Rozdział 5

204 17 35
                                    

"Jay"
~*~


Lekcje minęły mi szybciej niż zdążyłem się zorientować. Zwłaszcza, że większość lekcji starałem się nauczyć mojego blondwłosego przyjaciela jak zagadać do dziewczyny. Po części mnie to bawiło, bo Zane faktycznie nie był zbyt emocjonalnym człowiekiem. Do wszystkiego podchodził chłodno i z dystansem, a jego poczucie humoru było tak słabe jak moje oceny z historii. Jednak całej tej chłodnej otoczki, niebieskooki był cudownym przyjacielem. Dużo pomagał mi w lekcjach, albo słuchał i próbował pomóc jeśli miałem jakiś problem z którym już naprawdę nie umiałem sobie poradzić.

Jednym zdaniem, takiego człowieka szukać jak złotej igły w sianie. Siedzieliśmy akurat na przerwie obiadowej. Wyjąłem swoje kanapki, a Zane jakąś sałatkę.

-Okej Zane. Przećwiczmy to jeszcze raz. -rzuciłem, biorąc gryza kanapki.

-Musimy? -spytał lekko niezadowolony. -Nigdy nie uda mi się do niej zagadać. Dostaje zawiechy teraz, to wyobraź sobie co będzie jak naprawdę będę musiał do niej podejść.

-Zane skarbie.. -westchnąłem i przełknąłem kanapkę. -Jeśli to przećwiczysz wystarczająco dużo, twój system nie powinnien dostać zacinek. -powiedziałem, na co dostałem dość zdezorientowane spojrzenie.

-Twoja słowa mają jak i nie mają jednocześnie sensu.. -mruknął tylko i zaczął jeść swoją sałatkę. Wywróciłem oczami lekko.

-Chodzi mi o to, że kiedy odpowiednio się uszykujesz, wszystko będzie łatwiejsze.

-Teraz to ma sens. -przyznał z uśmiechem.

Uśmiechnąłem się pod nosem i postanowiłem chwilę skupić się na jedzeniu. Zerknąłem jednak zaraz, gdy ktoś podszedł do naszego stolika. Był to drobny blondyn z zielonymi oczami.

-Witaj Lloyd. -powiedziałem odrazu przyjaźnie.

-Hej Jay. -mruknął niepewnie. -Witaj Zane. -dodał, siadając spokojnie obok niego.

-Coś się stało? -spytał Zane, widząc, że z chłopakiem jest coś na rzeczy.

-Cóż.. wiem, że masz dużo na głowie Zane, ale.. dałbyś radę jakoś znaleźć chwilę lub dwie? Potrzebuję znowu twoich korków z fizyki. -wyrzucił z siebie.

-Oczywiście. W ten piątek po lekcjach? -zaproponował odrazu, na co blondym się zgodził.

Uśmiechnąłem się szeroko. Lloyds poznaliśmy akurat przez przypadek. Był to zeszły rok. Siedzieliśmy z Zane'm tak jak teraz, jedząc obiad i zastanawiając się jak druga klasa liceum będzie zaskakująca. Wtem podszedł do nas niski chłopak o trochę dziewczęcej urodzie z oczami tak niepewnymi i wystraszonymi jak jeleń na środku autostrady. Mimo początkowych trudności, spytał w końcu czy niebieskooki mógłby udzielić mu korepetycji z fizyki, bo usłyszał od kogoś kto mu powiedział, że ten ktoś zna kogoś kto mógłby mi pomóc z lekcjami. Od tego momentu, mimo rocznej różnicy między nami a chłopakiem, jakoś się przyjaźnimy. Mogę nawet powiedzieć, że jesteśmy chyba jego jedynymi przyjaciółmi. Gdy każdy usłyszał, że Lloyd ma na nazwisko Garmadon, każdy omijał go szerszym łukiem. Po części nic dziwnego. Nasz dowodzący był bardzo niemiły, wredny i nieprzyjazny, więc ludzie odrazu stwierdzili, że jego syn jest taki sam. Tymczasem to złote dziecko jest przecudowne.

-Jak tam minęły ci wakacje? -spytałem z uśmiechem.

-Powiedziałbym, że cudownie, ale raczej znasz mojego tatę. -westchnął. -Połowę wakacji przesiedziałem pomagając mu w szkole. -dodał niezadowolony.

-To kiepsko.. -powiedziałem odrazu. -Co powiesz by w sobotę gdzieś wyskoczyć? Mimo, że nowy rok szkolny trwa już tydzień, nie zaszkodzi nam zaszaleć.

Young&FreeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz