Przez korytarz w dosyć szybkim tempie przemieszczały się dwie niskie osóbki. Mało uczniów zwracało na nie uwagę, ale jak już widzieli, udostępniali im drogę. O mały włos nie wywróciły Neville'a Longbottoma, któremu wpadły prawie pod nogi. Również miały okazję przebiec obok starszej grupy Ślizgonów, czyli samej paczki Malfoy'a. Pansy zareagowała z ogromnym oburzeniem, natomiast Blaise wybuchnął śmiechem widząc krukońskie klony. Theodor, siedzący obok i czytający książkę, tylko zerknął na przemieszczające się istoty.
W końcu dostrzegły swój cel, dla którego przemierzyły praktycznie cały zamek.
— Pamela!! — krzyknęły obie dziewczynki.
Wszyscy w pobliżu zwrócili uwagę na bliźniaczki. Zatrzymały się przed jasnowłosą Puchonką. Sydney oraz Summer uśmiechnęły się szeroko do swojej siostra. Ona nie odwzajemniła ich gestu speszona i zawstydzona ich głośnym zachowaniem. Nawet zaciekawiony Nott oderwał się od lektury.
Czyli tak miała na imię. W końcu się dowiedział po tygodniu szkoły, przypadkiem, lecz jednak coś.
Wildhood westchnęła. Jej rodzeństwo zawsze było energiczne, brakowało tylko tu ich brata.
— Słucham was — rzekła, pochylając się do nich.
Bliźniaczki wzięły głęboki wdech i szybko, jak tu przybiegły, powiedziały.
— Mama napisała nam w liście, że jeszcze dzisiaj sowy przyniosą nam paczki od wujka Grahama!
Na te słowa twarz Pameli od razu się rozpromieniła. Uwielbiała brata ich matki. Był czarodziejskim podróżnikiem. Zawsze go podziwiała i jego dużą odwagę. Co jakiś czas jej i pozostałym dzieciom swojej siostry, Dorothy, wysyłał prezenty, które były związane z miejscami jego aktualnego pobytu.
— Ten niesamowity wujek Graham? — spytał Michael. On i Dawson towarzyszyli cały dzień swojej przyjaciółce. Nie mieli pojęcia, gdzie znajduje się aktualnie Helena.
Pamela przytaknęła tylko mu i dalej słuchała monologu obu młodszych latorośli Wildhoodów. Buzie im się nie zamykały.
— Na pewno będzie to coś zabytkowego! — powiedziała jedna.
— I warte dużo! — dodała druga.
Były bardzo podekscytowane.
— Nie liczy się wartość pieniężna, a wartość jaką stanowi dla was — wytłumaczyła Pamela.
— Ładnie powiedziane — stwierdziła Sierra. — Idealnie jak na dziedziczkę rodu.
Swan parsknął śmiechem. Jasnowłosa wywróciła oczami. Sierra czasem miała żarty pasujące do całej arystokratycznej grupki czysto krwistych. Często dało się słyszeć Ślizgonów przechwalających się swoją rodziną. Wspaniałym przykładem jest Malfoy.
— Nie powinnyście być teraz razem ze swoim rocznikiem? — zauważyła Pamela.
Sydney i Summer spojrzały na siebie wzajemnie, pomrugały dwa razy oczami, a zanim zniknęły w wirze uczniów pomachały przed odejściem.
— Urocze masz te siostry — uznała Sierra. Jako jedynaczka marzyła o rodzeństwie.
— Na szczęście Elliot jest już na czwartym roku i tak nie zabiera mi czasu.
— Mnie bracia mieli z głowy — Michael prychnął pod nosem na wspomnienie o Olafie i Henrym. — Oni w normalnej szkole, a ja tutaj.
Tak, Swan był jedynym dzieckiem, które życie obdarowało zdolnościami magicznymi. Jego rodzina, choć mugole, bardzo wspierała go w nowym świecie.
CZYTASZ
wartość // theodor nott (draco malfoy)
FanfictionSzósty rok Pameli w Hogwarcie miał być z założenia tym lepszym od pozostałych. Puchonka pragnęła chociaż trochę poczuć się wolna. W tym mieli pomóc jej przyjaciele oraz pewien uczeń w jej wieku z domu węża.