękitnego nieba, którego nie pokrywała żadna chmurka.

Jeszcze kilka miesięcy temu cieszyłaby się na ślub z Teodorem. Była w nim okropnie zakochana, lecz to minęło. Nie mogła przestać myśleć o Michaelu. Uważała, że dobrze zrobiła zrywając z nim wcześniej. Czuła teraz, iż był to błąd. Dałaby wszystko za chociaż jeden dzień z nim.

Pamela oraz Pansy świetnie bawiły się w wodzie. Urządziły sobie wyścigi do pobliskiego mola. Parkinson zagrała delikatnie „nieczysto", gdy tuż po starcie ochlapała wodą Wildhood.

— To było nie fair! — Pamela próbowała udawać oburzoną, lecz jakoś ją to bawiło. — Domagam się powtórki!

— Daruj sobie. To ja jestem teraz mistrzynią!

— Mistrzynią oszustwa!

— Może być i tego — zarechotała głośno Mopsica.

Weszły razem na molo i usiadły na jego krawędzi. Wildhood uniosła podbródek ku słońcu, aby móc czerpać najlepsze promienie. Czuła się jak w amoku, wydawało jej się, iż wszystko jest nierealne, nieprawdziwe. Jeszcze miesiąc temu byli nastolatkami, a teraz ona jest zaręczona z przyjacielem jej chłopaka. Brzmi absurdalnie.

Chciała porozmawiać o tym z Parkinson. Jej sytuacja była lepsza, chociaż początki jej związku z Blaisem były ciężkie. Wszyscy pamiętają krzyki i przekleństwa, to zostało, lecz gdy patrzą na siebie, Pamela dostrzega w ich oczach wiele miłości.

— Wrócili — rzekła Pansy.

Blondynka spojrzała na ścieżkę, przez którą szli ich chłopcy. Logan i Teodor szli na przodzie, a Blaise oraz Draco ciągnęli się daleko za nimi. Nott nadal nie odzywał się do Malfoy'a. Teo od razu skierował się na molo. Pamela wstała i podeszła do niego. Musiała się przytulić.

— O czym rozmawialiście? — zadała pytanie.

— Każą nam się szkolić — zaczyna ciemnowłosy. — Mamy z nimi chodzić na misje. Pierwszą mamy jutro.

— Oh...

— Spokojnie — objął ją i pocałował w czoło. — Jak wrócę, przyjdę do ciebie.

— Mamy tak mało czasu...

Miała łzy w oczach. Tylko kilka dni zostało im, zanim rozdzielą ich. Teraz również nie mieli dla siebie chwili. Na balkonie pojawiła się matka Pameli.

— Czarny pan pragnie cię zobaczyć — zwraca się do córki. — Radzę ci się pospieszyć.

Blondynka bez zbędnych pytań rusza z powrotem do środka. Zachodzi do swojego pokoju, skąd bierze suche ubrania. Zaklęciem wysusza włosy, po czym spina je w wysokiego koka. Ogarnia ją strach, gdyż nie wie, czego ma się spodziewać. Różdżkę wsuwa do kozaków, od kiedy tu jest, robi to zawsze.

Przechodząc korytarzem, omija sypialnie najważniejszych Śmierciożerców. Carrowów, Lestrange'ów, Malfoy'ów, Zabinich, Greengrass, Brownów oraz Wildhoodów. Na samym końcu znajduje się komnata Riddle'a, a na przeciwko jego gabinet. Puka w drugie drzwi, które po chwili same się otwierają. Uznaje to za znak, więc wchodzi. Nie spodziewała się, że zastanie tam kogoś jeszcze.

— Babcia?

Kobieta o siwych włosach z przeszywającym wzrokiem zajmowała miejsce na kanapie. Jej dumna wskazywała na pewność swojej pozycji. Delikatnie uśmiechnęła się do wnuczki. Clarissa Finley, kobieta o trudnym charakterze i ogromnej mocy manipulacji.

— Siadaj, słonko.

Pamela czuła na sobie wzrok Czarnego Pana. Przyglądał się jej bardzo uważniej. Znał jej moce, które były tak głęboko skryte, że ukazywały się jedynie małymi incydentami. Był zachwycony, kiedy spaliła labirynt podczas Turnieju Trójmagicznego.

— Pamelo, nie mieliśmy jeszcze okazji rozmawiać — odzywa się do młodej czarownicy. — Jesteś niezwykła, wiemy, co mam na myśli. Czeka cię wiele pracy, zanim osiągniesz poziom przeze mnie wymagany, czyli będziesz niepokonana.

Wildhood wiedziała, iż o tym będzie rozmowa, ale nadal nie mogła się skupić przez obecność babki.

— Clara pomoże ci uwolnić z ciebie to, co najlepsze.

Patrzył jej prosto w oczy. Wiedziała, że próbuje czytać w jej głowie, zobaczyć wspomnienia. Jednak mógł ujrzeć tylko fikcje, które tworzył kamień od Dumbledore'a. Bała się, że Voldemort domyśli się, iż coś jest nie tak, lecz jego wyraz twarzy nie wskazywał na to. Uwierzył.

— Na te chwile to wszystko. Możecie odejść.

Clarissa wstała, poprawiwszy spódnicę. Spojrzała na wnuczkę, a Pamela od razu wiedziała, że ma ruszyć jako pierwsza do wyjścia. Razem szły przez korytarz aż do schodów.

— Babciu... — kobieta zareagowała i kątem oka zerknęła na blondynkę. — Skąd znasz Czarnego Pana?

— Droga Pamelko, chodziliśmy razem do szkoły, choć kiedy ja byłam na drugim roku, on był już na siódmym — wyjaśnia.

Clarissa była dumną i pewną siebie kobietą, lecz największe znaczenie dla niej miała rodzina. Dbała o nią najbardziej jak tylko mogła.

— Gdy tylko skończyłam piąty rok Tom pozwolił dołączyć mi do jego grupy. Od tamtej pory mamy bardzo dobrą relacje — mówiła dalej. — Nie rozczaruj go, słonko. Bądź posłuszna, a będziesz mieć same przywileje.

Pamela nie wiedziała co ma odpowiedzieć. Wiedziała, iż matka Dorothy jest sprzymierzeńcem Voldemorta, ale że aż tak? Finley została bliską przyjaciółką czarnoksiężnika.

— Wypocznij, aby mieć siły na jutro. Rano zaczynamy twoje ćwiczenia.

Blondynka przytaknęła i postanowiła wrócić do grupy.

.

Dlaczego nie było rozdziałów? Bo pracowałam. Bo wyjeżdżałam. Bo teraz studiuje. PRZEPRASZAM.

Kiedy będzie kolejny rozdział? Nie wiem

wartość // theodor nott (draco malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz