6. Współpraca

956 67 20
                                    

— Zgodziłaś się!

Pamela jęknęła niezadowolona. Helena wypominała jej cały czas „randkę ze Ślizgonem", do której w ogóle miało nie dojść. Okazało się, że Zabini był wielce dumny ze swojego sukcesu i już rozpowiedział wszystkim.

— Po pierwsze sprowokował mnie — przeciągnęła ręką po włosach. — Po drugie, zagrałam, jak mówiłaś.

— Racja, ale wygrałaś też spotkanie z największym podrywaczem...

— Eh, skończ...

Jenkis zaśmiała się pod nosem. Mulatka miała mieć teraz trening qiddicha, ale postanowiła odprowadzić swoją przyjaciółkę pod salę. Helena kochała przeróżne sporty, nawet te mugolskie. Oczywiście, jej całe serce należało do magicznej gry, a niedługo miały rozpocząć się rozgrywki. Wygrać trzy mecze w tym semestrze i wyszliby na prowadzenie.

Skręciły w kolejny korytarz, jednak nie wiedziały, iż Filch pięknie wymył posadzkę przy sali od Eliksirów. Jasnowłosa postawiła niefortunnie nogę i już po chwili leciała do tyłu. Zamknęła oczy, ale nie poczuła żadnego boli związanego z upadkiem. Otworzyła oczy i ukazały jej się piękne niebieskie tęczówki. Chwile oboje patrzyli na siebie ze zdziwieniem.

— Niezły refleks, Nott — słowa Malfoya wybudziły ich z transu.

Pamela trochę zakłopotana nie wiedziała, co ma zrobić, co powiedzieć. Teodor pomógł jej ostrożnie stanąć, ale nie patrzył na nią. Sam był zakłopotany tą sytuacją.

— Dobrze, bracie, uratowałeś moją pannę! — zawołał Zabini,

— Wypraszam sobie! — prychnęła Wildhood. —  Wyjście do Hogsmeade jest czysto koleżeńskie!

Blaise podszedł do dziewczyny, od razu ją obejmując. Nott widział, że nie jest zachwycona.

— Jenkis nie masz nic do roboty? — Daphne posłała jej cyniczny uśmiech. — Quiddich? To ma ci niby pomóc w wyrobieniu sylwetki?

— Ja mam przynajmniej jakieś zajęcie i nie muszę przechodzić na dietę — odpyskowała Puchonka. — Tobie to chyba nie wychodzi, widać, że podjadasz w dormitorium.

Greengrass zaczęła czerwienić się ze złości. Teodor widział, jak zaciska pięści.

— Uspokój się, Daph — powiedział spokojnie i dziewczyna z powrotem uniosła wysoko podbródek.

Pamela patrzyła na czarnowłosego z niedowierzaniem. Był taki opanowany. Helena oznajmiła, iż zwija się na trening i chwilę później już jej nie było. Wildhood rozejrzała się, czy gdzieś nie ma Sierry. Pusto. Stała sama ze Ślizgonami.

— Słońce — zwrócił się do niej Blaise. — Możesz być ze mną w parze na Eliskirach.

I jak tu się wymigać? Jasnowłosa zaczęła nerwowo się rozglądać. Na ratunek, znowu, przyszedł jej Nott.

— Ze mną jest — wszyscy spojrzeli zaskoczeni na Teo. — Obiecałem, że pomogę jej nadrobić zaległości.

— Tak! Trochę nie nadążam — skłamała Puchonka, bo radzi sobie bardzo dobrze z tego przedmiotu.

Zabini zmrużył oczy, ale nie przejął się odmową dziewczyny. Gorzej było z Daphne, której zdecydowanie się to nie podobało. Kipiała ze złości bardziej niż Pansy, kiedy Malfoy rozmawiał z jakaś inną panienką.

Dawnson w końcu się pojawiła, lecz w towarzystwie osoby, której nikt by się nie spodziewał. Wesoło rozmawiała z samym Potterem. Wyglądało na to, że doskonale się dogadują. Pamela szeroko się uśmiechnęła na ten widok. Była ciekawa, jak do tego doszło.

Pamela przeprosiła swoich „Ślizgońskich towarzyszy" oraz skierowała się do przyjaciółki. Po chwili wszyscy uczniowie zebrali się i Slughorn wpuścił ich na zajęcia.

— Bardzo dobrze, panno Wildhood! — profesor podszedł zadowolony z postępów Puchonki. Wcześniej nie zwracał uwagę na jej umiejętności. — Bycie w parze z Nottem ci sprzyja!

Wspomniany chłopak spojrzał na dziewczynę, która z opuszczoną głową wlewała zawartość kociołka do fiolki. Nie widział jej delikatnego, nieśmiałego uśmiechu. Znali się tylko przelotnie, więc takie sytuacje były dla nich niezbyt komfortowe.

Z drugiego końca sali obserwowała ich Greengrass. Od kiedy się znali? Co ich łączyło? Próbowała to w jakikolwiek sposób ustalić.
Przy innym stanowisku Sierra zerkała co raz na przyjaciółkę, ale była również pochłonięta rozmową z Wybrańcem.

— Moi drodzy! — Slughorn stanął na środku sali. — Chcę was wszystkich zaprosić na mały bankiet w Noc Duchów! Mam nadzieję, iż wszyscy się zjawicie. A! Oczywiście możecie zabrać osoby towarzyszące.

Koniec lekcji. Wszyscy zbierali się do wyjścia, a obok Pameli stanęła Dawnson.

— Nie obrazisz się, jak pójdę z Harrym? — rudowłosa miała małą nadzieję w oczach. — Chcemy się przejść.

— Jasne — uśmiechnęła się Wildhood. — Korzystaj póki możesz.

Dziewczyna się przytuliła do niej i szybko uciekła do Gryfona.

— Bardzo go lubi.

Jasnowłosa spojrzała na Ślizgona, zakładając torbę na ramię.

— Um, tak. Dziękuję, że powstrzymałeś mnie przed upadkiem.

— Nie ma sprawy.

Próbowała nie patrzeć w jego niebieskie tęczówki, ale w tym przypadku to one ją oczarowały.

— Nadal pamiętam, że mam pokazać ci szkicownik - przypomniała Puchonka. — Może masz dzisiaj czas po kolacji?

Teodor był w szoku. Nie spodziewał się tego, lecz szybko odpowiedział.

— Tak, może w kuchni się spotkamy? Na jakiś deser od razu — chłopak posłał swojej towarzyszce uśmiech z odrobiną rozbawienia.

Pamela zaśmiała się i jedynie skinęła głową.



Helena nie pozwała Wildhood rozczesać w spokoju włosy. Wypytywała ją o to, jakim cudem umówiła się ze Ślizgonem. Nie odpuściła również Dawnson, która idzie niedługo z Harrym do Hogsmeade. Jenkins nigdy nie potrzebowała chłopaka, ale życie miłosne jej przyjaciółek bardzo ją obchodziło.

— Obiecałam coś kiedyś Teodorowi — objaśniła Pamela.

— Cooo?

Blondyna westchnęła.

— Hel, nie truj jej dupy — zwróciła uwagę Sierra.

— Niech powie!

— Pomógł mi w wypracowaniu — Pamela śmiała się w środku z ciekawości mulatki. — W zamian mam mu pokazać szkicownik.

— JAK TO?

Tak zareagowała Helena, a także druga współlokatorka. Były w szoku, ponieważ rysunków Pam nie widział prawie nikt, oprócz ich. Nawet Michael nie widział wszystkich. Nagle ma zamiar pokazać je obcemu chłopakowi? Ba! I to jeszcze ze Slytherinu!

— Normalnie — Pamela wywróciła oczami. — To nic szczególnego, dajcie spokój.

— O nie nie nie! — Helena wstała z łóżka. — Jak wrócisz masz wszystko opowiedzieć!

Wildhood skinęła głową ze śmiechem. Uwielbiała tę wariatkę.

— Harry jest taki uroczy...

Obie spojrzały na dziewczynę, która zabrała głos. Sierra trzymała w dłoni czerwony liść.

— Dostałaś od niego... to?

— Hel!

— Tak, powiedział, że dałby mi kwiaty, ale już nie było nigdzie, więc wziął liść który akurat upadł przede mną...

Jenkins chciała wybuchnąć śmiechem, lecz srogi wzrok Pameli ją ostrzegł, dlatego tylko się uśmiechnęła. Wszystkie trzy dziewczyny wróciły do swoich zajęć. Sierra miała zaraz iść do Wieży Gryffindoru, Pamela do kuchni, a Helena? Zabierze swoje zapasy słodyczy i pójdzie do chłopaków z drużyny. Cała trójka wydawała się bardzo szczęśliwa na dzisiejszy wieczór.

wartość // theodor nott (draco malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz