Rozdział 11

176 15 61
                                    

(Wszystkiego najlepszego Yuukariko!
💙⚡💙)

"Jay"
~*~

Westchnąłem bezgłośnie, nerwowo miętosząc kraniec koszuli. Starałem się podtrzymywać rozmowę z chłopakami, ale im bardziej to robiłem tym bardziej zdawałem sobie sprawę, że spytanie o podwiezienie do domu było błędem. Co prawda wiedziałem, że Zane'a nie rusza to czy jestem bogaty czy biedny, zwłaszcza, że moich rodziców już trochę poznał. Jednak nigdy nie mówiłem mu gdzie dokładnie dokładnie mieszkam. Uhh.. gdyby nie mama, poszedłbym spokojnie z buta. Ale, gdy mama wysyła sms, żebym wrócił bo trzeba zrobić coś ważnego, to lepiej pojawić się jak najszybciej. Może i była kochaną kobietą, ale potrafiła się zdenerwować.

-I teraz cały czas prosto.. -powiedziałem do Zane'a, poprawiając się nerwowo na siedzeniu.

-Jak to się stało, że znacie się od przedszkola, a Zane nie był u ciebie chociaż razu? -usłyszałem pytanie z tyłu, przez co odruchowo się zaśmiałem.

-Tak jakoś.. -powiedziałem z uśmiechem, odwracając się w stronę Lloyda. -Jak mówiłem, to trudny temat. -dodałem.

-Nie ma przecież czego się wstydzić Jay. Jestem pewien, że nie jesteś jedyny który ma starszych rodziców i mieszka w mniej bogatej dzielnicy. -powiedział odrazu zielonooki.

-Zgodzę się z Lloydem. -dodał niebieskooki na chwilę zdejmując wzrok z drogi by spojrzeć na mnie ciepło.

-Wiem wiem.. sam nie wiem czemu mnie to tak stresuje. -westchnąłem, opadając na fotel. Oczywiście, że wiesz debilu -powiedziałem sobie w myślach i westchnąłem.

Resztę godzinnej drogi przesiedziałem cicho, co tylko dało znać dwójce, jak bardzo niewygodny był mi temat. Zagryzłem dość mocno wargę, widząc za oknem już miejsce swojego zamieszkania które nieubłaganie się przybliżało. Hehe.. chyba nie muszę mówić jak bardzo zestresowałem się, gdy samochód stanął w końcu przy wejściu na złomowisko.

-Um Jay.. bo chyba niezbyt zrozumiałem. Mieszkać przy złomowisku, czy na złomowisku? -spytał Lloyd, przerywając tym też ciszę która powstała w samochodzie.

-N-n-na? -wyjąkałem lekko zestresowany, obawiając się już tylko najgorszego.

-Rany.. wiedziałem, że nie masz łatwo, ale to więcej niż myślałem. -mruknął Lloyd. -Czemu nic nie mówiłeś?

-uhm, ile razy można mówić, że to trudny temat.. -jęknąłem chowając twarz w dłoniach. -No już, śmiejcie się, że mieszkam na złomie! Że jestem złomiarzem jak rodzice.. cokolwiek..

-Czemu miałbym śmiać się z tego gdzie mieszkasz? -mruknął Zane, najpewniej mi się przyglądając.

-Właśnie. To nie był twój wybór, by tu się urodzić.. -dodał Lloyd.

Rozchyliłem lekko palce by przyjrzeć się chłopakom. Byłem pewny, że zaraz wybuchną śmiechem czy coś.. ale nic z tych rzeczy się nie działo. Trochę mnie to bardziej zestresowało, ale też w pewien sposób uspokoiło. Miałem przyjaciół którzy zrozumieli mojego pecha i nie widzieli powodu by mnie znienawidzić przez to, że jestem kompletnie inny niż nieraz opowiadałem.

-N-Naprawdę wam to nie przeszkadza? -spytałem chcąc się upewnić, że to nie jakaś iluzja czy urojenie mózgu.

-Oczywiście, że nie. Ja nie mogłem wybrać by urodzić się w normalnej rodzinie, Zane pewnie też nie wybierał by żyć bogato, więc i ty nie mogłeś wybrać by urodzić się w lepszych klimatach. -powiedział Lloyd. -W dodatku, mieszkanie na złomowisku musi mieć swoje plusy.

Young&FreeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz