Rozdział 19

177 13 54
                                    

"Cole"
~*~

Westchnąłem ciężko, kładąc się zmęczony wzdłuż podłogi i lekko uderzając czołem o panele. Już od paru godzin siedzieliśmy z Kai'em i naszym nowym znajomym, Lloydem nad projektem który zadał ojciec blondyna, a wciąż mieliśmy ledwo dwa slajdy. Brunet przez sytuację z rodzicami często gdzieś odpływał a ja z blondynem byliśmy zmęczeni szukaniem odpowiednich zagadnień oraz przygotowaniem wyliczeń.

-Lloyd, bez urazy.. -zacząłem, podnosząc głowę by zerknąć na blondyna. -Twój ojciec to potwór..

-Nie musisz mi mówić. -zachichotał na to stwierdzenie.

-Kai jaki jest stan slajdów? Wciąż tkwimy w dwóch? -spytałem bruneta, na co dostałem ciche i ponure mruknięcie.

Westchnąłem ciężko, dociskając twarz do podłogi ponownie i wydając z siebie bliżej nieokreślony jęk przepełniony irytacją i zmęczeniem, zanim podniosłem się gwałtownie z podłogi i przeniosłem się na łóżko, kładąc się na nie cały.

-Mam dość. Mój mózg kompletnie już nie pracuje. -rzuciłem, przymykając oczy.

-Jak mam być szczery, mój też nie. -usłyszałem westchnięcie blondyna. Podniosłem się lekko słysząc od Kai'a głuchą ciszę.

-Wszystko gra stary? -spytałem z zmartwieniem widząc jak zamyślony siedział przy biurku.

-Ta.. myślę jak mamy zrobić zadanie. -mruknął spokojnie, na co tylko skrzywiłem brwi.

-Jasne a ja to wolny ogier. -prychnąłem. -Chodzi o rodziców, mam rację? -powiedziałem, siadając i przysuwając się do przyjaciela.

-Tak. Tak to o nich mi chodzi! -rzucił w końcu. -Najpierw wyjeżdżają na kij wie jak długo, a teraz, sprzedam ci bezdźwięczny żart, mówią, że zostawiają mnie i siostrę. -powiedział dość wściekle.

Zapadła lekka cisza którą przerwał Kai.

-I to nie jest jeszcze najgorsze! Ja mam to gdzieś, ale przeszkadza mi fakt, że w ogóle nie dbają o moją siostrę! Ona wciąż ich potrzebuje a ja nie mogę wiecznie ich udawać.. -sapnął. -Ja.. ja pierwszy raz nie wiem co robić.. -dodał znacznie ciszej, podkulając nogi i wtulając się w nie, całkowicie chowając głowę.

W pokoju zapadła ponowna cisza. Objąłem bruneta do siebie i przytuliłem, chcąc dać mu chociaż trochę poczucia, że nie siedzi w tym sam. Że ma mnie. Kątem oka zerknąłem na Lloyda który zmartwiony i zdezorientowany siedział na podłodze, przyglądając się nam.

-Będzie dobrze stary. Pamiętaj, że zawsze będą u twojego boku by wesprzeć ciebie i Nyę. -powiedziałem spokojnie, mimo iż serce łomotało mocno w mojej klatce.

Kai rzadko okazywał swoje słabości. Ze względu na siostrę, zawsze chodził uśmiechnięty, pełen pozytywnej energii i z rozwiązaniem na każdy problem. Dla niej ukrywał wszystkie swoje słabości, pozwalając jej wierzyć, że zawsze będzie dobrze.

Przytuliłem bruneta mocniej czując jak pozwolił sobie wyjść z swojej skorupy człowieka bez problemów, pozwalając by słabości i smutki które odczuwał poznały światło dzienne. Kątem oka widziałem jak blondyn chciał się jakoś odezwać, ale niezbyt umiał znaleźć słowa które mógłyby poprawić sytuację. W pełni go rozumiałem, bo kiedyś sam nie wiedziałem jak dobrze za reagować na taką sytuację. Przeniosłem się z brunetem na łóżko, czując jak lekko się już uspokaja i zwyczajnie potrzebuje teraz bliskości. Mogę to szczerze przyznać, gdy ego Kai'a schodziło na dalszy plan, był jak dziecko. Właściwie, on przecież wciąż był dzieckiem które musiało znacznie szybciej dorosnąć.

Young&FreeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz