18. Zmartwienia

592 36 1
                                    

Pierwsze dwa tygodnie lutego były pochłonięte przygotowaniami do Walentynek, które dla każdego miały być w tym roku inne, ale to jeszcze nie teraz moi drodzy.
Pamela pewnego dnia siedziała przy biurku w dormitorium i zastanawiała się, co podarować Nottowi z okazji zbliżającego się 14 lutego. Nie zauważyła nawet, kiedy przyszedł czas na lekcje z Malfoyem. W pośpiechu chwyciła torbę oraz sweter, a następnie wybiegła z pokoju. Prawie po drodze staranowała trzy dziewczyny z czwartego roku, lecz dała rade je wyminąć. Nie spostrzegła Michaela i Sierry na kanapie w Pokoju Wspólnym.

— Ta gdzie się tak śpieszy? — pyta Swan, odrywając wzrok od lektury.

— Udziela pomocy Fretce w Obronie Przed Czarną Magią — odpowiada Dawson.

— Czy to nie dziwne?

— W jakim sensie? — rudowłosa dalej stara się czytać książkę, przykrym losem, od Harry'ego.

— Malfoy nigdy nikogo nie prosi o pomoc, a także się na nią nie zgadza — blondyn na dobre przerwał czytanie. — Nagle Pam spędza z nimi więcej czasu, zostaje dziewczyną Notta i przyciąga również uwagę białego arystokraty.

— Po pierwsze, białego arystokraty? Zabawnie to brzmi. Po drugie, może on też, jak Zabini, zauroczył się przez dar? Widziałam go patrzącego na nią na kolacji.

— Nie wiem, ale coś mi tu nie pasuje...

Podejrzenia detektywa Swana musimy narazie odłożyć.

Pamela dobiegła do biblioteki, skręciła dwa razy w lewo pomiędzy regałami, gdy nagle wpadła na kogoś.

Nie, nie na Notta. Ich passa wpadania na siebie się skończyła moi drodzy.

Był to Sam Fisher, przystojniak rok starszy z Gryffindoru. Pare razy zdarzyło jej się z nim rozmawiać, ale to była to zazwyczaj krótka wymiana zdań. Zdecydowanie miał powodzenie u płci pięknej i nie tylko. Niektórzy panowie również nie potrafią mu się oprzeć.

— Hej, Wildhood — posłał jej uwodzicielski uśmiech.

Zaskoczona Puchonka poprawiła torbę na ramieniu.

— Cześć, Fisher.

— Słyszałem, że udzielasz korków z niektórych przedmiotów. Może pomogłabyś mi z Zielarstwem?

— Em... Wybrałeś Zielarstwo jako dodatkowy przedmiot? — spieszyła się, ale nie chciała być niemiła.

— Chciałbym pracować w św. Mungu, więc znajdziesz czas?

— Ja...

— Nie, nie znajdzie dla ciebie czasu, Fisher.

Gryfon i Pamela spojrzeli w bok, gdzie stał Draco. Ubrany w luźny szary sweter, a także z roztrzepanymi włosami wyglądał inaczej. Zwyczajnie?

— Ugh, nikt cię nie pytał o zdanie, Malfoy — prychnął Sam, a następnie zwrócił się do Pameli. — Zgadamy się później. Pa, Wildhood.

Chłopak opuścił bibliotekę, zostawiając ich samych.

— Byłem wcześniej i zrobiłem jedno zadanie — odezwał się blondyn. — Sprawdzisz mi je?

Dziewczyna skinęła głową i oboje skierowali się do stolika zajętego przez Ślizgona. Podał jej kartkę, a ona zaczęła rzetelnie sprawdzać zadanie.

— Super ci poszło, tylko w tym ostatnim zdaniu tutaj popraw...

— Mam wpisać Protego?

— Tak.

Pamela założyła za ucho jeden kosmyk włosów, co zauważył Draco. W myślach skarcił się za patrzenie na nią. Robił to coraz częściej. Ostatnio nawet Dawnson spostrzegła jego zachowanie i posłała mu zdziwione spojrzenie. Zignorował ją, a ona sobie odpuściła.

Razem z dziewczyna swojego przyjaciela zaczął omawiać zaplanowane tematy przez Pamelę. Dziewczyna energicznie wymachiwała rękoma w różne strony, gdy tłumaczyła teorie.

— Mogłabyś tu uczyć kiedyś — na koniec spotkania zagadnął do niej.

— Myślałam nad tym, ale chyba nie chciałabym robić tego całe życie.

— Pójdziesz w ślady ojca?

— Um, nie wiem... — Pamela już od dłuższego czasu zastanawiała się, kim tak naprawdę chce zostać. To pytanie nadal nie miało odpowiedzi. — Macie dzisiaj trening, tak?

— Z Puchonami — Malfoy posłał złośliwy uśmieszek. — Zgnieciemy was.

— Uważajcie na Helene, bo robi się agresywna, gdy coś nie idzie po jej myśli.

— Chyba zawsze jest agresywna — oboje zaśmiali się.

Nastała nagle dziwna cisza. Oboje nie sadzili, że będą czuć się dobrze w swoim towarzystwie. Malfoy miał swoje małe zadania, które uważał, że tylko wykona, a jednak zaczynał się zaprzyjaźniać z celem...

— Pora na mnie — blondynka chwyciła wszystkie swoje rzeczy. — Do zobaczenia na kolacji.

I zostawiła go.

Trzy godziny później Nott czekał pod wejściem do Hufflepuffu na Pamelę. Mieli razem pójść na kolacje. Nie widział jej cały dzień. Musiał odrobić lekcje, potem ona miała dodatkowe zajęcia z Draco i do tego jeszcze trening. Widział ją na trybunach, machała do niego z pięknym uśmiechem, który widział coraz częściej. Nie myślał nigdy, że naprawdę zauroczy się akurat na przedostatnim roku.

Wildhood opuściła w końcu siedzibę Puchonów, a on nie mógł się na nią napatrzeć.

— Witaj, piękna damo — chłopak pochylił się nad dziewczyną i ucałował ją w czoło.

— Cześć, przystojniaku — jego oczy błyszczały błękitnym blaskiem. — Jak tam po treningu?

— Bardzo dobrze, wyrównana walka — objął dziewczynę ramieniem. — Helena nieźle zwyzywała Logana.

Jenkins prawie oberwała tłuczkiem, przed którym uchronił ją Brown, dzięki czemu sparing wygrali Ślizgoni. Mulatka prawie zaatakowała chłopaka, ale na szczęście ograniczyła się do przekleństw.

W końcu dotarli do Wielkiej Sali i skierowali się do stołu Slytherinu. Przyjaciele Pameli wiedzieli, że dzisiaj spędza wieczór ze swoim chłopakiem, wiec tylko pomachali jej uśmiechnięci.

— Pam! — krzyknęła Pansy. — Miło widzieć was razem.

— Was również — odpowiedziała Puchona na powitanie całej paczki Ślizgonów. Na chwile odwróciła się do stołu Hufflepuffu, skąd Swan wystawił do niej kciuka w górę. — Co dobrego dzisiaj mamy?

— Racuchy! — powiedział zadowolony Blaise. — Jadłem je ostatnio w odwiedzinach u wujka Logana.

— Tak, jego żona, Priscilla, świetnie radzi sobie w kuchni — Brown chwycił jednego racucha.

— W moim domu gotują skrzaty i zazwyczaj są to dania, których nie umiem wymówić — wspomniała Greengrass.

Dziewczyna podała Wildhood talerz z owocami. Od balów świątecznych bardzo ją polubiła, a uczucie do Teodora nagle wyparowało. Natomiast ktoś inny zaczął przykuwać jej uwagę...

— Jest placek z gruszką — spostrzegł Nott. — Zdecydowanie to dzisiaj tym się napcham.

— No tylko bez przesady — zaśmiała się Pamela.

— Raczej nie chcesz, żeby zostawiła cię, bo nie będziesz mógł zapiać rozporka — wtrąciła Parkinson.

— Nie martw się, Pansy. Jeden trening i będzie dobrze. Lepiej jak sama skończysz na tym racuchu.

Mops w odpowiedzi wystawiła do niego język, a pozostali roześmiali się głośno. Uwagę Teodora przykuł Malfoy. Od początku posiłku się nie odezwał. Nikogo nie pouczył lub nie obraził. Patrzył cały czas na pusty talerz. Wiedział, co go gnębi, a do tego nie mógł mu pomóc. On sam, Blaise oraz Logan tez nie byli w najlepszym położeniu. Każdy skrywał tajemnice przed... tak naprawdę tylko przed Pamelą...

wartość // theodor nott (draco malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz