42. Tajemniczy plan

264 22 0
                                    

Stało się. Do Hogwartu przybyli Carrowowie. Oczywiście, McGonagall została od razy wyrzucona z gabinetu dyrektora, musiała wrócić do swojej starej komnaty. Jednak Draco był źle powiadomiony. Dyrektorem został Severus Snape. Dlaczego? Nie wiemy. Może po prostu zmienił zdanie? Niepokoiło to Teodora. Uczniów zaczęto odsyłać do pokoi o dwudziestej pierwszej, a zajęcia polegały na uczeniu się czarnej magii.

— Nie.

Amycus Carrow spojrzał na Neville'a Longbottoma, który sprzeciwił się rzuceniu zaklęcia Crucio na młodszego chłopaka z Ravenclaw.

Pamela uważnie obserwowała zachowanie Śmierciożercy. Podszedł bardzo blisko do chłopaka i wymierzył mu cios w twarz. Neville zatoczył się lekko do tyłu. Carrow ponownie stanął nad nim.

— Dosyć.

Nie uderzył go, a jego wzrok powędrował na blondwłosą Puchonkę.

— Wildhood, radzę ci przestać...

— Profesor nie ma prawa podnosić ręki na ucznia, prawda?

Każdy był w szoku. Rozeszło się, iż Pamela Wildhood potrafi kontrolować ludzi. Bali się jej, ale ona nie zwracała na to uwagi.

— Luna, zaprowadź Neville'a do pani Pomfrey — to była prośba, którą Krukonka wykonała z uśmiechem. — Skoro dyrektor pozwala profesorowi na takie czyny to...

— To co? Trzeba mnie znieść z posady nauczyciela? — Amycus uśmiechnął się wrednie. — Szkoda, że nie jesteś jak własna rodzina.

Pamela nie zareagowała na jego słowa, nawet nie mrugnęła. Carrow nie miał zadowolonej miny. Można pomyśleć, co mu zrobi zwykła uczennica? Jednak bał się, Tom Riddle ostrzegał ich przed nią. Zabroniono każdemu zrobienie jej krzywdy. Amycus nie mógł nic zrobić.

Uczniowie, choć przerażeni, cieszyli się, gdy mieli zajęcia właśnie z Puchonką, gdyż starała się ograniczać Śmierciożerców.

— Tak sobie myślę — zaczął Michael, siedząc z dziewczynami w Pokoju Życzeń. — Dałabyś radę wygonić ich stąd?

— Nie wiem, to trochę spore zadanie — odparła Wildhood. — Udaje mi się rozkazać jakieś niewielkie czyny. Czy „opuść zamek" zadziałałoby?

— Możesz spróbować — zachęcała Helena.

Jej przyjaciele byli bardzo ostrożni w jej towarzystwie. Nie bali się, że zrobi im krzywdę. Bali się, że zrobi ją przypadkiem. Pamela, która nawet nie zabiłaby pająka, teraz sprzeciwia się Voldemortowi.

Czy rozmowa z Draco oraz Teodorem dały jakieś rezultaty? Nie. Dalej żadna ze stron się nie odzywa. Teodor zaczął zastanawiać się, czy miedzy nim a Pamelą znowu będzie jak kiedyś. Nie. Nigdy nie będzie jak dawniej, ale chciał aby znowu patrzyła na niego z miłością.

Bardzo dużo uczniów przestało przychodzić na zajęcia. Pojawiali się wszyscy Ślizgoni, wiadomo dlaczego. Każdego rodzice byli powiązani z Czarnym Panem w mniejszym lub w większym stopniu. Zabini próbował dowiedzieć się, gdzie wszyscy mogą przebywać, lecz nikt nie zamierzał wyjawić, iż Pokój Życzeń stał się małym bunkrem. Bardzo często przebywali tam również profesorowie. Sama McGonagall przynosiła uczniom posiłki. Zastanawiające jest to, iż Snape nawet nie zwrócił jej uwagi za pochlebianie takiego zachowania młodych ludzi. Minerwa nie do końca wiedziała, na jakim stanowisku jest Severus, jeśli chodzi o tę całą wojnę, która dopiero się zacznie.

Jednego dnia, o bardzo wcześnej porze, Neville podszedł do Pameli.

— Hej, um, chciałem podziękować za uratowanie mnie przed Carrowem.

— Nie ma za co, Neville — dziewczyna posłała mu delikatny uśmiech. — Gdzie idziesz?

Wildhood nie umknęło, że Gryfon kierował się do jedynego wyjścia, którego nie zajęli Śmierciożercy, a zagadał do niej przy okazji.

— Em, no cóż. Abeford Dumbledore wezwał mnie, abym...

Już wiedziała.

— Abyś odebrał Harry'ego, Hermionę oraz Rona.

— Dokładnie. Wrócę z nimi niedługo. Mogłabyś w tym czasie pójść po McGonagall?

— Oczywiście.

Rozstali się. Longbottom przeszedł przez otwór w ścianie, a Pamela opuściła Pokój Życzeń, który był przepełniony hamakami z prześcieradeł, kołdrami oraz poduszkami zabranymi z dormitoriów. Blondynka szybkim krokiem podążyła w stronę pokoju profesor Transmutacji. Nie zwracała na nic uwagi, pędziła przed siebie, gdy nagle ktoś pociągnął ją za nadgarstek w jeden z korytarzy, na którym pozamykano sale.

— Co ty tutaj robisz? — syknęła w stronę osoby, która ją tu zaciągnęła.

Nott spojrzał na nią wymownie.

— Mógłbym cię spytać o to samo, Wildhood. Śledzą cię.

— Co?

— Alecto uznała, że nie można pozwolić ci na spokojne poruszanie się po zamku — odparł. — Wyszła kilka minut po tobie ze swojego gabinetu.

— Skąd to wiesz? — zmrużyła oczy. — Podążyłeś za mną, aby mi to powiedzieć?

— Nie wie, że ją podsłuchiwałem. Miałem dobrą okazję...

— Cicho, słyszę kroki...

Spojrzała mu w oczy. Były lodowate, takie jak zawsze, ale jego wzrok był przyjemny. Natomiast jej oczy płonęły.

Cóż.

Pamela nie do końca wiedziała, co robi i po co. Chwyciła Teodora za tył szyi i przyciągnęła bardzo blisko siebie.

— Złap mnie za biodra.

— Co?

— No zrób to!

Nott wykonał polecenie, choć nie musiał. Pamela nie użyła na niego mocy. Stali w lekkim cieniu, gdy obok nich przeszła Alecto Carrow, której zdaniem najgorszą rzeczą byłoby wtrącenie się w miłostki małolatów niż sama smierć z rąk Czarnego Pana.

— Na Merlina, to było dziwne — Nott powoli odsunął się od Puchonki, lecz jego dłonie pozostały na jej ciele. Nie był tego świadom. — Mało brakowało...!!

Dziewczyna złączyła ich usta. Teodor był w takim szoku, że na początku nie rozumiał co się dzieje. Czy ona sama z siebie go pocałowała? Nie musiała długo czekać, aby on odwzajemnił pocałunek. Oboje włożyli w to wiele pasji i tęsknoty.

Ślizgon był chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.

— Muszę już iść — powiedziała do niego Wildhood. — Pogadamy innym razem.

Zdążył jedynie skinąć głową, zanim zniknęła za zakrętem.

Była w lekkim szoku. Czy musiała to robić? Przecież mogła zmusić Alecto, żeby nikomu nie mówiła, gdzie była.

Pamela zastała panią profesor, która od razu podążyła za Puchonką do Pokoju Życzeń, w którym akurat pojawił się Harry Potter.

— Hermiona! — krzyknęła Wildhood.

Granger od razu podbiegła do blondynki i mocno ją ścisnęła.

— Dobrze, że tu jesteś, Harry...

— Ja też muszę z nim porozmawiać.

Gryfonów kilka sekund mruga oczami, ale ostatecznie rozumie i kiwa głową.

— Witaj, Potter — zaczęła Pamela. — Masz sprawę do mnie, prawda?

— Tak...

— Nie mówmy o tym głośno. Ściany mają uszy. Zgadzam się, zrobię to, ale ostrzegam, nie specjalizuje się w tym — oznajmia dziewczyna.

— Świetnie i dziękuje.

Oboje nie zwracali uwagi na Helenę, która zajadała się czekoladową żabą i z niemałym zainteresowaniem przesłuchała się rozmowie. Jednak po tym, co usłyszała, przestała obawiać się, że moc może opanować nad Pamelą. Skoro Harry wie, co robi, to znaczy, że ona też.

wartość // theodor nott (draco malfoy)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz